Pamiętnik pani Hanki Tadeusz Dołęga - Mostowicz Oddając go w ręce czytelnika pragnę zaznaczyć , że najwyższą zaletą pamiętnika jest zdumiewająca jego szczerość , szczerość , której nie zdołali osiągnąć nawet tak wielcy pamiętnikarze jak — toute proportion gardée — Jan Jakub Rousseau . Pani Renowicka wprawdzie nie występuje tu pod prawdziwym nazwiskiem , użyty jednak pseudonim nie zdoła ukryć jej osoby przed domyślnością ludzką . Osoba jej jest zbyt dobrze znana w niektórych sferach i przez nie niewątpliwie zostanie rozpoznana , wziąwszy pod uwagę choćby to , że wypadki i ludzie , o których chodzi , dla nikogo nie są tajemnicami . Spełniwszy w tych kilku zdaniach obowiązek prezentacji , oddaję głos p . Renowickiej . Mój pamiętnik Mój Boże ! Któraż z nas kobiet nie jest najgłębiej przekonana , że jej osobiste przeżycia , jej myśli i uczucia są czymś tak oryginalnym i fascynującym , że zasługują na druk . Szczęściem jest móc podzielić się z wszystkimi ludźmi na świecie swoimi tajemnicami , poruszyć ich serca , czuć wokół siebie ciepłą reakcję tych tysięcy dusz podobnie odczuwających jak ja . Do tego dodać trzeba świadomość , że zwierzenia takie mogą być pożyteczne dla wielu , wielu kobiet , które mogą się znaleźć w zbliżonych sytuacjach i , poznawszy już moje doświadczenie , mądrzej i lepiej potrafią z nich wyjść . To wszystko , co chcę opisać , zaczęło się w pierwszych dniach stycznia . Zaraz po Nowym Roku . Jak dziś pamiętam , był to — Wtorek Od rana dręczyły mnie złe przeczucia . Wspomniała m nawet o tym Tuli , gdy śmy się o dwunastej spotkały w „ Simie ” . Nie zwróciła m nawet na to uwagi , że miała fatalnie dobraną woalkę do kapelusza . Jacek nie odesłał mi samochodu i wszystkie sprawunki musiała m załatwiać taksówką . Gdy wróciła m do domu , było już oczywiście po czwartej . Nie miała m wątpliwości , że Jacek zjadł obiad beze mnie , i po to właśnie weszła m do jego gabinetu , by mu z tego powodu zrobić lekką wymówkę . W ostatnich czasach , mówiąc ściśle od Bożego Narodzenia , stał się mniej uważny i mniej delikatny niż dawniej . Zdaje się , że trapiły go jakieś zmartwienia . Jacka w gabinecie nie było . Jego bonżurka leżała nietknięta na brzegu tapczanu . Nie był na obiedzie , nie wrócił jeszcze z konferencji . Właśnie konstatowała m to w myśli , gdy mój wzrok zatrzymał się na biurku . Leżała tam nietknięta popołudniowa korespondencja . Machinalnie wzięła m ją do ręki . Proszę mi wierzyć , że nigdy nie otwieram listów męża , od czasu , gdy mi się rozdarła koperta , i to w tak fatalny sposób , że Jacek to zauważył . Nie powiedział wówczas ani słowa , lecz wstyd mi było bardzo . Mógł mnie przecież posądzić , że go śledzę , że go podejrzewam o zdradę i że w ogóle zdolna jestem do brzydkich postępków . Tym jednak razem postanowiła m złamać swoje zasady . Błogosławię tę decyzję , gdyż postąpiła m słusznie . Był to list w długiej , eleganckiej kopercie , zaadresowany dużym , eleganckim pismem . Nosił stempel warszawski . Gdyby nawet koperta nie pachniała dobrymi perfumami , od razu poznała by m , że jest to list kobiecy . Nigdy nie była m zazdrosna i brzydzę się tym uczuciem . Rozsądek jednak nakazywał mi poznać niebezpieczeństwo , które mi grozi , a o którym ostrzegła mnie moja niezawodna intuicja . Zachowując wszystkie ostrożności odkleiła m kopertę . List był krótki . Brzmiał , jak następuje : Mój Drogi ! Przeczytała m uważnie Twoje argumenty . Może i przekonały by mnie , gdyby nie wchodziły tu w grę uczucia . Przecież dlatego tu przyjechała m , dlatego szukała m Cię , że Cię zapomnieć nie mogę . Ja również nie chcę skandalu . Nie zależy mi na tym , by zobaczyć Cię za kratkami więziennymi . Ale nie mam też ani zamiaru , ani najmniejszej ochoty wyrzekać się męża . Być może , nie postąpiła m wówczas ładnie , opuszczając Cię bez pożegnania , ale tak , jak Ci pisała m w pierwszym liście , skłoniły mnie do tego okoliczności niezwykłej wagi . Wprawdzie używam teraz swego panieńskiego nazwiska , nie zmienia to jednak faktu , że jestem Twoją żoną i że , mówiąc po prostu , popełnił eś bigamię , żeniąc się z Twoją obecną towarzyszką . To są zbyt poważne kwestie , by śmy je mieli roztrząsać listownie . Toteż proszę Cię , by ś mnie odwiedził w hotelu . Będę na Ciebie czekała między godziną 11 a 12 jutro rano . Zawsze , a przynajmniej znowu Twoja B . Przeczytała m ten list niezliczoną ilość razy . Czyż trzeba dodawać , że była m wstrząśnięta , że była m nieprzytomna , że była m zdruzgotana ! W trzy lata po ślubie dowiedzieć się , że się zostało haniebnie oszukaną , że mój mąż nie jest moim mężem , a ja nie jestem jego żoną , że człowiek , z którym mieszkała m pod jednym dachem , lada chwila może znaleźć się w więzieniu , że tylko od kaprysu jakiejś wstrętnej baby zależeć może mój dom , moja opinia , moja pozycja towarzyska ! … To przecie straszne ! Sporo minęło czasu , zanim oprzytomniała m o tyle , że zdołała m zebrać dość uwagi , by starannie zakleić list . Sama nie wiedziała m , co począć . W pierwszej chwili chciała m jechać szukać Jacka i zażądać od niego tłumaczeń , potem przyszło mi do głowy , by natychmiast spakować swoje rzeczy i przenieść się do rodziców , zostawiając resztę na głowie ojca , wreszcie zatelefonowała m do mamy , na szczęście jednak ugryzła m się w język i nie powiedziała m jej ani słowa o moim tragicznym odkryciu . Ach , jakże samotnie czuła m się na świecie ! Nie miała m nikogo , dosłownie nikogo , przed kim mogła by m wypłakać się teraz , do kogo mogła by m się zwrócić o radę . Żadna z moich przyjaciółek nie potrafiła by utrzymać języka za zębami i nazajutrz cała Warszawa trzęsłaby się od plotek . Pozostawał Toto . Oczywiście mogła by m mu zaufać pod każdym względem . Jest najprawdziwszym dżentelmenem . Ale cóż on mi tu pomóc może ? I tyle razy mówił mi , że nie powinni śmy się wzajemnie obarczać naszymi troskami . Zapewne , jest to trochę egoistyczne z jego strony , ale zupełnie słuszne . Nie , nie wspomnę mu ani słowem . Zresztą spaliła by m się ze wstydu . Z moich dawnych dobrych przyjaciół , którzy mogli by mi poradzić , też nikogo nie było w Warszawie . Maryś Walentynowicz malował i polował gdzieś w Kanadzie , Jerzy Zalewski nudził się w Genewie , d'Aumerville miał właśnie urlop , a Dołęga - Mostowicz siedział na wsi . Cieszę się , że pani Renowicka zalicza mnie do swych dawnych przyjaciół . Dla uniknięcia jednak wszelkich nieporozumień i sugestii , które mogły by się nasunąć Czytelnikowi , zaznaczam , że przyjaźń nasza , aczkolwiek istotnie dawna , gdyż datująca się od czasu , gdy p . Hanka zaledwie ukończyła gimnazjum , miała zawsze podkład niejako braterski . W styczniu 1938 roku istotnie bawił em na wsi i o nieszczęściu , które spadło na dom państwa Renowickich , dowiedział em się znacznie później . ( Przypisek T . D . M . ) Oczywiście nie poszła m na fajf do Dubieńskich , chociaż przysłali mi nową suknię , w której mi wyjątkowo do twarzy . Trzeba ją będzie tylko skrócić . Niewiele . O jakieś pół palca . Mój Boże ! Była by to pierwsza w Warszawie suknia paryska w tym karnawale . W piątek na pewno już panie z ambasady francuskiej pokażą się w nowych modelach . Od pewnego czasu prześladuje mnie pech . Wreszcie postanowiła m nic nie robić i czekać na powrót Jacka . Nie wiedziała m jeszcze , czy zażądam od niego wyjaśnień . Stokroć wolała by m , by mi ich sam udzielił . Przecież zawsze był ze mną otwarty . W ogóle nigdy nic nie miała m mu do zarzucenia . Pobrali śmy się przecież z miłości i wiem , że do dziś dnia nie przestał mnie kochać . Wprawdzie mama twierdzi , że Jacek mnie zaniedbuje , ale przecie jego kariera wymaga tych ustawicznych wyjazdów , posiedzeń i misji . Wiem , że zawsze o mnie pamięta , nie pomija żadnej sposobności , by to podkreślić . Dała by m głowę , że nie ma żadnej kochanki , że na pewno mnie nie zdradza . I teraz nagle dowiaduję się , że przede mną miał inną żonę ! Po długich rozważaniach doszła m do przekonania , że musi tu kryć się jakaś tajemnica lub wręcz mistyfikacja . Jacek — z jego solidnością , z jego opinią , z jego zasadami — i bigamia ! To jest nie do pomyślenia ! Pod wpływem tych refleksji uspokoiła m się nieco . Autorka owego listu mogła być po prostu jakąś wariatką czy szantażystką . I zresztą kiedy Jacek miał by czas się z nią ożenić ? Przecież wuj go zabrał za granicę zaraz po maturze i przez cztery lata studiów w Oksfordzie Jacek ani razu nie był w kraju . Autorka listu nie jest żadną cudzoziemką , gdyż zbyt dobrze pisze po polsku . Więc kiedy ? … Im dłużej nad tym zastanawiała m się , tym była m pewniejsza , że chodzi tu o pomyłkę lub o mistyfikację . Była m przekonana , że lada chwila wróci Jacek , otworzy list , roześmieje się , wzruszy ramionami i powie mi : „ Patrz , Haneczko , jaką zabawną rzecz otrzymał em ! ” . Stało się jednak inaczej . Jacek wrócił o ósmej . Przywitał się ze mną ze zwykłą serdecznością , przeprosił , że nie był na obiedzie , lecz zdawał się nie zwrócić uwagi na to , że mu zakomunikowała m , iż również jestem bez obiadu . Miał cokolwiek zmęczony wyraz twarzy i smutne oczy . Potem wszedł do gabinetu . Miała m wielką ochotę wejść tam za nim , lecz rozumiała m , że należy czekać go tutaj , w salonie . Wyszedł dopiero po godzinie . Z jego rysów nic nie można było wyczytać . Usiadł przy mnie , a gdy dotknął ręką mojej , zrobił to ze zwykłym spokojem . Udając zupełną swobodę , zapytała m bez nacisku : — Czy czytał eś już listy ? — Tak — skinął głową . — Nic ważnego . Ludka za tydzień wyjeżdża do Algieru , a ambasador przesyła dla ciebie ukłony . Serce ścisnęło mi się w piersi . Starając się panować nad sobą , by głos mi nie zadrżał , zauważyła m : — Zdawało mi się , że otrzymał eś jakąś przykrą wiadomość , która cię zmartwiła … Spojrzała m mu wprost w oczy , a on uśmiechnął się z tak szczerym zdziwieniem , że aż nie wierzyła m sama sobie . Nie darmo mówią , że Jacek jest urodzonym dyplomatą . Gdyby mnie zdradzał , jestem przekonana , że nigdy by m tego poznać po nim nie umiała . Jak on potrafi się maskować . — Wprost przeciwnie — odpowiedział . — Raczej mam dobrą . Mianowicie w poselstwie bułgarskim odwołano obiad i będę mógł cały wieczór spędzić z tobą . Nie był to wieczór miły , chociaż Jacek robił wszystko , by mi sprawić przyjemność . Świadomość , że między nami legła jego straszna tajemnica , nie opuszczała mnie ani na chwilę . Dodawało mi sił tylko to , że czuła m nad nim przewagę . On nie mógł się domyślać , że wiem o istnieniu jego pierwszej żony . Miała m w ręku atut , który w każdej chwili mógł spaść na jego głowę jak cios nieodparty . Zdawał się go zupełnie nie spodziewać . Wpatrywała m się weń , usiłując odgadnąć jego myśli . Teraz dopiero przypomniała m sobie szereg szczegółów , na które w ciągu ostatnich dni nie zwracała m uwagi , a które były przecież zastanawiające . Od pewnego czasu Jacek nie zmienił się , bo to było by za mocne słowo , lecz jakby zmatowiał . Jego śmiech stał się cichszy , jego rozmowy telefoniczne z różnymi osobami nabrały specyficznego tonu , jakby rezerwy i ostrożności . Tak . A na Sylwestra , gdy mój ojciec oburzał się na świeżo wykryte nadużycia w jakimś tam urzędzie i mówił wiele nieprzychylnych rzeczy o aresztowanym dyrektorze Liskowskim , Jacek najniespodziewaniej stanął w jego obronie . Było to tym dziwniejsze , że zawsze nie lubił Liskowskiego , a wtedy powiedział : — Nie można zbyt pochopnie ludzi sądzić . Nie znamy kulis sprawy . Nie znamy motywów , którymi się ten człowiek kierował . Są takie sytuacje w życiu , w których człowiek staje się niewolnikiem okoliczności . Zawsze odznaczał się wyrozumiałością i dobrocią . Ale to już było zbyt jaskrawe . Czyżby już wówczas , broniąc tamtego , szukał usprawiedliwienia dla siebie ? … Gdy śmy wracali do domu , znowu powrócił do tej sprawy i powiedział : — Nie przyznaję racji twemu ojcu , że nie przyjął obrony Liskowskiego . Gdy się jest adwokatem , a w dodatku ma się renomę tak znakomitego obrońcy , nie wolno odmawiać pomocy nieszczęśliwemu . Przecież to natychmiast rozejdzie się w sferach prawniczych i , zastanów się tylko , jaki wpływ musi wywrzeć na sędziów . Każdy sędzia sobie powie : „ Jeżeli mecenas Niementowski nie podjął się obrony , oskarżony jest oczywiście winien ” . Był wyraźnie przejęty sprawą Liskowskiego , chociaż nie dotyczyła nas wcale , gdyż nie utrzymywali śmy z nim żadnych bliższych stosunków . Przypomniała m sobie teraz i inne objawy jego zmienionego nastroju . Na przykład radio . Nie lubił go słuchać i nastawiał tylko wtedy , gdy zapowiedziana była jakaś enuncjacja Hitlera czy Chamberlaina , czy innego męża stanu . Wyjątki robił dla koncertów najznakomitszych mistrzów . Natomiast w ciągu ostatnich dni , ilekroć zostawali śmy we dwójkę , jakby dla uniknięcia rozmowy wyszukiwał różne audycje i przysłuchiwał się im z zainteresowaniem . I jeszcze jedno . W stosunku do mnie może nie stał się czulszy , ale objawy jego uczuć przybrały ton namiętniejszy i gwałtowniejszy . Od dawna jego pocałunki i uściski nie były tak porywcze . To wszystko powinno było już dawniej mnie zastanowić , lecz oczy mi otworzył dopiero ten okropny list . Czego mogę się spodziewać ? Jak mogło się przedstawiać położenie sprawy ? Obiektywnie wiedziała m , że Jacek musiał kiedyś zawrzeć związek małżeński z jakąś kobietą . Sądząc z jej charakteru pisma , z papieru listowego , ze sposobu wysławiania się , ta kobieta jest kimś z towarzystwa . Zresztą do innych Jacek po prostu nie mógł mieć dostępu . Nie przepadał za towarzystwem girls , baletnic czy aktoreczek . Tedy ożenił się zapewne z ową kobietą w zamiarze spędzenia z nią całego życia . Dalej wiem co ? … Wiem , że go porzuciła i że aż do ostatnich czasów nic nie wiedział o jej losach . Przypuszczalnie uciekła z jakimś gachem , by teraz wrócić i szantażować Jacka . I czegóż może ona odeń żądać ? Jedno z dwojga : albo