Aleksander Świętochowski DRYGAŁOWIE Kłamstwo jest wyrazem szlachetnych pragnień człowieka , a szczerość - objawem jego bezwstydu . Ospat Wiele widział em , wiele doświadczył em , wiele przemyślał em i odczuł em ; pozostało mi z tego wiele smutku , który nie gniewa się i nie jęczy , lecz uśmiecha się lekceważąco lub pobłażliwie . To naturalne . Przecie Polska jest to taki kraj , w którym nie młodzi się śmieją wesoło , lecz starzy smutno . Przedmiotem szczególnej mojej uwagi był oddawna Drygał ( wielu imion ) - przedstawiciel najpowszechniejszego gatunku , który ciągle opiera się najsilniejszym przeciwnościom życia i stoi na arenie świata , jako niepokonany zwycięzca w walce o byt . Na jego geniusz składały się najrozmaitsze pierwiastki . Drygałowie bowiem stanowili rdzeń ludzkości we wszystkich miejscach i czasach , oni głównie zajmowali wszystkie szczeble drabiny społecznej , począwszy od szynkarzów a skończywszy na ministrach , w ich drzewie genealogicznem na niezliczonych gałęziach i gałązkach byli posiadacze wielkich dóbr i małych osad , właściciele drobnych warsztatów i ogromnych fabryk , urzędnicy , bankierzy , kupcy , kramarze , literaci , artyści , uczeni i t . d-- czyli cały ród człowieczy . Ojciec naszego bohatera , Jacka Drygała , był naprzód lokajem , następnie obrońcą prywatnym , urzędnikiem policyjnym , dostawcą kamieni szosowych , przedsiębiorcą pogrzebowym , wreszcie mężem bogatej , obłąkanej wdowy , która mu umożliwiła uczciwe zrobienie majątku przez nabycie kamienicy , gdzie 15 pokojów zajmował wytwornie urządzony dom publiczny . Mówiono głośno , że gospodarz domu miał tajemny a dość znaczny udział w tem przedsięwzięciu ; ale ta jego działalność społeczna , pomimo dziesięcioletniego trwania , nie została nigdy stwierdzona dowodami piśmiennymi , skończyła się zaś po zamknięciu dochodowego zakładu przez władzę , która w pensyonacie żeńskim wykryła oddział męski , podobno uważany przez prawo za niemoralny , gdy nie jest meldowany . Szanowny obywatel , zraniony głęboko w swym honorze , dla zaprzeczenia krzywdzącym go pogłoskom , wynajął ów lokal częścią Towarzystwu siedmiu sakramentów , a częścią - poczwórnej wstrzemięźliwości . Fortuna jednak nie dochowała wierności swemu oblubieńcowi do śmierci : przed chwalebnym zgonem stracił cały majątek na okup i karę za patryotyczne ukrycie wyrobu wódki i równie partyotyczne zakupienie dużej partyi fałszywych sturublówek . Możeby nawet obie te sprawy skończyły się gorzej i nie pozwoliły mu umrzeć na łonie kochającej rodziny , gdyby zacny i wpływowy krewniak , dyrektor jakiejś kancelaryi , nie ocalił mu wolności i czci , wydarłszy przytem patryotycznie akcyzie połowę nałożonej przez nią grzywny dla siebie . Dzięki temu nieszczęściu pan SaJezy Drygał zeszedł ze świata prawie tak wyłuskany z dóbr ziemskich , jak wszedł do niego . Ponieważ z pierwszą żoną , obłąkaną wdową , dzieci nie miał , po jej śmierci przez kilka lat pocieszał się z siostrą swego rządcy domu , a ożenił się powtórnie wtedy , kiedy już zaczęło się jego patryotyczne męczeństwo za zubożanie skarbu państwa , więc jego pierwszy syn Jacuś znalazł się odrazu po kołami Fortuny . Wydobył się jednak z pod nich bardzo szczęśliwie ; jak to zaś się stało , wkrótce sam opowie . Właśnie nadarza się ku temu dobra sposobność . Państwo Drygałowie obchodzą srebrne wesele - 25-lecie niezłomnego dotrzymywania sobie złożonej przed ołtarzem przysięgi małżeńskiej . Dla uczczenia tej pamiątki porobiono należyte przygotowania , bo Jacek lubił bardzo uroczystości familijne , zwłaszcza połączone z obrządkami religijnymi , i zawsze był tak patryachalnie usposobiony , że nawet najmłodsze służebnice obdarzał prawami żony i uważał je za naturalne jej dopełnienie . Czy pani Eufemia znała tę cnotę męża - nie wiadomo , ale to pewne , że nie czuła z tego powodu żadnej do niego urazy . Była to bowiem kobieta nastrojona górnie , dobra , rzewna , umiejąca wydobyć słodycz idealizmu nawet z kwaszonej kapusty , łatwo ustępująca każdemu we wszystkich wypadkach , z wyjątkiem chrztu dzieci , którym sama dobierała coraz niezwyklejsze imiona . W tym punkcie nikt nie mógł złamać jej uporu , była bowiem przekonana , że jest to dziedzina , którą dotychczas zbyt zaniedbywano i do której należy wprowadzić postęp . Wprowadziła go też czterokrotnie : synowie zwali się Polikarp i Cyryak , a córki - Firmina i Jolanta . Program obchodu ułożono zgodnie - z drobną jedynie sprzeczką . Zona twierdziła , że powinien on być możliwie najwierniejszem odtworzeniem pierwszego dnia ślubu , a więc naprzód obiad w kółku rodzinnem a potem kolacya z gośćmi , mąż zaś dowodził , że ponieważ dnia weselnego z wielu względów ściśle odtworzyć nie można , przeto lepiej zjeść obiad w gronie rodziny i najbliższych znajomych a wieczorem pójść do teatru . Jak zwykle , pani Eufemia ustąpiła . Najbliższych znajomych reprezentował jeden tylko Jan Ospat , tak uprzywilejowany , że nie zawsze można było dostrzedz różnicę między stanowiskiem i prawami tego przyjaciela a pana domu . Na ucztę południową zaproszony został również ksiądz , który miał niby przed 25 laty dawać ślub Drygałom , ale nie dawał , gdyż był znacznie od nich młodszy , obecnie zaś stanowił konieczną dekoracyę , której oni odmówić sobie nie mogli i na którą on za 10 rb . się zgodził . Ile razy szło o poważniejsze zakupy artykułów spożywczych , dokonywał ich sam Jacek , gdyż posiadał rozległą znajomość źródeł korzystnego nabycia , dużo wytrwałości w targu i niezwykłą pomysłowość w zastępowaniu rzeczy drogich taniemi . Chwaląc się sam lub chwalony przez innych za ten talent , przytaczał odpowiednie maksymy , które kiedyś od kogoś usłyszał i do przykazań swego życia włączył : " W rękach zręcznego pasztetnika gąbka zamieni się na gęsią wątróbkę " - albo - " Mądry urwie fasolę a włoży do ust migdał , głupi urwie migdał a włoży do ust fasolę " . Jacek należał do mądrych , więc chociaż sprawunki załatwił oszczędnie , zrobiono z nich obiad smaczny i dostatni . Ale nawet uroczystość srebrno - weselna nie zmieniła ustalonego od wielu lat rozkładu dnia . Jacek , spożywszy rano śniadanie i przeczytawszy " Kuryera " , przyjął w swym gabinecie poufnych interesantów , nawiedzających go prawie codziennie . Pierwszy wsunął się stręczyciel pożyczek , pośrednik do wszystkiego , drobny dyskonter , stały powiernik , żywe archiwum rozmaitych tajemnic : Srul Paskidnik . W chałacie przyciętym do kolan , w spodniach puszczonych na zabłocone kamasze , w maleńkiej , sukiennej czapeczce na głowie , stanowił dopiero początkową przemianę oryginalnego żyda na podrobionego europejczyka . W jego piegowatej twarzy z brudno - żółtym zarostem zaczerwienione oczy , odstające uszy , gęste brwi , wywinięte usta - wszystko zdawało się być ułożone kliniasto i wpatrzone w spiczasty koniec przystrzyżonej brody . - Dzień dobry panu - rzekł , stawiając laskę w kącie . - Co nowego ? - spytał Jacek . - Chwalić Boga , wszystko idzie gładko . - Jest jaki interes ? - Jest bardzo dobry , a może być jeszcze lepszy . Jeden młody szlachcic , co za rok będzie pełnoletni , ojca nie ma , ale wielki majątek ma , chce pożyczyć 5,000 rb . i dać rewers na 10,000 . Jemu się przyczepiła wesoła dziewka , nawet trochę przechodzowana ; on bez niej żyć nie może , a ona go ssie jak pompa . Drogiem winem gębę płucze , mówią , co się cała smaruje jakiemś olejem po 30 rb . flaszeczka - - To nie dla mnie interes . - Czemu nie ? Pan myśli , że niepewny ? Przecie ten ogierek nie wysmaruje pięciu folwarków przez rok . - Wiem , ale nie o to chodzi , ja nie chcę już włazić w takie błota , z których nawet daleko widać kryminał . Wolę zostać kapitalistą uczciwym . - Szkoda , wielka szkoda . Możnaby z tego interesu mieć długi pożytek dla nas obu Ale przez co pan stał się tak lękliwym ? - Postanowił em wycofać się zupełnie z drobnych i niebezpiecznych pożyczek . - Co to znaczy niebezpiecznych ? - Czy raz musiał em się bać ? A czy nie miał em strat ? - Co do bojenia się - to było ono tak niepotrzebne , jak zającowi na wiosnę , a co do strat - to jakie ? Zarwał pana ten łobuz Brzuchalski na 2,000 rb . , ale przecie w ciągu tego roku przez moje ręce przeszło do pana , po strąceniu 2 proc . dla mnie , na czysto 10,000 rb . To się nazywa strata ? Ile pan musi kupić te parszywe 4 i pół procentowe papiery , żeby mieć taki piękny zarobek ? 250,000 rb . ! A pan miał w obrocie wszystkiego 50,000 . - Tak , to prawda , ale dzieci moje już dorosły i patrzą mi na palce . Gdyby się dowiedziały , miały by do mnie żal . . . - Z przeproszeniem , one nie są takie głupie . Bo o co żal ? O to , że pan im powiększa majątek ? Śliczna pretensya ! Niech pan mnie odda swoje pieniądze , ja zwoła m moje dzieci i powiem im , że z 50 tys . mam rocznie 10 tys . rb . procentu . To one będą w górę skakać , będą mnie całować , one zjedzą po funcie ryby i po łucie gęsiego smalcu na słodkie bułkie . Ukraść wstyd i zarobić wstyd ? Tak może gadać m y s z u g i e-ale pan jest przecie mądry człowiek . . . - Jeszcze się namyślę . - Niech pan się także namyśli , czy prolongować Czabańskiemu na 15 proc . , bo on 20 płacić nie chce . - Jutro , mój Srulu , jutro . Dziś mam święto - dwudziesta piąta rocznica mojego ślubu . - Niech Bóg da panu jeszcze wiele razy takie święto . . . Za pozwoleniem , zdarza mi się kupić tanio partyę starych zębów sztucznych . Dostanę od pana 500 rb . na dwa miesiące ? - Naturalnie . - Na jaki procent ? - Mówisz , że kupisz tanio ? No , 1 na miesiąc . - Trochę za dużo , W pańskie święto niech będzie mniej - o połowę . - Jak ojciec synowi ? Ale wreszcie zgadzam się . Miej i ty dziś uciechę . - Dziękuję panu . Żyd wziął pieniądze , napisał kwit i wyszedł . Za odchodzącym rzucił pan Jacenty : - A co do tego niepełnoletniego , przyjdź jutro . Może się zdecyduję . - Pan ma rozum . Uśmiechnął się znacząco i zamknął drzwi . Po