pieniędzy , albo tego , by do niej powrócił . Jeżeli zdołała go wyśledzić , na pewno dowiedziała się również , że moi rodzice są bogaci . Oczywiście , ojciec , dla uniknięcia skandalu , zgodzi się na każdą kwotę . Z listu wszakże wnioskować można raczej , że tej obrzydliwej kobiecie zależy na Jacku . W żadnym razie nie można do tego dopuścić . Byłabym skompromitowana . Przyglądała m się mu . Im dłużej się przyglądała m , tym bardziej była m przekonana , że nie oddam go żadnej innej . Po prostu dlatego , że go kocham , że już nie wyobrażała by m sobie życia bez niego . Nigdy nie marzyła m o lepszym mężu . Ten jego takt , to równe usposobienie i ta reprezentacyjność . Gdy się wchodzi z nim do salonu czy do restauracji , nie ma kobiety , która by na ń nie zwróciła uwagi , nie ma mężczyzny , który by od razu nie powiedział sobie : C'est quelqu'un . Wszystkie , absolutnie wszystkie zazdrościły mi go . Nawet Buba , która wyszła przecież za księcia , zamieniła by się w każdej chwili ze mną . Nie jest ładny , ale ma w sobie coś z Gary Coopera . Ten prawdziwy męski wdzięk . Buba i inne domyślają się u niego jakichś nadzwyczajnych uzdolnień i możliwości . Oczywiście nie wyprowadzam ich z błędu . Ostatecznie ma już lat trzydzieści dwa . Zresztą , czy się od męża tylko tych rzeczy wymaga ? W każdym razie nie zamieniła by m Jacka na żadnego innego . Taki na przykład Toto , chociaż jest potwornie bogaty , mógł by zamęczyć swoją neurastenią , swoimi dziwactwami , no i nieróbstwem . Gdyby mu odebrać pieniądze i tytuł hrabiowski , zostało by prawie zero . Jest oczywiście bardzo miły , tak , może nawet niezastąpiony jako przyjaciel i towarzysz zabaw , ale mąż przecież to zupełnie co innego . Za wszelką cenę musiała m zdobyć odeń informacje , lecz ile razy otwierała m usta , by zadać jakieś pytanie , Jacek zawsze uprzedzał mnie albo jakimś karesem , albo zaczynając mówić o czymś obojętnym . Przy kolacji ze względu na ciotkę Magdalenę również o żadnych indagacjach nie mogło być mowy . Jacek pozornie był w zwykłym dobrym humorze , żartował z ciotką Magdaleną , opowiadał najnowsze anegdotki o różnych dygnitarzach i wypytywał ją o plotki towarzyskie . Po kawie powiedział : — Mam jeszcze coś do napisania … Zbyt dobrze go znam , by m nie zrozumiała , co to miało znaczyć . Dlatego też przerwała m mu , nim zdążył dokończyć : — Ale zaraz później przyjdziesz mi powiedzieć dobranoc . Chciał jakoś się wykręcić , ale z jednej strony nie wypadało mu , gdyż od trzech dni nie życzył mi dobrej nocy , a z drugiej , powiedziała m to takim tonem i z tym opuszczeniem rzęs , które zawsze działały na ń nieodparcie . — O , tak , Haneczko — szepnął z intonacją , mającą świadczyć , że o niczym innym nie marzył . Jacy ci mężczyźni są jednak bezbronni . Co prawda mam tylko dwadzieścia trzy lata i jeżeliby ktoś powiedział mi , że jestem piękna , nie było by to dla mnie nowością . Tej nocy w jego pieszczotach było znowu tyle zaborczości i chciwości . Omal mu nie powiedziała m : „ Przypominasz mi kogoś , kto pije więcej , niż pragnie , jakby miał się znaleźć na bezwodnej pustyni ” . Tak . Niewątpliwie go kocham . Gdy tak leży z zamkniętymi oczami , usiłuję wyobrazić sobie tamtą . Czy jest ładna ? Czy jest młoda ? Czy jest do mnie podobna ? Zauważyła m , że przygląda się z upodobaniem Lusi Czarnockiej , a Lusia jest właśnie w tym samym typie co ja . Zapytała m go niespodziewanie : — Powiedz , Jacku , czy kiedyś kochał eś ? Drgnęły mu powieki , lecz uśmiechnął się , nie otwierając ich . — Kiedyś i teraz , i zawsze . — Nie wykręcaj się , przecież wiesz , o co mi chodzi . Pytam , czy kochał eś inną . Milczał długo , wreszcie odpowiedział : — Raz … Było to dawno … Zdawało mi się , że kocham … Serce zabiło mi mocniej : wiedziała m , że mówi o niej . Nie uległo wątpliwości : Jacek nie podejrzewa , że domyślam się czegoś . Należało kuć żelazo , póki gorące . — Dlaczego powiedział eś , że ci się zdawało ? — zapytała m lekko . — Bo nie było to prawdziwe uczucie . Krótkie oszołomienie i tyle . — A ona ? — Co ona ? — Czy kochała cię ? Wydął wargi i powiedział : — Chyba … Nie wiem … Raczej nie … — Byli ście kochankami ? — zapytała m bez nacisku . Spojrzał na mnie z ukosa . — Daj spokój , Haneczko — powiedział . — Rozmowa o tym nie sprawia mi przyjemności . — Skądże ? — wzruszył ramionami . — Nie widział em jej od wielu lat . Widocznie nie miał zaufania do mojej rezygnacji z rozmowy na ten temat , gdyż spojrzał na zegarek i orzekł , że najwyższy czas na sen . Poszedł do siebie , a ja do późnej nocy nie mogła m zasnąć , zastanawiając się nad tym , co mam począć i jak postąpić . Najprościej było by rozmówić się z nim szczerze , przyjść i powiedzieć mu prosto w oczy : „ Popełniła m rzecz brzydką . Otworzyła m list adresowany do ciebie i dowiedziała m się z niego , że jesteś bigamistą , że miał eś już żonę i że okłamał eś mnie , podając się za kawalera . Mam prawo chyba żądać wyjaśnień ” . Jak zachował by się wówczas Jacek ? Jacek z jego wrażliwością , z jego przesubtelnionym poczuciem honoru ? … Przede wszystkim z właściwą mężczyznom logiką potępił by mnie za to głupie otwarcie listu . A poza tym uczuł by się zdemaskowany , skompromitowany i poniżony . Może znienawidził by mnie za to , że podstępem wdarła m się w jego tajemnicę . Może porzucił by mnie i wrócił do tamtej ? Kto wie zresztą , czy po prostu nie palnął by sobie w łeb ? Oczywiście mogła by m przeciwdziałać temu , mogła by m go zapewnić o swoich niezmienionych dla niego uczuciach i zaofiarować mu pomoc w walce z tą szantażystką . Ale w każdym razie cała ta brzydka sprawa legła by na zawsze między nami jak brudny cień . Myśl o tym , że znam jego przestępstwo , wyrodziła by się w nim w końcu w niechęć do mnie . Przecież nigdy nie mógł by już zrobić mi żadnej uwagi . Bał by się przy każdym słowie , że mu wypomnę jego bigamię . Nie . Stanowczo nie wolno mi wspomnieć mu bodaj słówkiem , że coś wiem o tym . Nad ranem dopiero przyszedł mi szczęśliwy pomysł : stryj Albin Niementowski to jedyny człowiek , do którego się można zwrócić o radę . Środa Boże , co za straszny dzień ! Oczywiście poszedł . Cała moja przebiegłość na nic się nie zdała . Gdy wychodził przed jedenastą , prosiła m go , by odesłał mi auto , gdyż miała m nadzieję , że od szofera dowiem się , w którym był hotelu . Tymczasem Jacek w ogóle auta nie wziął i widziała m przez okno , jak wsiadał do taksówki . „ B ” — to może być pierwsza litera tak dobrze nazwiska , jak i imienia . W grę wchodzić mogą , jak sądzę , trzy wielkie hotele : „ Europejski ” , „ Bristol ” i „ Polonia ” . W którym ona mieszka ? Żeby m chociaż wiedziała , ile ma lat lub jak wygląda . Stryj Albin nie miał telefonu i musiała m jechać aż na Żoliborz , by się dowiedzieć , że nie ma go w domu . Czekała m na schodach przeszło godzinę i okropnie zmarzła m . Bała m się przy tym okropnie , by mnie kto tu nie zobaczył . Piękną awanturę urządzili by mi rodzice . Zostawiła m stryjowi kartkę z zawiadomieniem , że będę znowu o szóstej . Jacek przyszedł na obiad wyraźnie zdenerwowany . Widziała m , ile wysiłku kosztowało go udawanie , że ma apetyt . Chciało mi się płakać . Po obiedzie najniespodziewaniej oświadczył : Oniemiała m . Mogło to oznaczać coś najgorszego . Musiał dostrzec , że zbladła m , bo szybko dorzucił : — Jadę tylko na trzy dni . — Czy musisz ? — zapytała m . — Czy musisz właśnie teraz jechać ? Udał zdziwienie . — Co znaczy „ właśnie teraz ” ? Trochę się speszyła m . — Nic nie znaczy . Pytała m , czy nie możesz odłożyć wyjazdu . Przecież pamiętasz , że mamy kilka pilnych wizyt . Paliła mnie chęć zapytania , czy jedzie sam . Najniedorzeczniejsze domysły tłukły mi się po głowie . Może postanowił wrócić do niej , może uciekają razem ? … Może również być , że Jacek wyjeżdża , by ukryć się przed nią . Dlaczego nie chce być ze mną otwarty ? ! Czy nie ma do mnie zaufania ? ! I ta jego mina , ta mina , jakby czekał moich dalszych pytań , jakby z góry na nie miał gotowe odpowiedzi . To zupełnie brzydkie z jego strony . — Mam wrażenie — odezwał się wreszcie — jakby ś była zaskoczona moją podróżą . Przecież jeżdżę bardzo często . — Ach , nie . Wcale nie jestem zaskoczona . Czy kazać ci zapakować frak również ? Potrząsnął głową . — Nie . Dwa ubrania . To wszystko . A poza tym nie chcę zabierać kufra , bo prawdopodobnie wrócę samolotem . — Za trzy dni ? — Tak . Najdalej za cztery . Powiedział to takim tonem , że prawie się uspokoiła m . Gdy jednak w godzinę później przygotowała m dla Józefa rzeczy do pakowania , przypadkiem wzięła m do ręki książeczkę czekową Jacka . I znowu moja nieszczęsna intuicja podszepnęła mi , by zajrzeć , czy nie podniósł ostatnio większej sumy pieniędzy . W grzbietowym odcinku pod dzisiejszą datą figurowała kwota 52 000 złotych . Omal nie krzyknęła m . Dokładnie pamiętam , że na rachunku było niewiele ponad tę sumę . Więc podniósł wszystko . Dlaczego ? … Czy żeby oddać to jej , czy żeby zapewnić sobie na kilka miesięcy możność egzystencji gdzieś za granicą ? Nigdy nie odprowadzała m Jacka na dworzec , toteż i dzisiaj nie mogła m sobie na to pozwolić bez wzbudzenia jego podejrzeń . A jednak musiała m tam być . Musiała m zobaczyć , czy istotnie wsiada do pociągu paryskiego i czy jest sam , czy nie wyjeżdża z nią . Należało wymyślić jakiś pretekst . W głowie jednak miała m taki chaos , że nic rozsądnego mi na myśl nie przychodziło . Cała nadzieja w stryju Albinie . Tym razem , na szczęście , stryja zastała m . Sam otworzył mi drzwi . Był w trochę poplamionym , lecz jeszcze bardzo eleganckim szlafroku . Połyskując monoklem i wspaniałymi zębami , przywitał mnie z taką swobodą , jakby śmy się wczoraj widzieli , jakby nigdy między nami nic nie zaszło . — Jakże się miewasz , mała ? A co za wspaniałe futro ! Świetny krój ! No i ten połysk . ( Nic się nie zmienił . On się zawsze zna na wszystkim i wszystko umie dostrzec . Niech mówią o nim , co chcą , a jednak niepodobna mu odmówić tego , że jest czarujący . Mój Boże , któż jest bez wad ! ) Stryj usadowił mnie na tapczanie i poczęstował winem . Usiadł oczywiście obok mnie . Stanowczo za blisko . On już inaczej nie umie . Zresztą teraz , kiedy zależało mi na jego pomocy , nie mogę sobie pozwolić na żadne nieprzyjemne dlań odruchy . — Nie . I nawet nie wiem , czy to jest komplement , bo nigdy tego obrazu nie widziała m . Lekko dotknął mojej ręki . — Przyglądasz się mu , maleńka , co dzień po kilka razy : w lustrze . A już sama osądź , czy to komplement , czy nie . — Stryj jest naprawdę niebezpiecznym człowiekiem — zaśmiała m się . — Znajdujesz , że jeszcze ? … Przyjrzała m się mu . Pomimo siwych włosów , zmarszczek koło oczu i koło ust był uosobieniem męskości w pełnym rozkwicie . Gdyby nie to , że nigdy nie miała m pociągu do starszych panów i że się go jednak trochę ( między nami mówiąc ) boję , kto wie , czy nie potrafiła by m się poważniej nim zająć . Toż dopiero był by skandal . Wyobrażam sobie minę papy ! … — Nie jeszcze , lecz dopiero teraz — powiedziała m z umiarkowaną zalotnością . Musiała m go przecież jak najżyczliwiej do siebie usposobić . Zaśmiał się z niejakim ukontentowaniem i , jaka klasa ! Każdy inny dyletant w dziedzinie uwodzenia pozwolił by sobie w podobnym momencie na jakiś śmielszy gest . On przeciwnie . Wstał i powoli nalewając sobie wino , przez parę chwil był odwrócony do mnie plecami . Co za kokiet ! — Wyobraź sobie — zaczął tonem zwierzeń — że rzeczywiście czuję się diabelnie młody . Zaczyna mnie to niepokoić nawet . Przecież to już pięćdziesiątka , a człowiek zamiast być poważnym i czcigodnym dziaduniem , ma wciąż zielono w głowie . Zaprzeczyła m żywo : — O , nie . Stryj nigdy nie miał zielono w głowie . Stryj jest jednym z najrozumniejszych ludzi , jakich znam . I właśnie dlatego do stryja przyszła m . — A to zabawna historia — uśmiechnął się . — Jesteś chyba pierwszą kobietą na świecie , która przyszła szukać u mnie rozumu . Inne najmniej się tym interesują . Ale widzę z tego , że musiała ś wpaść w jakąś nieprzyjemną historię . Co ? … Usiadł znowu przy mnie i uważnie patrzył mi w oczy . — No , przyznaj się — mówił . — Ten twój nudny Renowicki przyłapał jakiś list do ciebie od … Tota . Czuła m , że się zarumieniła m z lekka . Skąd on może wiedzieć ? By nie dać po sobie poznać , że mnie zaskoczył , wzruszyła m ramionami . — Ach , Toto już od dawna zrezygnował z zabiegów o moje względy . A tu jednak stryj zgadł , że zaczęło się od listu . Dowiedziała m się o Jacku strasznych rzeczy . Jestem wprost w rozpaczy … — O , aż w rozpaczy ? Zdradza cię ? — Gorzej , stryju , znacznie gorzej : on jest żonaty ! — No , ostatecznie , moja droga — z robioną powagą powiedział , marszcząc brwi — to nie jest dla mnie aż taką nowiną . Wprawdzie nie byli ście łaskawi zaprosić mnie na ślub , ale wiem , że ście się pobrali . — Ach , stryju , tu nie chodzi o żarty ! Jacek naprawdę jest żonaty z jakąś kobietą ! Kiwnął głową . — To już pocieszające , że z kobietą … — Jak to ? — nie zrozumiała m . — Mogło by się okazać na przykład , że jest zboczeńcem . — Ach , stryju , to naprawdę sprawa poważna . I jeżeli stryj mi nie pomoże … Ja dosłownie nie wiem , co mam począć ! Opowiem wszystko po kolei . Więc Jacek przez roztargnienie zostawił na biurku otwarty list … Stryj mi przerwał : — Jeżeli zostawił , to znaczy , że nie przywiązywał do ń większej wagi . — Ależ przeciwnie . Ogromnie mu na nim zależało . — Skąd wiesz , że zależało ? Nie była m zadowolona z tej indagacji . W gruncie rzeczy nie należało to do sprawy . — No , bo wrócił po ten list i był bardzo zaniepokojony — powiedziała m . — A cóż było w liście ? — Rzecz straszna ! Jakaś kobieta pisała do Jacka jako do swego męża . Powtórzyła m stryjowi treść listu , jak mogła m najdokładniej . Opowiedziała m następnie o dalszym zachowaniu się Jacka . Wysłuchał mnie z wielką uwagą , nie odmówił sobie