chwili odchyliła je uboga żydówka . Już na progu zaczęła jęczyć : - Ach , wielmożny panie , jak mnie Bóg skarał , jak skarał ! - Co wam się stało ? - Mój Icełe umarł , umarł , jakby świeca zgasła . Tylko trzy dni chorował . Sprowadziła m doktora , kupiła m dwa lekarstwa . Nic nie pomogło . Oj ! Oj ! - Kto ? Wasz syn ? - Syn ! To był mój pan , mój ojciec , mój przyjaciel , mój parobek , moje wszystko ! Jak on krzyknął z woza : " do arbuzy ! do arbuzy ! " - to państwo wyleciały na wszystkie balkony , a sługi ze wszystkich bram . Bili się i kupowali . W godzinę sprzedał 50 ' i zarobił rubla . - Ile miał lat ? - Dziesięć dopiero a mądrość za sto . O Boże wielki ! Pan przecie nieraz go widział ? - Może . - Jego niema - to chleba niema , to domu niema , to powietrza niema . Co ja zarobię na koszykowym handlu ? Pięćdziesiąt groszy na dzień . Z czego procenty opłacić i żyć ? Panie wielmożny , ja dziś nie mogę spłacić rubla ; może na przyszły tydzień więcej zarobię , to oddam dwa . - Daruję wam tego rubla . - Niech Bóg da panu tyle lat zdrowia , ile w tym rublu jest groszy . Gdzie ja się teraz obrócę ! - No już idźcie , idźcie - mówił , wypychając ją Jacek , a gdy odeszła rzekł do siebie : - Te podłe żydy na wszystkiem zarobią , nawet na śmierci dzieci . Miłosiernik pozostał z rozstrojem wewnętrznym . Chciał by zarzucić potajemną lichwę , którą prowadził przy pomocy Paskidnika , a jednocześnie żal mu było ponętnych z niej zysków . Ale jak to zawsze zwykł był czynić , okupując największe winy najmniejszemi ofiarami , czuł radość w sumieniu z darowania rubla biednej żydówce . Nie każdego dnia Jacek pacierz odmawiał , ale odmawiał ; nie każdej niedzieli do kościoła chodzi ^ ale chodził . I nie tylko powtarzał , że religia jest podstawą moralności i wywyższa ludzi nad zwierzęta , ale rzeczywiście wierzył : w istnienie Boga ciągle czynnego i mieszającego się do najdrobniejszych spraw ludzkich , w pośmiertne nagrody i kary , w nadprzyrodzoną moc i wiedzę księży , w cuda , duchy i t . p . chociaż nie oburzał się , gdy ktoś po cichu kwestyonował dogmaty . Był za to stanowczym przeciwnikiem niewiary , głoszonej publicznie . Wtedy wykrzykiwał : gdy utracimy religię , to co nam pozostanie ? A mówiąc to , był przez chwilę głęboko przekonany , że wraz z religią postradał by kamienicę , fabrykę i wszystko , co przynosiło dochód . Wogóle zarówno w tej sprawie , jak w każdej innej , asekurował się chętnie od nieszczęśliwych wypadków , zwłaszcza gdy opłata była niska . Może to , co księża głoszą - myślał sobie - jest nieprawdą , ale czy nie rozumniej ubezpieczyć się pobożnością na wypadek , że to jest prawdą ? To tak mało kosztuje . W dniu uroczystej pamiątki Jacek poszedł z żoną do kościoła . Wracając , kupił jeszcze kilka drobiazgów , o których przypomniał sobie podczas słuchania mszy świętej . Wszedłszy do swego gabinetu , zastał w nim służącą , ładną i wesołą dziewczynę , którą objął i ucałował z rozmachem młodzieńca . - Idziemy dziś do teatru - rzekł przyciszonym głosem . - Po powrocie ja tu będę jeszcze pisał listy - rozumiesz ? - Pani już coś wącha , bo mi przygryza . Bądź spokojna , skończy na wąchaniu . - A pan chce długo pisać listy ? - O , długo . - Nie mogę , jestem niewyspana . - Czy ja temu winien ? Za długo wczoraj gdzieś się bawiła ś . - U siostry śpiewali śmy " gorzkie żale " . - Wczoraj były gorzkie , dziś będą słodkie , a jutro ładna sukienka . - Już z miesiąc pan tę sukienkę obiecuje . - Kasiu ! - odezwał się z sąsiedniego pokoju głos Eufemii . Służąca wyszła . Jacek zbliżył się do lustra , nagarnął sobie z prawej skroni włosy na łysy środek głowy , podkręcił wąsy i , uśmiechając się naiwnie do swego obrazka , szepnął : - Stary , ale jary ! Jak gdyby dla potwierdzenia tej opinii zaczął bardzo gorliwie krzątać się około przygotowań do biesiady , pomagając lub przeszkadzając żonie . Zaledwie skończono wszystkie zabiegi , gdy przybyli oba goście . Po przywitaniach i krótkiej wymianie pustych słów , całe towarzystwo zasiadło do stołu . Jacek , który wraz z całą prawie ludzkością , mniemał , że domieszka religijna nadaje wszystkim aktom najuroczystszą powagę , poprosił kapłana o pobłogosławienie darów bożych . Młody księżyk , który miał odegrać trudną rolę dawającego ślub przed 25 laty małżonkom dwa razy od niego starszym , chwycił się skwapliwie tej prośby i , odmówiwszy półgłosem jakieś łacińskie recitativo , zrobił znak krzyża nad wazą i talerzami . Zaledwie jednak błogosławieństwem powiększył strawność jeszcze nierozlanej zupy , gdy służąca , trąciwszy poufale w ramię Jacka , doniosła mu , że nieznajomy pan czeka na niego w salonie i chce natychmiast z nim się widzieć . Drygał zawsze w takich wypadkach przypuszczał , że albo władza ma do niego jakąś pretensyę , na której można stracić albo ktoś ma interes , na którym można zarobić . Więc nigdy nie odprawiał przybysza . Tym razem zastał w salonie młodzieńca z olbrzymim krawatem fioletowym w kształcie ręcznika . - Z kim mam przyjemność ? - Jestem z redakcyi " Kuryera Powszechnego " . Sygnalizowano nam , że państwo obchodzicie srebrne gody . Ponieważ nawet prywatne uroczystości wybitnych obywateli mają znaczenie publiczne , więc przychodzę prosić szanownego pana o szczegóły biograficzne . Przed Jackiem otworzyło się niebo i uderzyło go . oślepiającym blaskiem . Chciał wybuchnąć , ale zahamował się tą nałogową ostrożnością , którą zachowywał przy wszelkich układach . - Niech pan siada , bardzo proszę , ot tu będzie lepiej - rzekł , podsuwając dwa krzesła . - Wdzięczny jestem niezmiernie za zwrócenie uwagi na moją skromną osobę , zwłaszcza że starannie unikam rozgłosu i powtarzam sobie za starożytnym mędrcem : caveant consules ! Ale co szanowny pan radby o mnie wiedzieć ? Reporter wyjął notatnik . - Naprzód kilka dat . Kiedy się pan urodził ? - W roku 1850 , przy ulicy . . . - To mniejsza . Uczęszczał pan do szkół jakich ? - Rozmaitych , powszechnych , wielostronnych , ale głównie praktycznych . - Posiada pan fabrykę , kamienicę-co więcej ? - Młyn parowy , folwark dwudziestowłókowy , kolonię trzywłókową , połowę składu aptecznego , willę " Łucyę z Lamermoor " - tak ją nazwała moja żona - kilka placów i tak dalej . Może pan śmiało zapisać i tak dalej , bo mam jeszcze kilka przedsiębiorstw , których jestem cichym spólnikiem . - Jakiej instytucyi społecznej jest pan członkiem ? - Towarzystwa kredytowego miejskiego , towarzystwa kredytowego . . . - Nie o to mi chodzi . Czy pan należy do jakiejś instytucyi dobra ogólnego , filantropijnej , oświatowej ? . . . - Nie szukam zaszczytów , ale biedaków szczodrze wspieram krytą ręką . Mojem godłem : bis dat qui cito dat . Ot , widzi pan kalendarz Pogotowia - a ten obrazek wygrał em na loteryi fantowej . - Dziękuję panu , to mi wystarczy . - Jeżeli panowie jesteście tak łaskawi , że przedstawicie mnie publicznemu narodowi , to pozwolę sobie prosić o wydrukowanie chociaż kilku zdań z mowy , którą będę miał przy obiedzie do mojej rodziny i gości . - Najchętniej . - Powiem w niej , że spełnił em uczciwie posłannictwo dane mi od Boga , że przez 25 lat utrzymywał em najściślejszy kontakt z moją żoną , że zawsze starał em się mieć piękny gest i podkreślać wszystko , co zacne . Zakończę dwiema sentencyami łacińskiemi , które były przewodniemi gwiazdami mojego życia : Hannibal ante portas i Matgeritas ante porcos . - Pięknie ! - Bardzo mi na tem zależy , ażeby wyrazy : gest , kontakt , podkreślać i obie sentencye były przytoczone . - Może sentecye lepiej opuścić , bo mogą być błędnie zrozumiane - rzekł reporter . - U nas tak mało osób zna łacinę . . . - Jak pan uważa . , . Ja nie mam dobrej miary , bo z łaciną nigdy się nie rozstaję . . . Po części dlatego tak szanuję księży . . . - Numeru gazety z artykuł em o panu wydrukujemy o 500 egzemplarzy więcej , bo tyle zapewne będzie pan potrzebował dla rozesłania znajomym i zachowania dla potomków . - Czy to będzie kosztowało ? - Sto rubli . - Trochę za drogo , ale to zdarza się tylko raz w życiu . - Nadto było by stosownem i dla pana korzystnem , gdyby w tym samym numerze mieścił się opis fabryki pańskiej . - Prawda , ale moja żona i dzieci nie życzą sobie , ażeby m moje nazwisko , które jest również ich nazwiskiem , wystawiał na pokaz , złączone z wyrobem , który je razi . - Dziwna drażliwość ! Przemysłowiec nie może przecie ukrywać swego towaru , zwłaszcza tak pożytecznego . - To jasne , ale co począć , kiedy nie dają się przekonać . Przed paru laty żona wymusiła na mnie , że usunął em z firmy moje nazwisko i przechrzcił em fabrykę na " Aurorę " . - Niepodobna jednak ominąć wzmianki , co " Aurora " wyrabia . . . Wpada mi do głowy myśl , która usunie przeszkodę : zamieścimy opis fabryki pańskiej w tekście gazety jako artykuł redakcyjny . Zachowamy pozór , że to się stało bez wiedzy i woli pana . - Ślicznie mój dobrodzieju . Czy panowie wyświadczą mi tę łaskę bezinteresownie ? - Była by to za wielka z naszej strony ofiara . Taki artykuł jest zamaskowaną formą ogłoszenia , osiągającą najlepszy skutek i dlatego najdrożej płatną . - Ile kosztowała by , drogi panie , ta przyjemność ? - To zależy od rozmiarów : szpalta 100 rb . , cała stronica 250 . - No , niech będzie cała stronica za 200 . - Przypuszczam , że administracya się zgodzi . Proszę o podpisanie deklaracyi . Jacek włożył okulary , przeczytał uważnie blankiet , wypełnił go cyfrą , niby przypadkiem przekreślił w nim wyrazy : " natychmiast po wydrukowaniu " , położył datę i nazwisko w skróceniu , a podając dokument , rzekł : - Jeżeli zapłacę gotówką zaraz po wydrukowaniu , dostanę według zwyczaju kupieckiego 2 ° / ( r ) skonta . - Nie znam się na tem - odparł reporter , chowając pospiesznie do kieszeni papier , jakgdyby się obawiał dalszych pytań . Moje uszanowanie . -- Bardzo mi było przyjemnie poznać - mówił Jacek , odprowadzając go do przedpokoju . A niech