jednak przyjemności wygłoszenia uwagi . — No , no , okazuje się tedy , że w naszej rodzince nie ja jeden jestem ową parszywą owcą . Nic na to nie odpowiedziała m . Przykro mi było , że tak niedelikatnie dotknął sprawy , o której wolała by m nie wspominać . Autorka pamiętnika nie nadmieniła tu , o co jej chodzi . Ponieważ dla znacznej liczby Czytelników rzecz przez to może ulec zaciemnieniu , uważam za swój obowiązek wyjaśnić , że p . Albin Niementowski na osiem lat przed opisanymi przez jego bratanicę zdarzeniami miał dość przykrą sprawę sądową . Chodziło o uwiedzenie nieletniej , panny L . Z . , której rodzice byli z tego niezadowoleni . W wyniku rozprawy sądowej p . Albin został skazany na dwa lata więzienia . ( Przypisek T . D . M . ) — I czy jesteś pewna — zapytał stryj — że list ten nie jest zwykłą mistyfikacją ? — Najpewniejsza . — Hm , a może napisał go sam twój kochany małżonek , by sprawdzić , czy nie zaglądasz do jego korespondencji ? — Ależ stryju ! Czyż Jacek zdobył by się na tyle przebiegłości ! — To prawda . Nie wygląda mi na szczególniej pomysłowego . — A zresztą list niewątpliwie pisany był kobiecym charakterem pisma . Nie . Na pewno jest autentyczny . Poza tym zachowanie się Jacka utwierdza mnie w przekonaniu , że sprawa jest całkiem poważna . — I powiadasz , że on dziś wyjeżdża do Paryża ? — Nie wiem . Tak mi powiedział . Czy ja wiem , dokąd wyjeżdża ? Przypadkiem udało mi się stwierdzić , że podniósł wszystkie pieniądze z banku . Stryj Albin gwizdnął przeciągle . — Wszystkie ? … To znaczy ile ? — Coś pięćdziesiąt dwa tysiące . — Psiakrew . Mają ludzie pieniądze — mimochodem zauważył stryj i dodał : — Nie zostawił ani grosza ? — Owszem , coś kilkaset złotych . Ale to jest nieważne . — W porównaniu z tamtą kwotą — oczywiście . Powiedzże mi , moja mała , czyś już mówiła o tym z rodzicami ? — Ależ niech Bóg broni ! Stryj może sobie wyobrazić , co ojciec by zrobił ! — Tak , ten stary idiota , ma się rozumieć , narobił by alarmu . Postąpiła ś , kochanie , bardzo inteligentnie , żeś ani mężowi , ani rodzicom nie pisnęła słówkiem o swoim odkryciu . Rzecz w istocie wymaga największej dyskrecji . Wzięła m stryja za rękę . — Drogi stryjaszku , stryj mi pomoże . Prawda ? … Zamyślił się i wreszcie skinął głową . — Nawet z dużą przyjemnością . Ale pod jednym warunkiem . — Och , stryju — zawołała m uszczęśliwiona — była m pewna , że stryj mi nie odmówi ! Ja przecie literalnie nie mam do kogo udać się o radę , o pomoc ! — Służę ci , ale pod jednym warunkiem — podkreślił . — Ale stryjaszek chyba nie postawi takiego warunku , który … na który … Zmarszczył brwi , lecz od razu się rozpogodził i obrzuciwszy mnie ironicznym spojrzeniem ( on jednak naprawdę jest świetny ! ) , powiedział : — Moja mała . Cóż ty sobie wyobrażasz , że ja — ja ! — muszę uciekać się do takich sposobów dla zdobywania kobiet ? Zaczerwieniła m się , a on dodał : — Zdaje się , że przedwcześnie poczęstował em cię komplementem o twojej inteligencji . — Bardzo przepraszam , ale doprawdy stryj mnie źle zrozumiał . — No , no , już dobrze , mniejsza o to . Więc słuchaj uważnie . Chętnie wezmę tę sprawę w swoje ręce . Jednakże tylko w tym wypadku , jeżeli zobowiążesz się do całkowitego podporządkowania się moim wskazówkom . Nie wolno ci nic robić na własną rękę . Absolutnie nic . Wierzę wprawdzie w twój spryt , ale tu robota musi być arcymisterna , tu jeden fałszywy krok może zburzyć wszystko . Rozumiesz ? — Rozumiem — przyznała m bez namysłu . — I obiecujesz mi , że będziesz ściśle stosowała się do moich dyrektyw ? — Ależ z największą przyjemnością . — Doskonale tedy . Otóż przede wszystkim chcę ci powiedzieć , co o tym sądzę . Nie myślę , by rzecz była łatwa i prosta . Najprawdopodobniej owa kobieta jest rzeczywiście żoną twego męża . I ma jakieś wyjątkowo ważne powody , dla których go odszukała . To wspomnienie o rzekomo inwitujących ją uczuciach nie wydaje mi się szczere . Żadna kobieta nagle , po kilku latach niewidzenia mężczyzny nie przypomina sobie , że go kocha . — Właśnie . — Otóż raczej dopatrywał by m się tu próby szantażu . — To jest bardzo prawdopodobne . — Przede wszystkim — ciągnął stryj — trzeba ustalić fakty . Wiemy , że osoba podpisująca się literą B . jest w Warszawie i mieszka w hotelu . Mieszka lub mieszkała , bo i to możliwe , że razem z twoim czarującym małżonkiem dzisiaj wyjeżdża . Najpierw tedy trzeba stwierdzić , czy Jacek jedzie sam , czy z nią . Musisz być na dworcu i sprawdzić to . Oczywiście można było by wynająć detektywa … — I ja zastanawiała m się nad tym — wtrąciła m . Stryj potrząsnął głową przecząco . — Nie , to było by zbyt ryzykowne . Detektyw mógł by wpaść na ślad istotny , to znaczy dowiedzieć się , że twój mąż jest bigamistą . Gdyby to nastąpiło , trzymał by go w ręku i miał by możność nieograniczonego szantażu . Nie . Tu nikomu nie można zaufać . Sprawa jest zbyt poważna . Odprowadź swego małżonka na dworzec i bacznie uważaj , czy nie szuka on wzrokiem owej damy . Jeżeli nawet jedzie z nią razem , myślę , że zachowa wszystkie ostrożności . Prawdopodobnie ulokują się nawet w różnych wagonach . Zaniepokoiła m się . — Więc stryj sądzi , że on z nią chce uciec ? — Nic nie sądzę — wzruszył ramionami . — Po prostu przyjmuję to jako jedną z ewentualności . — To było by okropne . I cóż ja wtedy mam zrobić ? — Musisz uciec się do jakiegoś podstępu , by go zatrzymać . Na przykład postaraj się , by nie zdążył wsiąść do pociągu . Rozumiesz , mała ? — Ale w jaki sposób ? — Nie jesteś doświadczona — zaśmiał się . — To bardzo proste . Udaj zemdlenie . Będzie cię musiał wówczas ratować i zostanie . A wtedy będzie czas na powzięcie jakichś nowych decyzji . Ja ze swej strony podejmę próby odszukania tej kobiety . Przejrzę listy osób zamieszkałych w kilku większych hotelach . Nie jest to najlepszym sposobem , ale skoro nie ma innego … No , więc dobrze . Wieczorem do ciebie zatelefonuję , by się dowiedzieć , co się stało z Jackiem . — Ale jaki pretekst wymyślić , by Jacka odprowadzić ? Nigdy tego nie robię . — Więc nie odprowadzaj go , tylko zjaw się na dworcu w parę minut po nim pod pozorem , żeś zapomniała go prosić o załatwienie jakiegoś sprawunku w Paryżu . Ten stryj Albin ma rzeczywiście fenomenalną głowę . Oczywiście najściślej zastosowała m się do jego wskazówek . Zdążyła m jeszcze na czas do domu przed Jackiem . Neseser i walizka były już spakowane . W chwili kiedy przyszedł , zadzwonił telefon . Podniosła m słuchawkę i usłyszała m nieznany kobiecy głos . Serce zabiło mi mocniej . — Czy mogę mówić z panem Renowickim ? Nie wiedziała m dlaczego , ale była m przekonana , że to ona . Do Jacka telefonuje moc osób , ale tym razem głowę dała by m , że to ona . Zapytała m : I w tej chwili Jacek najniespodziewaniej w sposób niemal brutalny wyrwał mi słuchawkę mówiąc : — Pozwól , to do mnie . Wyszła m do sąsiedniego pokoju , lecz zostawiła m drzwi uchylone i dokładnie słyszała m , co mówił . Niestety , był bardzo ostrożny . Poza słowami „ tak ” i „ nie ” nie powiedział nic . Rozmowa zresztą trwała zaledwie jedną czy dwie minuty . Podszedł do mnie z najspokojniejszą w świecie miną i wyjaśnił : — To dzwoniła sekretarka Laskowskiego . Oczywiście kłamał . Bezczelnie kłamał . Jakże mi ciężko było nie powiedzieć mu tego w oczy . Musiał jednak i tak zauważyć , że mu nie wierzę . Zapewne dlatego żegnał się ze mną bardzo czule i powiedział , że będzie tęsknił za mną . Ile może być obłudy w mężczyźnie ! Gdy tylko auto ruszyło sprzed domu , ubrała m się natychmiast i wybiegła m do taksówki . Nie wolno mi było stracić ani jednej chwili . Gdy taksówka zatrzymała się przed dworcem , niemal pędem przebiegła m salę , kupiła m bilet peronowy i na szczęście dopędziła m go . Szedł wzdłuż pociągu za tragarzem niosącym walizki . Obserwowała m go uważnie i widziała m , że najwyraźniej kogoś szukał , za kimś się rozglądał . Nagle odwrócił się i dostrzegł mnie . Musiała m zachować się trochę nieprzytomnie i widocznie zbyt mętnie tłumaczyła m mu , o jakie pończochy mi chodzi , gdyż patrzył na mnie , nie ukrywając zdziwienia . Potem jakby nigdy nic zapisał w notesie te moje nieszczęsne pończochy i nie przestawał się rozglądać . Nie wytrzymała m . — Czy szukasz kogoś ? — zapytała m . — Tak — skinął głową . — Jedzie ze mną pan Melchior Wańkowicz i boję się , by się nie spóźnił . Mamy wspólny przedział slipingu . I o dziwo , okazało się , że mówił prawdę . Przed samym odejściem pociągu istotnie zjawił się pan Melchior trochę zasapany z pośpiechu , lecz jak zawsze szarmancki . Zasypał mnie komplementami . Z tym wszystkim musiała m mieć głupią minę . Przeszła m przez wszystkie wagony i nie zobaczyła m ani jednej kobiety , która mogła by wchodzić w rachubę . Nie . Jacek wyjeżdżał bez niej . Wróciła m do domu znacznie uspokojona . Koło dziesiątej zdała m telefonicznie relację stryjowi Albinowi i dowiedziała m się od niego , że już zaczął swoje poszukiwania . Był to ogromnie denerwujący dzień . Czwartek Toto jest kretynem . Wyobraża sobie , że cały świat się koło niego kręci . Moje zdenerwowanie tłumaczy sobie tym , że widziano go wczoraj w „ Colombinie ” z Muszką Zdrojewską . Ja miała by m być zazdrosna o taką Muszkę ! A ten idiota przeprasza mnie i przysięga , że nic go z nią nie łączy . Ależ proszę bardzo . Niech ma sto Muszek i z każdą pięcioraczki kanadyjskie . Powiedziała m mu to . Ja tu przeżywam wielką tragedię , a on z jakimiś Muszkami . Zresztą ona jest zezowata . Była m dziś z Totem i z Rysiem Platerem na śniadaniu w „ Bristolu ” i na kolacji w „ Europie ” . Toto naturalnie szczęśliwy . On życia nie rozumie bez knajp . Śmiać mi się chciało , gdyż jestem pewna , że mu się zdawało , że dlatego z nim poszła m , by odciągnąć go od Muszki . Nie znam zarozumialszego człowieka od niego . Rozglądała m się bardzo uważnie . Jeżeli ona mieszka w hotelu , na pewno też jada w restauracji hotelowej . Było rzeczywiście i tu , i tam sporo młodych i niebrzydkich kobiet . Teraz dopiero zrozumiała m , jak wielkie piętrzą przede mną trudności . Zwątpiła m nawet , czy pomoc stryja coś wskóra , chociaż miała m możność stwierdzić , że stryj nie próżnuje . Widziała m go mianowicie w hallu hotelowym . Siedział , udając , że czyta gazetę . Na szczęście nie ukłonił mi się . Spodziewam się , że jutro do mnie wstąpi . Daj Boże , by z jakimiś rezultatami . Piątek Tego mi tylko brakowało . Nie dość mam własnych nieszczęść , jeszcze ta Halszka Korniłowska ! I jak można tak głupio wpaść ! Przyszła do mnie rozdygotana i podniecona , kiedy jeszcze siedziała m w wannie . Od razu domyśliła m się , że ma jakieś niezwykłe zdarzenia romantyczne , i zapytała m : — Zerwała ś z Pawłem ? — Ach , cóż znowu , moja złota . Przecież wiesz , że go kocham do szaleństwa . No i nigdy , nigdy go nie zdradzała m . Ale wiesz , latem w Krynicy … No , ja sama nie wiem , jak się to stało … Po prostu jakaś chwila słabości … Wiesz , że ty naprawdę jesteś prześlicznie zbudowana . To te masaże . Ja dosłownie nie mam czasu na masaż i Karol wścieka się na mnie , że musi opłacać masażystkę , która co dzień odchodzi nic nie robiąc . Im bardziej się starzeje , tym staje się skąpszy . Ale nie o tym chciała m mówić . Więc w Krynicy poznała m pewnego młodego człowieka . No wiesz , sezonowa przygoda bez znaczenia . Zresztą nie wiedziała m , kto to jest . Wiesz , prezentował się bardzo dobrze . Świetnie ubrany , bardzo męski , typ sportowca . Znakomicie tańczył . Słowem , bez zarzutu . Czyż mogła m przewidzieć , że to jakiś niebieski ptak . — Niebieski ptak ? — Okropnie ! — Jakiś fordanser ? — Nie , nawet nie to . Ale co mnie to obchodzi . Wiesz , jak kocham Pawła . A ten mnie zmusza do zdrady . Jestem w straszliwym położeniu . Wpadła m w jego szpony . Grozi mi , że wszystko powie mężowi i Pawłowi . — No , tak . To rzeczywiście nieprzyjemne — zauważyła m . — A czy nie żąda od ciebie pieniędzy ? — Ach , cóż tam pieniądze . Sto razy wolała by m mu zapłacić , ale on zakochał się we mnie do szaleństwa . Ty nie masz pojęcia , jaki on jest drapieżny i bezwzględny . A najgorsze to to , że Paweł zaczyna mnie śledzić . Jestem w okropnym położeniu . Wzruszyła m ramionami . — Nie rozumiem cię , moja droga . Chociażby coś naopowiadał twemu mężowi czy Pawłowi , to i tak przecież możesz się zaprzeć wszystkiego w żywe oczy . — Niestety nie — westchnęła Halszka — bo popełniła m straszną nieostrożność . Ma moje listy . Ach , gdyby ich nie miał , gdyby mi się udało wydobyć je jakimś podstępem , byłabym wolna . Ale on mnie właśnie szantażuje tymi listami . Jestem w rozpaczy . — Współczuję ci serdecznie — powiedziała m szczerze , pomyślawszy o tym , że jesteśmy obie w bardzo zbliżonych sytuacjach . Moja jest oczywiście znacznie gorsza . Ach , gdyby m mogła jej to opowiedzieć . Zobaczyła by dopiero , co to znaczy przeżywać naprawdę dramat . Podczas gdy ubierała m się , Halszka zaczęła mnie prosić : — Moja kochana , poradź mi , co ja mam zrobić . To jest straszne . Żyć w ciągłym niepokoju wśród trzech zakochanych do nieprzytomności mężczyzn . Ja nawet nie wiem , co oni we mnie takiego nadzwyczajnego widzą . Jestem taka jak każda inna . Trochę tej urody … — Jesteś bardzo ładna — powiedziała m , chociaż nie cierpię , by ktoś w tak natarczywy sposób dopominał się o komplementy . Miała m wielką ochotę dodać , że ci trzej panowie widocznie mają szczególniejsze upodobanie do krzywych nóg . Naprawdę . Halszka ma z lekka krzywawe nogi , ale obraziła by się śmiertelnie , gdyby jej to powiedzieć . — Jesteś przecież moją przyjaciółką i dlatego znajduję tyle łaski w twoich oczach . Zbrzydła m w ostatnich czasach . Cera mi się psuje . Pani Adolfina stosuje przestarzałe metody kosmetyczne . W końcu przeniosę się do tej twojej . Czy ona jest bardzo droga ? — Dość droga , ale za to ma się pewność , że nie ma w Warszawie lepszej kosmetyczki . A czy nie próbowała ś