pan nie zapomni o moim pięknym geście i najściślejszym kontakcie z żoną , bo to jej sprawi szczególną przyjemność . - Podkreślimy , podkreślimy - uspakajał gO' reporter w drzwiach do sieni . - Przepraszam państwa - zawołał Jacek , wchodząc do jadalni . Musiał em załatwić ważną sprawę narodową . Czekano na niego z jedzeniem . Ksiądz , uznawszy , że poprzednie błogosławieństwo zwietrzało " jeszcze zrobił znak krzyża nad stołem . - Mój dobrodzieju - rzekł Jacek , chcąc zawiązać poważną rozmowę - dlaczego kościół potępia kazirodztwo , jeżeli Bóg kazał w ten sposób rozrodzić się pierwszym ludziom ? - Wyjaśnił tę zagadkę należycie św . Augustyn - odparł ksiądz - ale to nie jest miejsce właściwe do powtarzania jego wywodu . Ospat utkwił swoje przenikliwe i szydercze oczy w księdza , który zmieszał się i poczerwieniał . - A gdzie św . Augustyn to wyjaśnił ? - Nie wiedział em , że będę tu zdawał egzamin z teologii , był by m szanownemu panu wypisał cytatę . - To nie egzamin , ale ciekawość , którą może ksiądz zechce kiedyś zaspokoić . Zaległo milczenie , w którem słychać było ruch pracowitych szczęk . Przerwał je Cyryak . - Miłość płciowa między bratem i siostrą jest najnaturalniejszym związkiem . Wszyscy spojrzeli na niego zdumieni . - Cyryaku - zawołała pani Eufemia - takie parodoksy są może znośne w rozmowach studenckich , ale dla nas - za brutalne . - Matka ma słuszność - przemówił pan Jacek . A jeżeli nie obecność rodziców , to szata kapłańska powinna być dla ciebie memento mor i . - On wcale tak nie myśli - wtrąciła Jolanta- tylko chce być oryginalnym . - Nie będę się tłomaczył - rzekł Cyryak - bo państwo należycie do gatunków wymierających i nie rozumiecie nowego życia . - Ty - zaśmiał się chrapliwie Polikarp - ty , który w 20 roku istnienia ważysz 110 funtów i jedną ręką nie możesz urwać wiśni , ty należysz do gatunku przyszłości ? Przyjrzyj się sobie flaczku uważniej . - Kant ważył mniej niż roczny wieprz - odciął się Cyryak - co mu nie przeszkadzało być genialnym filozofem , a jeżeli ty , Polikarpie , chcesz okazywać cześć mocy fizycznej , to powinien eś odkrywać głowę przed każdym wołem , bo jest od ciebie dziesięć razy cięższy . - Czyli , że świerszcz , który jest tysiące razy od ciebie lżejszy , odparł Polikarp - jest tyleż razy od ciebie mądrzejszy . Wydaje mi się to bardzo prawdopodobne . - Bajdurzysz , bracie . Możecie państwo się oburzać , ile duszyczki wytrzymają , ja by m jednak chciał mieć dziecko z moją siostrą dla samej nieniezwykłości wrażeń . Na szczęście , czy nieszczęście , żadna mi się nie podoba . - Oto ładny kwiatek w bagnie burżuazyi ! - zawołała Firmina . Pani Eufemia skamieniała pod słowami syna , jej mąż siedział również oniemiały i zwracał zrozpaczony wzrok ku księdzu , jak gdyby oczekiwał od niego ratunku . Daremnie usiłował przywrócić pogodny nastrój i odciągnąć rozmowę w inną stronę : - Dzieci monarchów , a zwłaszcza następcy tronu , muszą się rodzić mądrzejsze od zwykłych , bo skądże by wzięły tyle rozumu , ile potrzeba do rządzenia państwem ! Nikt nie podjął tej kwestyi . Jacek próbował dalej . - Mnie się zdaje , proszę księdza , że bieliznę należało by zmieniać w każde święto , chyba że dwa następują po sobie . - Kościół tego nie wymaga - odparł ksiądz . Rozmowa się rwała . Jacek nie ustawał . - Czy to prawda , że własnoręczne listy monarchów wiozą generałowie w czerwonych , złotem okutych tekach i w osobnych pociągach , które nigdzie się nie zatrzymują ? - Jabym chciała tak jechać - rzekła Jolanta- ale nie sama , w mił em towarzystwie . . . Pędzić , pędzić i nie zatrzymać się dopiero wtedy , gdy maszyna już dech straci . Znowu wszyscy zajęli się jedzeniem . Tymczasem wybawienie przyszło niespodziewanie - z innej strony . Służąca wniosła dwa telegramy . Jacek otworzył je drżącą ręką . - 20,000 sztuk żądają do Moskwy ! - krzyknął rozpromieniony . - 10,000 do Kijowa ! - Czego ? - spytał ksiądz . - Aurory - objaśniła pospiesznie Eufemia . Polikarp wziął depesze i głęboko się nad niemi zamyślił . - Interes się złoci - mruknął do siebie . Chmury pierzchły pod rozkosznem dmuchnięciem wielkich obstalunków , które uradowały nietylko Jacka , ale też całą jego rodzinę . Było oczywistem , że nagle rozpromienił się w jej oczach niewspominany produkt fabryki . Ludzie nawet obojętni na pieniądze cieszą się widokiem obfitego ich napływu . Jeden tylko ksiądz nie okazywał wesela , jak gdyby ukłuty przez osę zazdrości . Trudno było by znaleźć chwilę odpowiedniejszą dla wylania myśli i uczuć , które rozpierały głowę jubilata . Uderzywszy też kilkakrotnie nożem w szklankę , powstał i przemówił podniesionym głosem , łamiąc powoli zdania na wyrazy a wyrazy na zgłoski . - 20 - * - Szanowni panowie i panie , czcigodny kapłanie , zacny przyjacie ^ i , droga żono i kochane dzieci ! Opatrzność - jeśli mi tak rzec wolno -- czuwająca nad losami państw , narodów , gwiazd , nieba , ziemi i ludzkości , kazała mi przedłużyć wedle moich sił i bosk ^ h zamiarów prawowity ród Drygałów , którem ^ ^ Swdzięczam moje nikłe , tylko przez Boga i zacnych ludzi dostrzegane istnienie . Dzięki niestrudzonej , zawsze ęzujnej i chętnej pomocy towarzyszki mojej , z którą przez ćwierć wieku utrzymywał em najściślejszy i nieprzerwany kontakt , mogł em spełnić pomyślnie to zadanie , pozostawiając narodowi za nią i za siebie podwójną liczbę następców , was , moi rodzeni synowie , Polikarpie i Cyryaku , was , rodzone moje córki , Firmino i Jolanto . Cokolwiek przedsiębrał em , usiłował em odgadnąć wolę boską , być zawsze dla wszystkich ludzi sprawiedliwym , dla maluczkich przystępnym , dla ubogich wspaniałomyślnym . Robotnikom mojej fabryki powtarzał em niezmordowanie , że pokorne cielę dwie , matki ssie ; włościanom mojego folwarku , że chłop " miał złoty róg a został mu tylko sznur " ; do ogółu zaś wołał em z głębi duszy Hannibal ante porta s . " Trzeba przed narodem nieść oświaty kaganiec " . Nie zapomniał em przytem , że w każdym nawet naprozaiczniejszym czynie obowiązany jestem mieć piękny gest . Tyle zdziałał em dla moralności , dla kultury , dla dobrze zrozumianego postępu , a więc dla duszy . Wykonał em również rozkaz bożki co do ciała . Kiedy biedny mój ojciec - że tak powiem - kopnął mnie z tyłu i pchnął w świat , ażeby m szukał kawałka chleba , miał em tylko ciemną głowę na karku i dziesięć palców u rąk do niczego niezdolnych . Tylko sam Bóg wie , ile zniosł em braków i upokorzeń , jak niedawno jeszcze wyczekiwał em w przedpokojach i siadywał em półgębkiem na brzegu krzeseł w gabinetach panów i wysokich urzędników , od których zależało moje powodzenie . Nie upadał em jednak w boju i znoju . Jeżeli dziś po 40 latach zabiegów i 25 latach niepokalanego małżeństwa posiadam przyzwoity dom przy jednej z pryncypalnych ulic Syreniego grodu , poważną fabrykę wyrobów . . . - Wiemy , wiemy - zabrzmiały głosy - nie potrzeba nazywać ! Fabryka czegoś . Aurorę ! - . - Niechże będzie fabryka czegoś - ciągnął pan Jacenty - chociaż to coś daje wam duży kawał chleba z masłem . Mniejsza o to , nie chcę , ażeby w dniu tak uroczystym między mną a wami stanęły złośliwe Parki i powiem o mojej fabryce , jak nieśmiertelny nasz Kopernik o słońcu " ajednak się porus z a " . Przepraszam i wracam do rzeczy . Jeżeli więc dziś posiadam dochodowe nieruchomości i trochę zaoszczędzonego grosza , to świadczy , jak krwawo musiał em pracować . . . - I wyzyskiwać - wtrąciła cicho Firmina . - Tak , krwawo i uczciwie pracować . Mogę to sobie przyznać z dumą i satysfakcyą . Pozwólcie mi więc w tej doniosłej chwili wznieść toast na cześć Polski , mojej wiernej towarzyszki i wszystkich , których przez nią pozostawię ludzkości . To nie są przechwałki to nie są margeritas ante porćos . V i v a t ! Niech żyje ! - Brawo ! brawo ! - krzyknął , klaszcząc i śmiejąc się , Ospat , na którego pani Eufemia spojrzała z żałosnym wyrzutem . Dzieci świdrowały talerze utkwionemi w nie oczami . Pan Jacenty , widocznie zadowolony z potężnego efektu swej mowy , rzekł z udaną skromnością : - Niechże ksiądz będzie łaskaw kilkoma słowami zatrzeć moją nieudolną gadaninę . - Ależ śliczna była - odparł ksiądz . Nie potrzeba zacierać , owszem należało by utrwalić . Doprawdy , nie przypuszczał em , że szanowny pan taki złotousty orator . - Trochę wymowy Bóg dał - odrzekł z tłumioną radością Jacek-ale tej drobiny nie wykształcono , więc się nie rozwinęła . Co innego kapłani . . . Ci już z przyrodzenia mają większe dary , potem je długo ćwiczą . To też każde ich przemówienie oślepia , ogłusza . . . Tu ksiądz zrozumiał , że nie może poprzestać na pobłogosławieniu potraw i musi coś powiedzieć . Wstał i zaczął podniesionym głosem : - Kiedy Bóg w swoich niezbadanych wyrokach stworzył dzikie zwierzęta . . . Drzwi rozwarły się z trzaskiem i do sali wszedł młody , chudy i niski mężczyzna , z bladą cerą , z kędzierzawą czupryną , w binoklach , Wygodnie osadzonych na siodełkowatym nosie , z pod których przenikliwie patrzyły czarne , skośne oczki , z ustami wywiniętemi , jak dwie skiby i z rękami wysuniętemi naprzód , jak pale ostrokołu . Bez żadnego zakłopotania zbliżył się do stołu i zapytał Firminę : - Matkę zgaduję , a któryż tu jest wasz ojciec , towarzyszko ? - Towarzysz Maczug , mój prawie mąż - powiedziała , zwracając się do Jacka . Nowoprzybyły podał zdumionym rodzicom rękę , kiwnął niedbale innym osobom i usiadł przy stole . - Co leży na półmisku , to zapewne do zjedzenia - rzekł , robiąc minę dowcipnego i nałożył sobie pieczeni . - Co to znaczy : mój prawie mąż ? - zapytał córkę pan Jacek , ochłonąwszy ze wzburzenia . - To znaczy - odpowiedziała Firmina - że naprzód powinna być rzecz , a potem jej forma . Zaczęli śmy więc od faktu małżeństwa , a potem je uprawnimy , jeśli naturalnie ono wyda się nam dogodnem . - Ja nic tego nie rozumiem , bąknął Jacek . . . - To nawet niepotrzebne , dość , gdy my rozumiemy . Ale czy ojciec naprawdę nie słyszał , że mężczyzna i kobieta mogą żyć z sobą bez ślubu ? - Ach to tak jest ? ! Owszem , słyszał em , tylko nigdy nie przypuszczał em , że tak żyć będzie moja córka . - Widocznie ojciec miał bardzo złe o mnie wyobrażenie . ' - Przepraszam państwo - rzekła wątłym głosem pani Eufemia - słabo mi . . . Wyszła . - Jeśli rodziców nasz stosunek razi- - rzekła z ironią Firmina -- to jest przecie ksiądz i ręcznik się znajdzie do formalnego związania nam rąk . Ksiądz powstał czerwony z gniewu . - W tym radykalnym obrządku właśnie ja jestem niepotrzebny nawet jako świadek . Uścisnąwszy rękę Jackowi , oddalił się . Przytłoczyła wszystkich ołowiana cisza . - Po co , towarzyszko , sprowokowała ś tę awanturę ? - odezwał się Maczug . Rodzice wasi mogli doskonale obejść się bez wiadomości , w jakim stosunku pozostajemy . - Co pan do stu tysięcy dyabłów pleciesz - buchnął Jacek - że rodzicom jest obojętne , w jakim stosunku z obcym mężczyzną pozostaje ich córka ! - Po co tu wzywać dyabłów i to aż stu tysięcy , kiedy my możemy sami bez nich spór rozstrzygnąć - odparł zimno Maczug . Położenie jest nadzwyczaj jasne : państwo żyjecie w zaścianku swego świata , więc uważacie za skandal to , co dla nas , ludzi nowych , jest wypadkiem normalnym . - Boże , co się dzieje ! - westchnął Jacek , wniósłszy ręce i oczy do góry . - A no dzieje się , jak na okólniku za oborą - mruknął Polikarp . - Tobie się zdaje - rzekł Cyryak do Firminy - że zrobili ście coś bardzo oryginalnego . Tymczasem już nawet nie widać tej fali , z którą odpłynęły takie starzyzny do przeszłości . - Masz słuszność chłopaczku , odcięła siostra - 7 . a to twój zagajniczek pod nosem należy do odległej przyszłości . Jacek , trzęsąc się , wstał od stołu . Ospat zbliżył się do Maczuga . - Lubię ogromnie takie subyekty , jak pan , bo to zawsze duża pociecha dla bydlęcia , gdy pomyśli , że są inne i gorsze . - Tak rzadko przestaję z bydlętami - odparł Maczug - że pana nie rozumiem . - W takim razie dlaczego pan staro - nowozakonny się gniewa ? Firmina ujęła Maczuga pod rękę . - Chodźcie do mojego pokoju . . . - To nie do uwierzenia - targał się po ich wyjściu Jacek - na co ja patrzeć i pozwolić muszę ! W moim domu , w moich oczach , jakiś wędrowny Mosiek jest " prawie mężem " mojej córki i zamyka się z nią w osobnym pokoju ! - Tatusiu - wtrąciła Jolanta - oni chyba żartują . - Z takich żartów - wrzasnął Jacek - rodzą się nieprawe dzieci . Weszła Eufemia . - Hyacuniu , za daleko się posuwasz . Idź do gabinetu , jesteś zdenerwowany , prześpij się , to cię uspokoi . - Cały obiad popsuty - rzekł rozrzewniony Jacek - ksiądz mowy nie dokończył , nawet nikt toastu nie wzniósł . - Niech ojciec się położy - radził Polikarp- ja tego kukawika ścisnę za gardło . - Bez gwałtów , Polikarpie - prosiła Eufemia . - Oszczędź mi przynajmniej zgorszenia , jeśli nie możesz oszczędzić bólu . - Dziękuję wam , moi kochani - zaskrzeczał Jacek - że mnie pocieszacie w ciężkiem cierpieniu . Chociaż ja od pewnego czasu przeczuwał em , że Firmina popełni jakieś szaleństwo . Towarzyszka . . . towarzysz . . . Niech pioruny zatrzasną takie towarzystwo ! Eufemio , spróbuj uratować zbłąkaną owieczkę . Ona tak dobrej matki usłucha . Chwiejnym krokiem wyszedł . Pani Eufemia zaprosiła Ospata do swego pokoju . - Ja by m także położył się dla trawienia - rzekł on , siadając w fotelu . - Nie można . - Wiem , wiem , że niedozwolone miłostki muszą mieć , jak orzechy , grubą i twardą łupinę . Chociaż po co to ? Świat ma mocne zęby , zawsze je zgryzie . Głupia obłuda ! - Dlaczego mówisz tak głośno ? - Naprzód dlatego , ażeby wytchnąć nadmiar podłego wina a powtóre , ażeby twój mąż usłyszał . - Co ? ! Jasiu ! - Tak ! Z dwojga jedno : on albo niczego się nie domyśla - i wtedy jest bezmiernie głupi , albo udając niedomyślnego , drwi sobie z nas obojgaW obu wypadkach irytuje mnie . Chcę mu krzyknąć w ucho : czy wiesz , żeś rogacz ? - Nienawidzisz i pragniesz ukarać męża za to , że mu zabrał eś żonę ? To nawet dla takiego paradoksisty , jak ty , pretensya zbyt zuchwała . - Wszelkie kradzieże okupuje się zwrotem ich przedmiotu . Więc mogę mu każdej chwili cię oddać . - I będziesz zupełnie pokwitowany ? - Co jeszcze będę dłużny ? Pieniądze , które mi dawała ś ? Czy ty myślisz , że to była zapłata za romans z tobą ? To były honorarya za niezliczone rady prawne , za procesy , za które nie daje mi ani grosza . Ponieważ jest skąpy , ta forma wynagrodzenia jest dla niego łagodniejsza , bo mojej ręki nie czuje w swojej kieszeni , a twojej się nie domyśla . Należy mi się przytem od niego osobne wynagrodzenie za brud , którym się mażę , broniąc jego paskudnych spraw . Ja błoto moralne uważam za naturalny produkt życia , ale brzydzę się błotem poświęcanem , idealizowanem , ogłaszanem za najczystszą krynicę , w którem kąpią się komedyanci . - Co tobie się stało ? - Gdyby m cię interesował nie tylko w dolnej połowie , ale i w górnej , nie pytała by ś , co mi się stało . Osądziła by ś po pierwsze , że jestem adwokatem , to znaczy zegarmistrzem słuszności i żonglerem artykułów kodeksu ; powtóre , że nie cierpię aktorów , którzy udają ludzi rzeczywistych ; potrzecie , że pragnę być otwarcie złym i bezwstydnym , ażeby mnie nie brano za naiwnego obłudnika i tak zwanego przez was porządnego człowieka . Ten gust ma swoją poważną przyczynę . Dopóki społeczeństwo tak jest uorganizowane , że w niem swobodnie poruszać się może tylko łotr , obowiązkiem każdego rozumnego obywatela jest być łotrem . Jest ono jedną wielką świnią , a my jej prosiętami . Bo co to są nerwy i mięśnie tego potwornego organizmu ? Ucisk , wyzysk , rozbój i kłamstwo . Ja tego wszystkiego , jako adwokat , bronię , dawniej z odrazą a dziś z przyjemnością . Bo zaprowadzać innego ładu w gromadzie szubrawców nie myślę . Nie jestem reformatorem , odnowicielem , jestem nicponiem , jak wszyscy moi spółobywatele z tą tylko różnicą , że wiem o tem i przyznaję się do tego . Twój mąż sam się uważa i jest uważany za porządnego człowieka , a jednakże jest to hultaj , wart szubienicy . Nie może on pokonać w sobie chciwości i darować pięciorublowego czynszu z dzierżawy kawałka pola biedakom , którzy w całej swej garderobie nie mieli zbytecznego łachmana dla zrobienia stracha na ptaki . - On o tem nie wiedział . - Najdokładniej . Pytał mnie o radę . . . - Jaką mu dał eś ? - Zaskarżyć do sądu , uzyskać wyrok i bez miłosierdzia wykonać . - Ach , jakże jesteś dziki ? ! - Ja jestem pełnomocnikiem sprawiedliwości , która każe obdzierać najbiedniejszych dłużników dla najbogatszych wierzycieli . A co do twego jelonka - to on dlatego tylko pyta mnie o radę , ażeby na mnie zwalić odpowiedzialność za swoje szelmostwa . Człowiek z zewnątrz może czasem pachnąć , a wewnątrz zawsze cuchnie . Duszyczka Hyacunia zaś jest szczególnie wonna i tylko taki prosektor , jak ja , może wąchać ją bez zatkania nosa . - Co za szatańska teorya ! Był eś zawsze pesymistą , ale nie tak zjadliwym potwarcą natury ludzkiej . Z tobą coś zaszło . . . Ty nie był eś takim , kiedy cię zaczęła m kochać . - Nie wiem , o jakiej dacie myślisz , bo ty nigdy nie zaczynała ś mnie kochać . - Myślę o tej chwili , kiedy ci się oddała m . -- Jakiż to miało związek z miłością ? Podobał em ci się , jak tysiąc innych , a jednemu - może zresztą niejednemu - z tego tysiąca uległa ś . - Marny z ciebie brutal ! Chcąc zerwać z kobietą , którą uwiodł eś , nie możesz zdobyć się na nic lepszego , niż na bezczelność zwykłego łobuza . - Jeśli cię obraża moje przypuszczenie , że nie tylko mnie darzyła ś swoją powolnością , to ją odwołuję , ale zarazem wyznaję , że była ś bardzo nierozumna , a nadewszystko - niepraktyczna . - Ty jesteś pijany ! Odejź . . . wytrzeźw się ! Nie mogę dłużej słuchać tych zniewag . . . Boże , czy ja zasłużyła m na takie sponiewieranie kilkoletnią miłością i ofiarą . . . - Ofiarą ! Ha , ha , ha ! Nikt tak nie potrafi wydobyć śmieszności z dramatu , jak bezmyślna baba . Ja w jej objęciach doznawał em rozkoszy , a ona w moich - cierpienia ! Ofiara ! Ha , ha , ha ! Eufemia zaszlochała gwałtownie . - W chwili , kiedy zdaje się , że serca , uniesione nad padół , łączą się w wiecznem spojeniu , spada grom z pogodnego nieba . - Jakiż to pyszny obrazek ! Serca uniesione nad padół . . . w wiecznem spojeniu . . . Umrzeć ze śmiechu . - Idź pan precz , natychmiast , na zawsze ! . . . - Ani ja nie pójdę , ani pani sobie tego nie życzysz . Jest to zwyczajny wykrzyknik , bez którego żadna kobieta nie może ani począć , ani porodzić . Uspokój się jękliwa synogarlico i przestań mnie nudzić swoją mdłą deklamacyą , wygłaszaną zmysłowemi wargami . Drygałowa zerwała się z krzesła . Mokra od łez jej twarz skurczyła się gniewem , rozpaczą i stanowczością , usta drżały od cisnących się na nie słów , ręce miotały się w bezładnych ruchach . Krzyknęła ; - Nie kła m , to niepotrzebne ! Po za brutalstwami , zniewagami i szyderstwem kryjesz jakiś zamiar , do - którego nie masz odwagi wyraźnie się przyznać , chociaż nią się przechwalasz . Powiedz przeto , bez wybiegów , czego chcesz ? - Ożenić się z twoją córką Jolantą . - Pan oszalał eś ! Przecie ona mogła by być . . . a może nawet jest twoją córką ! - Właśnie dlategoChcę zobaczyć , jak smakuje taka świnina , którą porządni ludzie często spożywają , ale się nie przyznają . . . Eufemia opasała dłońmi głowę i usiadła niema , złamana . Weszła służąca . - Pan doktór . . . Eufemia wzdrygnęła się , otarła twarz i zapytała : - Kto taki ? A , pan doktor , ja obudzę pana . Obudziła go pocałunkiem . Jacek otworzył oczy , spojrzał na żonę z filutemym uśmiechem i ujął ją za rękę . - Pamiętasz , Femciu . . . przed 25 laty . . . kiedy śmy zostali sami . . . - Pamiętam - odpowiedziała machinalnie . - Doktór przyszedł . Jacek ziewnął , przeciągnął się , powstał , objął żonę w pół , przycisnął do siebie i szepnął : - Musimy przygotować sobie dziś wspomnienie na złote wesele - dobrze ? - Dobrze . Oboje weszli do salonu . Łowski był małym , łysym człowieczkiem z mnóstwem czerwonych pagórków na okrągłej , rzadko obrosłej twarzy . Przymrużone , małe oczki uśmiechały się nałogowo i nieszczerze . - Przyjmijcie państwo serdeczne życzenia . - Dziękujemy - mówił Jacek - i wzajemnie winszujemy . . . - Czego ? - Karetki . Praktyka rośnie . - O , tak , niespodziewanie . Nie mogł em nadążyć , musiał em pudełko i konika kupić . - Widział em onegdaj to cacko , i kłaniał em się , ale doktór nie zauważył , bo był zaczytany . - W domu nie mam chwili wolnej nawet na przejrzenie " Kuryera " , nie mówiąc o pismach lekarskich . Straszna orka ! - Ale czy jeden numer gazety wystarczy doktorowi na cały dzień ? - Właściwie nie wystarczy . W zaufaniu powiem , że nieraz czytam po dwa i trzy razy , bo poważny i wzięty lekarz musi okazywać , że nie ma na to czasu po za przejazdem na wizyty . Może to komuś wydać się śmiesznem , ale trudno , . mundus vult decipi , ergo . - Ładnie brzmi , a jak to się tłomaczy ? - Świat chce być oszukiwanym . . . - O , tak , święta prawda , ludzi rzetelnych jest bardzo mało . Mundus vult decipi , ergo . Śliczne wyrzeczenie . . . Wczoraj musiał em bronić doktora . - Przed kim , czy przed czem ? - Kuzynka państwa Krupnickich strasznie pomstowała , że doktór odmówił im pomocy . - Ależ , kochany panie , ja nie jestem w stanie rozmnożyć się , a co najważniejsza - tam leczy kto inny . - Nie mogli go znaleźć - wtrąciła Eufemia , która siedziała milcząca - a pani Krupnicka ciągle mdlała . - Gdyby nawet umierała , bardzo by m ubolewał , aleby m jej nie ratował , ażeby nie wchodzić w drogę koledze . - Mówiąc między nami , była by to stracona fatyga , bo oni biedacy zapominają o wszelkich zobowiązaniach . - Mnie się udało nie obciążyć ich pamięci - rzekł doktór wesoło . - Niech się tam żydzi z nimi męczą . - Gdyby tylko żydzi ! - westchnął Jacek . - Wpadło dużo naszych . - Może i pan ? - Odrobinkę . Był em ostrożny . . . Wszedł Andrzej Waza- Krupnicki , zbankrutowany obywatel ziemski , dość otyły , kiedyś przystojny , nieco rubaszny , zewnętrzną serdecznością osłaniający wewnętrzną odrazę do obecnych . Trzymał się jeszcze swej odłużonej Przylepy , ale go już wierzyciele od niej odlepiali , co mu nie przeszkadzało przynajmniej raz na miesiąc przyjeżdżać z żoną do Warszawy , gdzie on kupował niekupione konie , a ona sprawiała niesprawione toalety . Złożywszy życzenia Drygałom , zwrócił się do Łowskiego : - Dlaczego doktór nie był łaskaw przyjść wczoraj do mojej żony ? A wie pan , ona omal nie umarła ? - Bardzo -mi przykro było , ale etyka nie pozwoliła . Panią leczy inny . - Ale tego innego nie było . - To rzeczy nie zmienia . - Nie zmienia ? Więc jeśli ordynującego lekarza nie można znaleźć , to drugi , bez obrażenia waszej szczególnej moralności , nie powinien ratować chorego nawet od śmierci ! Niechże tak będzie , skoro się panom Eskulapom podobało . Ale nie pojmuję , dlaczego ten dziki ceremoniał nazywa się etyką ? Czy z równą słusznością nie możnaby go nazwać scholastyką lub fonetyką ? - Wolna wola , szanowny panie . My pozostaniemy przy starej , a pan niech wybierze inną . . . Zgoda ! . . . - Mniejsza o złe , które szczęśliwie minęło , ale na przyszłość zapowiadam , że gdyby przez odmowę jakiegokolwiek etycznego konsyliarza ktoś mi umarł , nie dam winowajcy odmówić pacierza i palnę mu w łeb , bo taka jest moja etyka . - Zanim mię to spotka , muszę spieszyć do chorych , którzy nie strzelają . Podał rękę i wybiegł . - Jakże tam na wsi ? - zapytał Jacek . - Nieźle , brak mi tylko trochę benzyny i dlatego nie mogę jechać tak szybko , jakby m chciał . Gdyby możni a życzliwi napełnili trochę rezerwoarek , popędził by m i wkrótce dług z wdzięcznością zwrócił . - O mój jeszcze się nie upominam , to jest zapewne ulgą dla pana - odbił Jacek przebiegle zamach . - Czy takiemu Krezusowi , jak pan , wypada wspominać o takiej drobnostce ? Ot , dobrodzieju , dodajcie do tej drobnostki tyle , ażeby warto było o czem pamiętać . - Nil desperandum , kochany panie . Mam ja czterech nienasyconych i niewypłacalnych dłużników , moje dzieci , które mi wszystko zabierają , nic nie oddadzą i nawet nie powiedzą : Bóg ci zapłać , stary . Obecnie przybywa mi zwiększony wydatek , bo jedna z córek zapewne uda się pod opiekę świętego Hymena . - Miły kłopot . Czy przynajmniej państwo z wyboru zięcia zadowoleni ? - Owszem , dobry chłopak , sympatyczny , ze świetną przyszłością , ale to jeszcze tajemnica . - Dobrze im będzie , bo państwo nauczyli ście , swoje dzieci skromności . Rzadka to dziś cnotaj Wszyscy nieopatrznem życiem nad stan spychamy się w przepaść . Nawet chłop , zawsze skąpy i trudno wynoszący się na wyższy poziom , ma zachcianki pańskieWyobraźcie państwo sobie , że mam we wsi nędzarza małorolnego , który w przeszłym roku urządził dla swych dzieci choinkę . Nie mając drzewka , osadził w stołku odłamaną gałąź sosnową , na której zapalił jedną łojówkę , zawiesił pudełko od szuwaksu i kapslę od butelki z koniakiem . No chyba panie Drygał nie dopuścisz , ażeby Waza- Krupnicki urządzał swym dzieciom takie choinki . Nie wiele mi potrzeba - 700 rb . , z dawnym długiem będzie okrągły tysiączek . - Nie mogę , nie mogę - - Powiedz pan szczerze : nie chcę , nie chcę , chociaż mam dużo rozporządzalnej gotówki . Tak przynajmniej twierdzi Srul . - Co za Srul ? - zapytał Jacek , dobrze udając niedomyślnego . - Paskidnik , faktor pański . - Znam istotnie żyda tego nazwiska , ale on wcale nie jest moim faktorem , a nadewszystko nie zagląda do mojej kieszeni . - Zresztą o tem wszyscy wiedzą bez SrulaKrótko mówiąc : nie wierzysz mi pan i zapalił eś również świeczkę na mój pogrzeb . Waza- Krupnicki , którego ród , jak potężny dąb , przez trzysta lat oparł się wszystkim burzom ; Waza- Krupnicki , którego przodkowie dodawali blasku narodowi a gdy krzyknęli , ich głos rozlegał się od brzegu do brzegu kraju ; Waza- Krupnicki , któremu bogate trzosy jeszcze przed 10 laty otwierały się na wyścigi , z prośbą , ażeby raczył z nich zaczerpnąć i nieraz poprzestały by na odbiorze długu samym zaszczytem pożyczki -ten pan jest dziś wobec nich parszywym psem , którego wyniszczyły i zabijają żydowskie liszaje . Eufemia , która ciągle śledziła uchem ruchy w sąsiednim pokoju , usłyszawszy , że Ospat wyszedł , opuściła salon , zwłaszcza , że rozmowa zaczęła przybierać zbyt drażniący charakter . - Zresztą nietylko mnie strącają w przepaść : spada w nią cała warstwa narodu , która go stworzyła , broniła , bogaciła i oświecała . Z drogi karni azyny , bo jedzie pan Srul Paskidnik biedką a pan Hilary Skoczek - powozem ! Trudno , trzeba ustąpić i zginąć ! Ha , zobaczymy jak ta nowa szlachta nas zastąpi . Powodzenia , panie Drygał , powodzenia , a jeśli pan będzie potrzebował pokaźnego furmana , to proszę o mnie pamiętać . Sługa pański . Ukłoniwszy się nisko , wyszedł dumny i wyprostowany , jak w polonezie . Jacek nie wiedział , co ma czuć : radość , że nie dał się wciągnąć w bezzwrotną pożyczkę , czy smutek , że został potraktowany urągliwie . Pragnął on wznieść się na wyższy stopień społeczny i dotąd nie mógł znaleźć szczebli . Waza- Krupnicki jak gdyby go kopnął i zepchnął jeszcze niżej a tymczasem mógł go swą przyjaźnią podciągnąć . Za dużo wymagał ! Tysiąc rubli ! Gdyby był poprzestał na 300 ! Eh , zresztą bankrut-bez znaczenia i wpływu . . . Tem Jacek uspokoił się . Wieczorem państwo Drygałowie byli w teatrze . Po powrocie on bardzo długo pisał listy a ona , nie śpiąc , również długo wzdychała . Po tryumfie przy obiedzie srebrno - weselnym nabrał Jacek jeszcze większej chęci do wystąpień krasomówczych . Nie wątpił , że gdy wytęży swój talent w tyin kierunku , złamie Maczuga , wykaże mu jego niecnotę , upokorzy i zmusi do religijnego ślubu z Firminą . Prawie z rozkoszą wyobrażał sobie , jak ten winowajca będzie się wił pod chłostą jego surowej nagany , jak będzie prosił o wspaniałomyślne przebaczenie . Ale śród tych rojeń , pieszczących jego miłość własną , przelatywała natrętna myśl , że ów skruszony Maczug ma bardzo ostry i obrotny język , że jest zuchwały , napastniczy i brutalny , że więc może w walce słownej stawić bardzo energiczny opór . To też pomimo że Jacek wierzył w swoją siłę a , rozmyślając nad starciem , przygotował sobie cały pęk piorunów , uznał , że nie zaszkodzi urządzić z członków rodziny radę wojenną i wysłuchać ich opinii . Zresztą wymagała tego również przyzwoitość względem kochanej żony i dorosłych dzieci . Stawili się wszyscy o naznaczonej godzinie , naturalnie , oprócz Firminy . Jacek zagaił sesyę mówką : - Coś się popsuło w państwie duńskiem - jak mówi mędrzec . Moi drodzy , nie będę pokazywał wam wielkiej rany , jaka rozwarła się w sercach naszych , nie będę mierzył tej głębokiej przepaści , nad którą stanęła nasza córka a wasza siostra . L a s c i ate ogni speranza . Sprawcą naszego bólu i jej nieszczęścia jest człowiek przeklętej rasy , ohydnej religii , wróg naszego narodu i naszego Boga , przybłęda i wichrzyciel . Chociaż mam stałe postanowienie , radbym poznać wasz pogląd na tę sprawę , bo przecież ona i was obchodzi . Be or not to be . Wypowiedzcie się szczerze . - Według mnie - odezwała się Eufemia - należy unikać kłótni i rozgłosu . Trzeba przemówić serdecznie do ich uczuć . - To był by najlepszy sposób -- burknął Polikarp - poprawienia im humoru . Firmina nie była nigdy czuła , a obecnie jeszcze bardziej stwardniała w rękach tego żydka . Mojem zdaniem należy ją pominąć i tylko jemu dobrze skręcić kędzierzawy łepek . - Na litość , bez awantur , mój Polikarpie ! - zawołała Eufemia . - Nic nie zyskamy , a dostaniemy się na złe języki . Firmina wyniosła z domu najszlachetniejsze zadatki , on jest podobno idealistą . . - Ha , ha , ha - zaśmiał się Polikarp - on jest