mu wykraść tych listów ? — To jest beznadziejne . On je trzyma pod kluczem . — A czy pamiętasz ich treść ? Może tam nie ma nic kompromitującego ? — Niestety . Wystarczyły by Karolowi jako powód do rozwodu . Może i nie rozwiódł by się ze mną , bo jestem przekonana , że nie potrafił by żyć beze mnie . Ale nie mogę dopuścić , by dostały się do jego rąk . Spojrzała m na nią ze zdziwieniem . Czyżby naprawdę nie wiedziała o tym , co jest tajemnicą poliszynela , że ten jej cały Karol od lat kocha się w kim innym . Nie wie , czy tak świetnie udaje ? — W dodatku ten łotr mieszka na Poznańskiej , o trzy domy od Pawła . Możesz sobie wyobrazić , że drżę ze strachu , by się nie spotkali … — To rzeczywiście straszne — przyznała m . — Ja na twoim miejscu chyba by m go zabiła … A czy nie próbowała ś poprosić kogoś , by się z nim rozmówił ? Przecież twój brat jest oficerem . To człowiek odważny . Mógł by pójść do tego szantażysty … — Ach , nie , nie . Nigdy w świecie nie odważyłabym się przyznać Władkowi . Czyż go nie znasz ? ! On by ze mną zerwał wszystkie stosunki . Jestem przekonana , że nigdy nie zdradził żony . To taki moralista . Daję ci słowo , że wolała by m już przyznać się Pawłowi . Nagle wpadła m na świetny pomysł . — Wiesz co , Halszko ? ! A gdyby m ja z nim pomówiła ? — Z Pawłem ? — Nie , z tamtym . Przecież to nie może być łotr bez czci i wiary . Postaram się przemówić mu do sumienia . — Nie , nie . To nie ma sensu — zaoponowała Halszka . — To jest człowiek wyzuty z jakichkolwiek ludzkich uczuć . A zresztą mówię ci , że tak mnie kocha … — Może by jednak zaryzykować . Ostatecznie nie połknie mnie . Mam nadzieję , że to nie jest żaden bandyta ? — Ależ nie . Na pozór jest nawet dobrze wychowany . — A ja jestem przekonana , że mi się uda załatwić to dla ciebie . Wiesz , że umiem argumentować . Czy nie pamiętasz , jak przekonała m Lutę , by nie rozwodziła się z mężem ? Dostała m wtedy od niego olbrzymi kosz storczyków . Tak . Nie ma o czym mówić . Pójdę do niego i zobaczysz , że wszystko przeprowadzę jak najlepiej . Zresztą mogę przecież użyć podstępu . Zapewnię go , że ty go również kochasz , lecz że nie możesz dłużej znosić tej męczarni , że nie możesz żyć pod ustawiczną groźbą . Rozumiesz ? W ten sposób odzyskasz listy i swobodę . Halszka zastanawiała się jeszcze , lecz w końcu się zgodziła . Podała mi jego nazwisko , telefon i adres . Okazało się , że nazywa się Robert Tonnor . Halszka przypuszczała , że może być cudzoziemcem , ale nie była tego pewna . Zaklina mnie , by m nie zdradziła się przed nim , broń Boże , że ona jego postępowanie nazywała szantażem . — Zaciął by się wówczas i jeszcze by się na mnie zemścił . To straszny człowiek . Na miły Bóg , bądź ostrożna ! Uspokoiła m ją w tym względzie . W gruncie rzeczy była m bardzo zadowolona z tej misji . Bóg wie , co może mnie jeszcze czekać w moich sprawach , które przecie są znacznie poważniejsze . Przyda mi się pewne doświadczenie w podobnych kwestiach . Około pierwszej miała m jechać do Goussin - Catley , gdzie robią mi dwie balowe sukienki . Musiała m jednak miarę odłożyć , gdyż przyszedł stryj . Zaniedbuję się w najpoważniejszych rzeczach . Jeszcze mi ich na czas nie wykończą z powodu Jacka . Swoją drogą to straszne świństwo z jego strony . Wprost pojąć nie mogę , jak człowiek rozsądny jest w stanie popełnić bigamię . Nie tracę nadziei , że jakoś uda się to załatwić , ale niech on sobie nie myśli , że ja mu to kiedykolwiek przebaczę . Już będzie miał za swoje w każdym razie . Stryj Albin dokazał cudów . Mianowicie miał całą długą listę wszystkich pań mieszkających w główniejszych hotelach , tych pań , których nazwiska lub imiona zaczynają się na B . Było tego ponad 40 sztuk . Niektóre z nich już obejrzał , korzystając z uprzejmości portierów lub chłopców hotelowych . Żadna z nich jednak nie wywołała podejrzeń . — A czym stryj kierował się przy ocenianiu , czy nie jest to właśnie obchodząca nas kobieta ? — Brałem pod uwagę szereg szczegółów hipotetycznych . Więc przede wszystkim wiek . Skoro Jacek zaręczył się z tobą plus minus przed pięcioma laty , na pewno już wówczas był przekonany , że dawna żona nie będzie go szukała , że porzuciła go na zawsze . By utwierdzić się w tym przekonaniu , musiał wziąć pod uwagę czas od dwóch do trzech lat . Więc mamy minimum jakieś osiem lat . Zostać jego żoną mogła mając najmniej lat osiemnaście . Osiemnaście plus osiem i mamy cyfrę dwadzieścia sześć , czyli dolną granicę jej wieku . Musimy jednak ustalić i górną . Tu sprawa będzie trudniejsza . Przed ośmiu laty Jacek miał dwadzieścia cztery . Takim młodzieńcom często podobają się kobiety znacznie od nich starsze . Na przykład czterdziestoletnie . Ale mamy tu jedną wskazówkę , którą musimy wziąć pod uwagę . Otóż owa dama wkrótce po ślubie porzuciła Jacka . A sama się o tym przekonasz , gdy będziesz się starzała , że starzejąca się kobieta nie tak znów łatwo i nie tak chętnie porzuca mężczyznę w ogóle , a szczególniej mężczyznę znacznie od siebie młodszego . — Stryj jest geniuszem — powiedziała m z przekonaniem . — Nie jesteś pierwszą osobą tego zdania — potwierdził kiwnięciem głowy . — Jesteś drugą . Pierwszą był em ja sam . Otóż uważaj . Biorąc to wszystko pod uwagę możemy przypuścić , że była to wówczas osoba w pełni rozkwitu i z wszystkimi szansami powodzenia . Nie mogła tedy liczyć więcej niż lat dwadzieścia osiem . Dwadzieścia osiem plus osiem daje nam trzydzieści sześć . Czyli poszukiwana przez nas „ pani B . ” jest w wieku od dwudziestu sześciu do trzydziestu sześciu lat . Teraz kwestia wyglądu . O ile się orientuję , Jacek ma ustalony gust . Podobają mu się wysokie blondynki o ciemnych oczach . Tu też mamy pewną wskazówkę . Poza tym możemy założyć , że „ pani B . ” nie jest osobą brzydką i raczej wytworną . Możemy też nadmienić , że nie jest pozbawiona ani taktu , ani dobrych manier . — Z czego stryj to wnioskuje ? — zdziwiła m się . — No bo gdyby była wulgarną awanturnicą , nie zwróciła by się teraz do Jacka , lecz do ciebie . Zrobiła by ci jakąś scenę , najprawdopodobniej publiczną . Reasumując , mamy do czynienia z młodą , wytworną i dobrze wychowaną wysoką blondynką o ciemnych oczach . I takiej właśnie szukam . — Stryj jest aniołem ! — Do pewnego stopnia — przyznał . — Widzisz , moja mała , aniołowie , jako duchy niebiańskie i pozbawione ciała , a natomiast obdarzone możliwością przenikania przez ściany , absolutnie nie potrzebują pieniędzy . W swojej pracy detektywnej , jeżeli już mają się nią zajmować , nie muszą dawać napiwków ani przesiadywać w restauracjach hotelowych . Wszystko to kosztuje . Zerwała m się z miejsca , by przynieść torebkę , lecz stryj zatrzymał mnie ruchem ręki . — O nie , moja mała . Pomagam ci z dwóch powodów : po pierwsze dlatego , że mnie to bawi , po drugie dlatego , że chcę ci sprawić przyjemność . Żadnych pieniędzy od ciebie nie przyjmę . I nie wspominał by m o nich w ogóle , gdyby