takim idealistą , jak ja telegrafistą . Pokazać mu mocną pięść , to będzie dla niego argument . ~ Ty za dużo ufasz pięści - przerwała Jolanta . - Gdyby ś mnie poprosił , uścisnął , pocałował , to jabym pozwoliła ci poskubać się na włókienka ; ale gdyby ś na mnie krzyknął , to by m rozpaliła szpilkę od kapelusza i przebiła cię . - Cicho bądź , dzieciaku ! -- skarcił ją łagodnie Polikarp . - Kiedyż ja przestanę być dzieciakiem ? - spierała się z zaognioną twarzyczką Jolanta , potrząsając bujną , jasną grzywą rozluźnionych włosów . Mam lat 16 , Firmina jest odemnie starsza tylko o parę lat : jej wolno sprawić sobie męża przed ślubem a mnie nie wolno pogrozić niegrzecznej łapie ? Moi kochani państwo , powiedzcie mi , gdzie ona poznała swego Kulfona ? Nigdy przedtem o nim nie słyszeli śmy . - Poznała go w Paryżu - odrzekła Eufemia . - Dopiero wczoraj przyjechał , a ona go zaprosiła na obiad . - Miała też co sobie sprowadzać z zagranicy ! - zaśmiała się Jolanta . -Taki specyał mogła była znaleźć na miejscu . - A co ty sądzisz , Cyryaku ? -zapytał Jacek młodszego syna . - Przyznam się ojcu , że mnie ten rodzinnochrześcijańsko - żydowsko - radykalny bigosik mdli . Zwyczajna kombinacya samca z samicąAni ta para nie zdobyła się na nic nowego , ani my . - Co tu długo rozprawiać - zawołał Jacek . Autos dafe ! Skoro zbałamucił dziewczynę , niech ją poślubi z błogosławieństwem kapłańskiem , w kościele , uczciwie , przyzwoicie i basta ! Ale posagu nie dam , co najwyżej małą zapomogę . - Słusznie ! - rzekł Polikarp . -Przecie ojciec w rozdziale majątku musi zachować różnicę między dziećmi czystemi a skażonemi . - Ach , ty samolubie ! - zawołała Jolanta i uderzyła brata po ramieniu . Służąca zawiadomiła . - Przyszedł ten pan , co wczoraj był na obiedzie . - Usuńcie się . Proś ! Jacek zupełnie zapomniał wszystkie frazesy , które sobie ułożył dla zbiczowania Maczuga i zamiast przywitać go , jak postanowił , zimno i wzgardliwie , podał mu rękę . Odrazu też uczuł , że plan mu się zepsuł . - Poprosił em pana - rzekł , siląc się na ton suchy - dla wyjaśnienia tej niespodzianki , która spadła wczoraj na nas gromem . Niech mi pan powie zupełnie szczerze , jaki stosunek łączy pana z moją córką ? - Niepotrzebnie pan zastrzega dla siebie szczerość , bo ja przed nikim nie kryję , że Firmina jest moją faktyczną żoną . - Czy pan w głębi swego sumienia nie uczuwa z tego powodu robaka , który je toczy wyrzutem ? - Dajże mi pan raz spokój z takimi robakami . Już panu powiedział em i dziś jeszcze powtarzam , że my w naszym stosunku widzimy coś tak naturalnego , jak zjedzenie obiadu . - Chciał by m uwierzyć własnym uszom : według pana uwiedzenie cnotliwej dziewczyny , równa się zjedzeniu obiadu ? - Przedewszystkiem tu niema żadnego uwiedzenia . Pańska córka doskonale wiedziała , co to jest mężczyzna , czego od kobiety żąda i na co ona w związku z nim musi się zdecydować . Doskonale wiedziała , że gdy razem spędzimy noc , nie będziemy łapali robaczków świętojańskich i słuchali słowików nawet w zimie . A czy może ja ją oszukał em ? Czy skłamał em przed nią , że jestem królewiczem z bajki ? Czy obiecywał em formalnie ją poślubić ? Objaśnił em ją najwyraźniej , że jestem przeciwnikiem małżeństwa religijnego , że nigdy przed żadnym ołtarzem i w żadnej bożnicy nie przysiągł by m kobiecie dozgonnej wierności ; że mojego żydowskiego wyznania nie zmienię na inne już dlatego , że przez to stwierdził by m , iż jakiekolwiek uznaję za lepsze lub wogóle dobre . Wszystko to przedstawił em Firminie jasno , otwarcie , zanim połączyli śmy się bez księdza , pastora , rabina i mera . - Sama otwartość względem mojej córki - rzekł kaznodziejskim tonem Jacek - nie rozgrzesza pana z winy . Naród określa każdemu ze swych członków pewne normy życia , których łamać nie pozwala pod groźbą hańby ; wszczepia on w nas pewne pojęcia i zasady , które . . - Proszę nie kończyć - przerwał Maczug - bo ja wiem , co pan chce powiedzieć . Otóż , naprzód winien em zaznaczyć , że nie uznaję narodów i nie zaliczam się do członków żadnego . Nie jestem ani polakiem , ani francuzem , ani niemcem , lecz obywatelem świata . Powtóre , pojęcia i zasady , które jakakolwiek gromada burżuazyjna ustaliła jako reguły postępowania , nic a nic mnie nie obchodzą , jeżeli nie są zgodne z mojem przekonaniem . Gdyby m miał je szanować , to musiał by m nie tylko dopełnić wszystkich formalności religijnych i prawnych związku małżeńskiego , ale również nie powstawać i nie burzyć władzy , własności , wyzysku pracy najemnej , spadków , militaryzmu i innych pierwiastków próchna walącej się budy , zwanej społeczeństwem nowoczesnem . . . Chociażby to było dla pana bardzo niemiłe , niech pan widzi we mnie tylko socyalistę , który prawie wszystkiego tego nienawidzi i tem gardzi , co pan czcisz i pragnął by ś zachować . - Więc pan dla mnie , dla nas , dla rodziny kobiety , którą wybrał eś , nie masz nawet sympatyi ? - Sympatyi ? Ha , ha , ha ! Jak panu trudno pojąć ludzi po za swym gatunkiem ! Ja was , a zwłaszcza pana uważam za największego zbrodniarza , którego pragnął by m zniszczyć , zrujnować , doprowadzić do ostatniej nędzy . Jeżeli pan się łudzisz , że kiedyś będziesz miał we mnie przywiązanego zięcia , to rozstań się z tą nadzieją : ja będę zawsze nieprzejednanym wrogiem Jacka Drygała , kapitalisty i fabrykanta , ssacza krwi robotniczej . Te wyznania nietylko Jacka oburzały , ale przerażały . W głowie czuł on zamęt , w uczuciach ból i protest przeciwko znieważaniu rzeczy najświętszych . Kolejno ogarniała go niemoc lub zgroza , domagająca się natychmiastowego wyładowania . - Dosyć , panie socyalisto , niech pan wyjdzie , bo ja gotów jestem coś zrobić , czego później będę żałował . - Niech się pan nie oburza - odparł spokojnie Maczug - ja panu zapomnieć się nie pozwolę . . . Jeżeli poprzednie słowa były ogłuszającym obuchem , to te ostatnią kroplą , która przepełniła miarę . Jacek powstał , jak wysadzony sprężyną i krzyknął : - Ty , przybłędo , na cóś mi nie pozwolisz ! ? Precz stąd , precz bez słowa , bo łeb rozbiję ! I chwycił kandelabr z biurka . Maczug zbladł i zrozumiał , że miał przed sobą człowieka w szale , zdolnego wykonać pogróżkę . Zląkł się . - Niepotrzebnie pan się unosi , bo ja nie chciał em pana obrażać jako Jacka Drygała , lecz jako typ społeczny , z którym walczymy . Co zaś do córki pańskiej , to na usprawiedliwienie moje przytoczę jeszcze jedną okoliczność , którą dotąd taił em : nazwisko Maczug jest przybrane dla celów konspiracyjnych . Rzeczywiście nazywam się inaczej . . . Wiadomo panu , że pod pseudonimem ślubu wziąć nie można . Jacek , uderzony tą nową niespodzianką , zamilkł , utkwił zdumiony wzrok w Maczuga i rzekł ze spazmatycznym śmiechem : Więc moja córka nie wie , jak się nazywa jej prawie mąż , ja nie wiem , jak się nazywa mój prawie zięć , a mój wnuk nie będzie wiedział , jak się nazywa jego prawie ojciec ? Ha , ha , ha ! To piramidalne ! Ha , ha , ha ! Wstrząsany nerwowym śmiechem , usiadł . - Ja ci tak zagram głupi burżuju , że przestaniesz się śmiać i zapłaczesz - szepnął Maczug i wyszedł . Silne wrażeniav których Jacek obecnie doznawał po raz pierwszy , wyczerpywały szybko jego energię nerwową . Po odejściu Maczuga zapadł w ciężką zadumę , z której go przebudziła żona . - Jakże wypadła konferencya z Maczugiem ? - To nie konferencya , ale intryga maskaradowa . Ten pan romansuje incognito - to wygodniej . On nie nazywa się wcale Maczug , ale nie chce powiedzieć jak . Oświadczył mi , że jestem zbrodniarz , że mnie nienawidzi i będzie starał się zrujnować . Do was wszystkich czuje również odrazę . - Za co ? - Za to , że on jest socyalistą , a my burżujami . Słuchał em dość cierpliwie wymysłów tego psubrata , ale w końcu niewiele brakło , a był by m go trzepnął kandelabrem . - Ach , jak to dobrze , żeś się pohamował . . . To było by okropne ! - . . - Gdyby ś ty go była słuchała , jestem przekonany , że cisnęła by ś w niego kałamarzem , przyciskiem , krzesłem ! . . - Na czemże stanęło ? - Będą robili , co im się podoba , kpiąc sobie z naszego niezadowolenia . - Musimy tę karę boską przyjąć z poddaniem się - rzekła Eufemia poważnie . - Ażeby jednak coś podobnego nie spotkało nas znowu , powinni śmy , dopóki czas , zabezpieczyć naszą drugą córkę . Jolanta jest dziewczynką miłą , wesołą , złym poszeptom niedostępną , ale nie wiadomo , jakie pokusy jej się uczepią i czy ona , niezahartowana , zdoła im się oprzeć . Dlatego sądzę , że było by bardzo dobrem oddać ją do klasztoru Sercanek w Belgii na dokończenie edukacyi . Co o tem myślisz ? - Doskonały pomysł . - Przewiduję , że z Firminą i Maczugiem będą jeszcze zatargi , które nie mogą dobrze oddziałać na Jolantę . Już nawet dostrzegła m pewne ślady złego na nią wpływu tej nieszczęsnej sprawy . Jeżeli zaś mamy ją wysłać , to trzeba jaknajprędzej . - Ale czy ona nie sprzeciwi się ? - Jolanta ? Gdyby ś jej zaproponował , ażeby pojechała aeroplanem do księżyca , zgodziła by się bez namysłu . Zycie w tej dziewczynie kipi warem . Nieraz bardzo się o nią boję . . . - Odwieź ją , chociażby jutro . - Ojciec miał już rozprawę z Maczugiem - rzekł , wchodząc , Polikarp . - No , i cóż , był by m się zapewne przydał do wyrzucenia go za drzwi ? - Sam się wyniósł , ale to kanalia do opatentowania ! - Rozmówię się zaraz z Jolantą - wtrąciła Eufemia i wyszła . -- Na podwórzu fabryki spotkał em go , rozmawiającego z robotnikiem , który jest znany jako podżegacz . Szwagierek coś knuje- - Buntuje głupców . -- Ojciec nie da sobie z nim rady . Tu potrzeba mocniejszej rękiNiech mnie ojciec weźmie do spółki w fabryce , powierzy mi główny zarząd , a ja z żydkiem potańcuję . - Może to istotnie będzie najlepsze wyjście . Masz słuszność : ja zedrę się zupełnie w walce z tym gałganem , zwłaszcza że za nim stoi moje dziecko - . . Zmienię firmę na " Jacek Drygał i Syn " . Jutro roześlę okólnik . Coraz lepiej interesy idą-uważasz ? - Mam nadzieję je rozszerzyć . Warto popracować ! Polikarpowi ta praca uśmiechała się z wielu względów . Naprzód , jako ofiara niesprawiedliwości nauczycieli , którzy mu obrzydzili naukę już w trzeciej klasie i zmusili do opuszczenia szkoły , zyskiwał on zajęcie , którego dotąd nie miał i do którego jedynie był zdolny - dyrektorstwo nie wymaga żadnej specyalnej wiedzy i zdolności . Dotychczas przyczepiał się luźnie do rozmaitych czynności ojca nie utrwalając swego stanowiska w żadnem . Nieprzerwanym ciągiem , z zamiłowaniem i talentem uprawiał tylko rozmaite sporty : był doskonałym strzelcem , łyżwiarzem , lawn - tennistą , gimnastykiem , uwodzicielem , a chociaż na tych polach odniósł liczne tryumfy i zdobył zaszczytne znaczki , jednakże v / 24 roku nie wiedział jeszcze , czem będzie ostatecznie . Znaczną ulgą w tym kłopocie i ułatwieniem rozwiązania zagadki była pewność , że ojciec zostawi mu po śmierci dużą deskę ratunku . Drugiej pobudki do nastręczenia się jako spólnik firmowy i zarządu dostarczył mu nagły rozrost fabryki , która wytwarzając przedmioty pokupne a swem przeznaczeniem nieponętne , była prawie bez spółzawodnictwa i zyskiwała coraz więcej obstalunków . Polikarp , który umiał dobrze grać i mierzyć do celu , przypuszczał możliwość wyłącznego zawładnięcia nią bez zmniejszenia swego udziału w spadku . Jątrzące się zaś ciągle stosunki z robotnikami wcale go nie odstraszały , przeciwnie , podniecały . Wierzący w siłę fizyczną i lubiący jej używać , bezwraźliwy w odczuciach , bezwzględny w postępowaniu , śmiały a jednocześnie podstępny w walce , chętnie wchodził na stanowisko , które mu zapowiadało nieustanne i ostre starcia . On ich pożądał , bo znajdował w nich przyjemne wrażenia , bo wierzył , że wyjdzie z nich zwycięzko . Wypadek z siostrą mniej go smucił , niż pobudzał do namysłu nad wyciągnięciem zeń ostatniej korzyści . Rozgniewany ojciec mógł córce zmniejszyć posag , a nawet ją zupełnie wydziedziczyć . Był by to niewątpliwy zysk . Jacek Drygał , chociaż zgorszony kompromitacyą córki i obrażony zuchwałością Maczuga , ostudzał się dość prędko . Wogóle był to człowiek , posiadający szczęśliwą płytkość sadzawki i nieznający nieszczęśliwej głębi morza . Cokolwiek dobrego lub złego wpadło w jego duszę , nie spoczywało w niej na otchłannem dnie długo , lecz zatrzymywało się pod wierzchem lub na wierzchu i zsuwało się lub spływało z niej szybko . Dzięki tej nieocenionej właściwości mógł on być zdrów , kochać żonę i liczne przyjaciółki , zjednywać sobie ludzi , cieszyć się ich szacunkiem , wierzyć w swoje słowa , przeciwstawiać im swoje czyny i robić majątek . - Zapomnijmy już o kłopotach - rzekł Polikarp - i zagrajmy w pikietę . - Ozłocić cię chłopcze za tę radę ! Gloria inexcelsis De o . . . jak śpiewa ksiądz między gospodynią a kawą , Znasz anegdotę o duszy ? - Nie . - Przyszedł młody chłopak ze swą narzeczoną dać na zapowiedzi . Proboszcz , chcąc ich przeegzaminować z katechizmu , zapytał jego : " A powiedz mi , co to jest dusza ? - " Kobieta - odrzekł chłopiec - biało odziana , chociaż z gęby to nie dojrzał em " . " Gdzieżeś ty ją widział ? - Przechodził em raz w nocy koło plebanii , okno się otworzyło , wyskoczyła przez nie biała kobieta , jegomość ją poklepał po ramieniu i powiedział : - A przyjdź jutro moja duszo " . Obaj uśmieli się serdecznie . Przy grze umilkli . Skupili uwagę , ażeby wzajemnie podpatrywać karty i oszukiwać się . Tylko od czasu do czasu syn lub ojciec mówił : - W klubach tak nie wolno . Ostatecznie Jacek przegrał , co mu się zdarzało za każdym razem , bo syn miał lepsze oczy i zręczniejsze palce . - Niech żyje mój rodzony papa , Jacek , a jak mama mówi - Hyacynt Drygał - wołała rozradowana , poprzedzając matkę , Jolanta , która rzuciła się ojcu na szyję i zaczęła go gwałtownie ściskać . - Udusisz mnie ! - bronił się Jacek . - Takiego rodzica warto mieć , on godzien takiej córki , jak urocza Jolanta . Niech się tatuś nic a nic o mnie nie boi , do klasztoru nie wstąpię . Przeciwnie , ja nawet mu wpuszczę trochę wesołości . Gdy przyjadę , udam skromniutką , niewinniutką i głupiutką , a jeżeli zakonnice będą czyste , pucnę je w łapy . Ale zaraz nazajutrz rozpocznę przygotowywać śmiech . Niepodobna , ażeby na najsurowszej pensyi nie było kilku uczenic , którym dokucza rygor i które chciały by wyjrzeć w świat . Ja je prędko poznam i po cichu im powiem : - Nie dajmy sobie zatkać uszu , zamknąć ust i oczu . Myśleć o Bogu przez godzinę wystarczy Jemu i nam , . . - Jolanto , co ty pleciesz ! - upomniała matka . - Mamusiu , to jest szczera prawda . Czy podobna , ażeby Pan Bóg stworzył nas po to tylko , ażeby śmy umartwiały się i topiły w modłach ? Gdyby tego chciał , toby nam nie dał ani serca , ani ładnych sukienek , ani przyjemnych chłopców . Trzymał by nas wszystkich na pustyni , spuszczał codzień mannę , przepiórki i kilka chorób , nie troszcząc się wcale o nasz humor . Nie próbujcie państwo mnie inaczej przekonać , bo ja o tem wszystkiem dużo myślała m , a nawet zapytywała m samego Boga . . . - Ona bredzi ! - wtrącił Polikarp . - Życzę ci , ażeby ś zawsze był tak przytomny , jak ja w tej chwili . Niedawno , przed paru miesiącami , obudziła m się nagle w nocy , jak gdyby mnie ktoś zawołał . Księżyc świecił tak jasno , że mogła m odróżnić każdy sprzęt w pokoju . W kącie naprzeciw mego łóżka jasność zaczęła jeszcze bardziej się zwiększać , wreszcie spostrzegła m postać błyszczącą , przezroczystą , która na mnie patrzyła dwiema gwiazdami . Domyśliła m się , że to był Pan Bóg , którego nieraz zapraszała m , ażeby mnie odwiedził . Zadała m mu dużo pytań - nie powiem jakich - a na wszystkie skinął głową , dając mi znak , że się ze mną zgadza . - Mam nadzieję - zauważył Jacek - że cię z tych boskich wizyt w klasztorze wyleczą . Wbiegła służąca , bardzo spłoszona i podała bilet . - Hrabia . Jacek , przeczytawszy kartę , wyszedł pośpiesznie do przedpokoju , wprowadził z ukłonem młodego eleganta i przedstawił : - Hrabia Rzecznicki . - Przychodzę do szanownej pani w imieniu mojej chorej matki - rzekł przybyły do Eufemii , przywitawszy się ze wszystkimi - Nie mogąc osobiście , zanosi ona przeze mnie pokorną prośbę , ażeby pani pozwoliła swojemu pięknemu kwiatkowi - tu zwrócił się ku Jolancie - sprzedawać nasz kwiatek na korzyść przytułku św . Korduli . - Jakiejże okoliczności - zapytała zdziwiona Eufemia - zawdzięcza córka moja zwrócenie na siebie uwagi pani hrabiny ? - Przed paru tygodniami panna Jolanta ofiarowała nam , idącym ulicą Marszałkowską , dobroczynny kwiatek . Wtedy matka moja powiedziała do mnie : trzeba się dowiedzieć , kto jest ta panienka ; ja ją zaproszę do naszej kwesty , bo tak ślicznej i miłej dzieweczce nikt nie odmówi . Oto , dlaczego tu jestem i czekam łaskawej odpowiedzi . Twarz Jolanty stała się wielkim koralem . - Jak myślisz Femciu ? -odezwał się Jacek - mnie się zdaje , że niema przeszkody . - Kiedy odbędzie się sprzedaż kwiatka ? - zapytała Eufemia . - W przyszłą niedzielę . - Za kilka dni mamy wyjechać za granicę . - Czy to termin niewzruszony ? - badał Rzecznicki . - Przynajmniej postanowiony - objaśniła Eufemia . - Jeżeli tylko można go odsunąć - niech panie zrobią czyn miłosierny . Jesteśmy przekonani , że panna Jolanta będzie naszą złotą żyłką . Za to ją pobłogosławi święta Kordula , patronka oblubienic ( improwizował ) . - No , odłóżcie podróż - namawiał Jacek - skoro pani hrabina tak bardzo tego sobie życzy i pan hrabia tak grzecznie prosi . - A ty jak sądzisz , Jolanciu ? -zapytała matka . - Zostaniemy - odpowiedziała dziewczyna wesoło , zapanowawszy już nad wzruszeniem . - Ach , jakże będziemy pani wdzięczni ! - mówił hrabia . - Niech pani posunie dobroć jeszcze dalej i umożliwi mojej matce osobiste porozumienie się . Jak było by dla pani najwygodniej ? - Poprostu pójdę do hrabiny . - Gdyby pani była łaskawa zrobić to zaraz , to kareta czeka na panią przed domem , a gdyby m nie był zbyt natrętnym , prosił by m o pozwolenie towarzyszem a . - I owszem - rzekła Jolanta - będzie mi przyjemniej . Samej jechać w obcej karecie , do obcego domu i obcej osoby - niemiło . A pana już trochę znam . - Dziękuję , . . Za godzinę odstawię szanownym państwu ich klejnot . Tymczasem składam od matki i siebie wyrazy głębokiego uszanowania . Jolanta włożyła na głowę zgrabny kapelusik i roześmiana wyszła z Rzecznickim . - I kto się spodziewał tyle śmiałości po tej smarkatce ! - rzekł Jacek . Z hrabiami tak sobie swobodnie postępuje , jak ze zwykłymi śmiertelnikami . Zuch dziewczyna ! Prześlicznie wyglądała . . . - To nagłe rozmiłowanie się hrabiny w Jolancie , przysłanie syna , jego z nią jazda - wszystko to niebardzo mi się podoba - zauważyła Eufemia . - Moja droga - tłomaczył mąż - ludzie z takiem stanowiskiem mają prawo wymagać od nas ustępstw i usług . A ci zachowali się po prostu wytwornie i nie urazili naszej godnościCzy można było mówić uprzejmiej , nawet powiem - z większem uszanowaniem , niż młody Rzecznicki ? Jolanta widocznie podobała mu się nadzwyczajnie . . . Kto wie ! Książęta i królowie schodzą niżej po żony , dlaczegóż by nie miał tego uczynić hrabia ? Alboż to nasza córeczka tego nie warta ? - To się zdarza - rzekł milczący dotąd Polikarp - ale daleko częściej zdarza się , że ładne dziewczyny służą panom do krótkiej zabawki . - Rodzina Rzecznickich świeci w arystokracyi czystością obyczajów - dowodził Jacek . - Gdyby wszakże ten panicz poważył się . . Nie życzę mu ! - Ja nadewszystko nie życzę Jolancie - zaśmiał się Polikarp . - Chociaż , jeśli mam być szczerym , gdyby m był hrabią i nawinęła mi się piękna dziewczyna , poprosił by ś ją o wszystko , nie prosząc o rękę . - Obrzydliwiec jesteś - oburzyła się matka . - My wszyscy jesteśmy tacy , moja mamo , tylko nie wszyscy się do tego przyznajemy . - To niepodobna ! - Ach , to jest tak prawdziwe , jak moje zęby w moich dziąsłach . Matki , wychowujące synów , powinny lepiej znać naturę męzką , która jest zupełnie odmienna od kobiecej . Wtedy nie popełniały by błędów i nie zmuszały by do obłudy . Mamie z pewnością zdaje się , że my z Cyryakiem dotąd , jak panienki , czujemy zaledwie słabiutkie pragnienia miłosne lub nie czujemy ich wcale , że panujemy nad swemi namiętnościami , jak św . Antoni . Tymczasem my od 12 roku życia , lub może wcześniej , ścigamy dziewczyny i otwarcie lub podstępnie bierzemy od nich całą rozkosz , jakiej nam dostarczyć mogą . Takie jest nasze i ich przeznaczenie . Surowe kobiety są głęboko przekonane , że ich cnota wydaje czarującą woń , która przejmuje mężczyzn czcią i zachwytem . Dziecinne złudzenie ! Na mnie - a niewątpliwie i na innych - tego rodzaju kobiety działają jak potwory i kaleki , nie tylko dlatego , że są zwykle stare lub brzydkie , ale również dlatego , że owa sławiona ich cnota wyziewa odrażający odór . Niech mama wierzy mężczyźnie , że on nie ukradnie , nie oszuka , nie zabije , nie pozostanie obojętnym na cudze cierpienia i nędzę , ale niech mama mu nigdy nie wierzy , że opuści sposobność skorzystania z ponętnej kobiety . - Dwie rzeczy są bardzo przykre i wstrętne w tem twojem wyznaniu - rzekła Eufemia - naprzód , że to mówisz , a potwóre , że to mówisz matce . Rady zaś twojej nie posłucham i nie przestanę wierzyć , że są mężczyźni , którzy uszanują w kobiecie człowieka , chociażbym nigdy takiego nie spotkała . - Co innego rzeczywistość a co innego majaki . Jeśli mamie jest to potrzebne dla przyjemności lub wygody , niech mama wierzy , że i na ziemi są anioły rodzaju męskiego . No , ojcze , odważnie , kto z nas widzi prawdę ? - Matka . . . - Ha , ha , ha . Papa stchórzył ! - Troszkę racyi ty masz , ale . . . - Aha , rozumiem ! Gdy mama odejdzie i drzwi za sobą zamknie , będę miał całą racyę . - Wychodzę - rzekła Eufemia z urazą - ażeby ście mogli pomówić z sobą dusza do duszy . - Po co ty matkę drażnisz ? - wyrzucał synowi Jacek . -Masz zupełną słuszność , ale żadna kobieta na nią się nie zgodzi . One muszą być okłamywane nawet wtedy , kiedy o tem wiedzą . Każda woli usłyszeć : ja tylko ciebie jedną kocham , kochał em i kochać będę , chociaż zna wszystkie twoje przeszłe i obecne kochankiTaka ich natura . Nie darmo wieszcz wyrzekł : La donna e mobile . - Czy ojciec wiele razy przeniewierzył się matce ? - Przekonasz się na sobie , że takie grzechy tylko Bóg za nas zdoła policzyć . - A teraz ma ojciec jeszcze kochanki ? - No , mój drogi , wystarczy mi ksiądz ; przed tobą spowiadać się nie będę , zwłaszcza że mógł by ś mnie wysadzić z siodła . - Tak skromny nie jestem , ażeby m poprzestawał na przyjaciółkach papy . O jednej domowej wiem , ale tę ojciec odziedziczył po mnie . Nie wejdziemy sobie w drogę , dla obu nas nie zbraknie . Bardziej interesuje mnie co innego : czy ojciec , wygłaszając kazanie moralne , wierzy w swoje słowa ? - Najzupełniej . - Więc dlaczego ojciec według nich nie postępuje ? - Bo jestem istotą słabą , ułomną . Każdy człowiek składa się z dwóch ludzi : jeden , który czyni a drugi , który mówi . Skutkiem tego każdy może grzeszyć albo pojedyńczo - czynem , albo podwójnie czynem i słowem . Tylko święci nie grzeszą nawet pojedyńczo . Zwyczajni śmiertelnicy na to zdobyć się nie mogą : jedni grzeszą pojedyńczo - tych Bóg każe a świat usprawiedliwia , a drudzy grzeszą podwójnie -- tym ani Bóg , ani świątynie przebaczaTo są właśnie ludzie podli , przeklęci w każdem społeczeństwie , bo nie tylko sami źle czynią , ale jeszcze innych do tego zachęcają . Słusznie w kościele nas uczą : nie patrz na to , co ksiądz robi , ale na to , co mówi . Pomimo że on żyje z gospodynią , pomimo że jest chciwy , przewrotny , niesprawiedliwy , jeżeli z ambony nakłania do cnoty , pozostaje czcigodnym kapłanem . Otóż i ja , mój synku , grzeszył em , ale przysięgam na zbawienie duszy mojej , że zawsze tylko pojedyńczo . - A czy niema ludzi , którzyby grzeszyli pojedyńczo , ale tylko słowem ? - Może są , ale nie rozumiem , jaką przyjemność mógł by mieć taki głupiec z samego języka . -- Któregoż ojciec uważał by za gorszego ? - Naturalnie tego , który grzeszy tylko słowem . Bo naprzód , niema on na swoje usprawiedliwienie rozkoszy , jaką daje czyn zakazany ; powtóre , znieprawia innych ludzi . Wogóle zaś jest to wstrętny dureń , i społeczeństwo okazuje wielki rozum , karząc surowiej niemoralne gadanie , niż niemoralne postępki . - A jak mama patrzy na tę sprawę . - O ile jest człowiekiem - zgodnie ze mną , o ile jest kobietą - wymaga bezwzględnej moralności , na której kobiety więcej korzystają , niż mężczyźni . - Dziękuję papie za tę lekcyę etyki praktycznej . Przyda mi się ona , bo jakkolwiek mało dotąd pracował em , rzecz dziwna , nie miał em czasu myśleć o kwestyach ogólnych . Mojego mózgu ta pajęczyna się nie czepia . - Za to ja , synku , dużo i głęboko myślał em o najtrudniejszych zagadnieniach . Historia est magistra vitae . Niejedną noc przefilozofował em bezsennie ; zebrał em sobie bogaty skarbik prawd niewzruszonych , na doświadczeniu własnem opartych . Mogę wam dać nieomylną radę w każdem położeniu . Służąca przyniosła i podała list . Jacek nałożył okulary i otworzył kopertę . - List od Cyryaka ? ! - zawołał , spojrzawszy na pismo . - Także przysmaczek ! Posłuchaj : " Kochany papo ! Wczoraj w nocy , o godzinie mi niewiadomej i w miejscu niewiadomem , zbyt mocno nasiąkły niewiadomym nektarem , . zrobił em coś niewiadomego , za co mi stójkowy ofiarował gościnny nocleg w cyrkule , gdzie dotąd przebywam , napawając się nowem przeżyciem . Ponieważ mam tych świeżych wrażeń dosyć i pragnął by m wrócić do dawnych a skutkiem jakiejś niejasności w moich wczorajszych odpowiedziach moi gospodarze nie chcą się ze mną rozstać , przeto proszę nieoszacowanego Papona , ażejay coprędzej przybył i uwolnił mnie lub wykradł z tej niezwykłej stacyi w pielgrzymce życia . Głodny i brudny a skutkiem tego niemający przywiązania synowskiego - Cyryak " . - Trudno - rzekł Polikarp-musi ojciec pójść i tego prosiaka wydobyć . Zdradzimy tajemnice myśli starszego brata , gdy pozostał sam . W ciągu dnia nasunęło mu się tyle i tak ważnych , że musiał je uporządkować i związać . Roił tak : - Firmina zagrzęźnie w takie błoto ze swoim żydkiem , że zrazi sobie zupełnie ojca , który ją albo wydziedziczy albo skąpo obdarzy . Cyryak skacze również na łeb w przepaść , w której prędko kark skręci . Jolanta pozostanie ciągle dzieckiem naiwnem , dobrem i lekkomyślnem . Prawdopodobnie zatem będę generalnym spadkobiercą mojego papy , który niech żyje jak najdłużej , bo majątku nie uszczupli , ale przysporzy . Jeżeli zaś cokolwiek uroni , to na moją korzyść . Wolniutko i ostrożniutko postaram się go w fabryce zredukować , zrobić ułamkiem koło mnie - całości . Nietrudno to będzie , bo Jacuś , dzięki spóźnionym napadom młodości , szybko się starzeje i głupieje . Dalszy ciąg myśli przerwała mu swem wejściem Kasia . - Jakże tam starszy pan się sprawuje ? - A panu co do tego ? - Z ciekawości . - Czy nie możnaby jakoś poprawić naszego obrzydliwego nazwiska ? - spytał Cyryak , leżąc w gabinecie na szezlągu i puszczając kółka z papierosa . - Poprawić ? - odparł Jacek . -Jak to ty rozumiesz ? - Rozumiem tak , że ja dłużej nie chcę i nie mogę nazywać się Drygał . - Czy tobie się zdaje , że nazwisko można tak zmienić jak kapelusz ? Ono jest utrwalone w metrykach , wszelkich aktach , paszportach , meldunkach , nie mówiąc o pamięci ludzkiej . Czy ty zamierzasz ze wszystkich dokumentów wyskrobać je i inne wpisać . - Bynajmniej . Niech sobie pozostanie do końca świata w tych dokumentach , tylko niech zginie w ustach ludzkich . Ojciec wie , że śmieszność zabija największą siłę . Ja przez ten przeklęty wyraz nie mogę niczego dokonać . Żeby m powiedział najwspanialszą mowę , gdy tylko ktoś krzyknie : Drygał ! - natychmiast przepada najwspanialszy efekt . - Ja tego nigdy nie doświadczał em - . . - Gdzie ojciec miał doświadczyć ? W przemówieniach do innych Drygałów i Drygaląt ? W stosunkach z pospólstwem roboczem i handlującem ? W takim świecie można się przezwać jeszcze gorzej . - Każde nazwisko opromienia się świetnemi czynami , Żaba , Komar , Bóbr - to arystokracya ! Czy Kościuszko tak pięknie brzmi ? - Wszystko to jeszcze nie Drygał : Wątpię , ażeby którykolwiek z naszych przodków był tak głupi i sam sobie wybrał zawołanie , które było by niedorzeczne dla psa . Zapewne mu je nadał jakiś złośliwiec . Ale stało się . Naszym obowiązkiem jest tę obrzydliwość unicestwić lub przerobić . Mój przyjaciel , Stefan Bałwan , podpisuje się St . von Balvin ; my musimy dokonać podobnej zmiany . Jak się nazywała matka ojca ? -- Piszczała . - Masz tobie ! On Drygał a ona Piszczała . Gwałtu , co za gamiturek ! Czy w rodzinie ojca niema jakiegoś ludzkiego nazwiska ? - Moja babka była z domu Dmuchalska . -- Na nic ! A prababka ? - Zaraz sobie przypomnę . . . A ! Buła ! -- Także śliczne słóweczko ! Ale przynajmniej można z niego coś wykręcić . A więc zrobimy tak : Jacka won ! Na jego miejsce Hyacynt . Drygał zaś po lekkiem sfrancuzieniu z kawałkiem prababki brzmieć będzie : Boule de Regal . Odtąd więc ojciec nazywać się będzie : Hiacynthe Boule de Regal . Proszę dobrze zapamiętać . - Ale ja będę tak się nazywał tylko w kółku rodzinnem , śród dobrych znajomych i przyjaciół ? - I publicznie ! - Jakto ? Mam się wyprzeć moich podpisów urzędowych , zrzec się sum na hipotekach , a może wreszcie dostać się do kozy ? Nie , mój drogi , tego było by za wiele ! - Przedewszystkiem każe sobie ojciec zrobić nowe bilety wizytowe z poprawionem nazwiskiem . - Zastanów się ! Nikt mnie z nich nie pozna . . . Cyryak zamyślił się . - Pomogło by nam to ogromnie - rzekł - gdyby dla kogoś z naszej rodziny potrzeba było nekrologu . Tam odrazu zmienili by śmy Drygała .