nie to , że w ostatnich czasach diabelnie mi karta nie idzie . Wszyscy grubsi partnerzy zamiast przychodzić na grę , wydają gotówkę gdzie indziej . Taki na przykład twój Toto . To człowiek , któremu przegranie kilkuset złotych nie robi żadnej różnicy . A między nami mówiąc gra jak noga . Otóż już od dwóch tygodni nie zajrzał ani razu do naszego klubiku . Była m zdumiona . Wiedziała m , że Toto prawie codziennie bywa w Klubie Myśliwskim . Ale znowuż wydało mi się nieprawdopodobieństwem , by wpuszczano tam stryja Albina . Na wszelki wypadek zapytała m : — Czy stryj myśli o Myśliwskim ? — Ach , cóż znowu — skrzywił się ironicznie . — Klub Myśliwski to jest przeszłość , która już dla mnie nigdy nie wróci . Mówię o takiej szulerni , która nosi szumne miano klubu i gdzie po cichu uprawiamy hazard . — Mój stryju ! Po co stryj tam chodzi ? ! — powiedziała m z wyrzutem . — O , tam bywa sporo osób godnych szacunku . Wystarczy ci , jeżeli powiem , że nawet policja zagląda tam co parę dni . Co prawda , nie dla przyjemności zagrania w pokera lub bridża , ale przecież i robienie rewizji w lokalu też jest emocjonującą grą . W milczeniu opuściła m głowę . Pomyśleć , jak nisko upadł ten świetny pan , który kiedyś uchodził za jednego z najwykwintniejszych bonvivantów , za wymarzoną partię , za dżentelmena pierwszej klasy … Potwierdziło się to , co mówił ojciec : ten człowiek żyje z szulerki . A w każdym bądź razie jeżeli nawet nie oszukuje przy kartach , utrzymywanie się z nich nikomu nie przynosi chluby . Stryj poprawił monokl i oglądając swoje doskonale utrzymane paznokcie , ciągnął : Zrozumiała m . Chciał ode mnie , by m stała się jego wspólniczką i zajęła się zwabieniem Tota do szulerni , by tam go ograno . Było to w gruncie rzeczy obrzydliwe . Od razu straciła m cały sentyment do stryja . Stokroć wołała by m mu sama dać pieniądze i zaproponowała m to nawet z dużym naciskiem . Odmówił jednak stanowczo . Przyszło mi na myśl , że ostatecznie dla Tota taka przegrana istotnie nic nie znaczyła . A dobrze było by , gdyby choć w taki sposób został ukarany za swą zarozumiałość . No i za tę głupią Muszkę . Jednak po dłuższym zastanowieniu doszła m do przekonania , że czułabym do siebie wstręt , gdyby m wzięła udział w tej machinacji . Stryjowi powiedziała m oczywiście , że się zgadzam . Miała m już pomysł zaaranżowania tej sprawy w inny sposób . Zaraz po wyjściu stryja zatelefonowała m do owego Tonnora . Przyznam się , że serce mi mocno biło , gdy czekała m , aż się odezwie . Nigdy nie dzwoniła m do nieznajomych mężczyzn tego typu . W tej chwili postanowiła m sobie , że zachowam wszystkie środki ostrożności . W domu zostawię list z jego adresem i z poleceniem , by mnie tam szukano , jeżeli nie wrócę do określonej godziny , a do torebki wezmę rewolwer Jacka . W słuchawce odezwał się niski głos męski . Zapytała m , czy mówię z panem Robertem Tonnorem , a gdy potwierdził , powiedziała m : — Proszę pana , nie podam panu swego nazwiska , bo nie ma ono dla pana żadnego znaczenia i pragnęłabym je zachować w tajemnicy . Ale muszę widzieć się z panem . Mam do pana interes , interes dość ważny , zapewniam pana , by poświęcił pan mu kilka chwil czasu . Czy mógł by mnie pan przyjąć , powiedzmy , jutro w godzinach rannych ? Był widocznie zaskoczony , gdyż odpowiedział : — A czy ja mam przyjemność panią znać ? — Nie , proszę pana . — Może z widzenia ? … — Nigdy pana nie widziała m . — Więc jakiego rodzaju może pani mieć interes do mnie ? Bo uprzedzam z góry , że jeżeli to ma być odkurzacz , krawaty czy patentowana maszynka do golenia , to wszystko już posiadam . Omal nie zaśmiała m się i powiedziała m mu , że to nie ma nic wspólnego z pieniędzmi . Wówczas on zamyślił się i oświadczył , że jutro nie dysponuje czasem . Natomiast może mnie przyjąć dzisiaj o ósmej . Nie miała m wyboru , ponieważ zaś chciała m sprawę tej biednej Halszki załatwić jak najprędzej — zgodziła m się . Ubrała m się w czarną suknię i nie wzięła m żadnej biżuterii ( po takim człowieku wszystkiego przecież można się spodziewać ) . Włożyła m tylko obrączkę i mały sznur pereł . Perły ostatnio wchodzą znów w modę . Napisała m list , znalazła m w szufladzie rewolwer Jacka , przeżegnała m się i wyszła m . Bóg wie , co mnie może spotkać . Sobota Opowiem wszystko po porządku . Gdy wczoraj wchodziła m na schody jego domu , kolana trzęsły się pode mną . Na drzwiach nie było żadnej tabliczki . Przeżegnała m się i nacisnęła m guzik dzwonka . Aż przeraziła m się , gdyż drzwi niemal natychmiast się otworzyły . Przede mną stał wysoki , barczysty brunet o szarych przenikliwych oczach . Miał na sobie granatowe ubranie i czarny krawat . ( Czyżby był w żałobie ? ) Wyglądał zupełnie przyzwoicie . Nawet przystojny . Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem i powiedział : — Proszę . Czekał em na panią . Głos miał niski i raczej przyjemny . I pomyśleć , że takiego człowieka można spotkać na ulicy czy w kawiarni , wcale nie wiedząc , że jest to niebezpieczny szantażysta . — Nie zajmę panu więcej niż pięć minut czasu — powiedziała m , chcąc przejść dalej . Nie mogła m przecież zdejmować futra . On jednak z jakąś bezczelną stanowczością po prostu wziął mnie za kołnierz , mówiąc : — Pani będzie łaskawa jednak zdjąć futro , bo u mnie jest gorąco i później się pani zaziębi . Czyż miała m się z nim szamotać ? Straszny człowiek . Mieszkanko było nieduże , ale zupełnie przyzwoicie urządzone . Wskazał mi fotel i usiadłszy naprzeciw , zapytał : — Czym mogę pani służyć ? — Jestem przyjaciółką Halszki Korniłowskiej — zaczęła m niezbyt pewnie . Z lekka podniósł brwi , mówiąc : — Bardzo mi miło … — Nie chcę , by pan mnie źle zrozumiał . Przyszła m do pana , by mu wyjaśnić pewne rzeczy . — Wyjaśnić ? Jakie rzeczy ? — To jest doprawdy bardzo intymne . Ale może pan być przekonany , że umiem zachować tajemnicę . Otóż , chociaż panu się wydaje , że Halszka stroni od pana , chcę go upewnić , że jest wprost przeciwnie . Ona wciąż pana kocha . Postarała m się w te swoje słowa włożyć jak najwięcej głębokiego przekonania . On jednak zrobił jakąś dziwną minę i powiedział : — Być może , proszę pani . Ale to nie jest dla mnie znów tak wielką rewelacją . Pomyślała m , że swoją drogą nie brakuje mu bezczelności . Dlatego tylko , że jest taki przystojny i że ma ten chłodny wyraz oczu , sądzi , że kobiety muszą się w nim kochać , i uważa to za rzecz zwyczajną . Z przyjemnością rzuciła by m mu wprost w twarz , że Halszka go nienawidzi . Należało jednak dyplomatyzować . — Tym lepiej , że pan o tym wie — zauważyła m . — Ja co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości . Jestem jej bliską przyjaciółką . Ale widzi pan , są pewne szczegóły , które zatruwają waszą miłość . Przyzna pan , że groźba ustawicznego niebezpieczeństwa bynajmniej nie sprzyja szczęściu . — O jakim niebezpieczeństwie pani mówi ? — zapytał prawie ironicznie . — Nie należę do ludzi zbyt strachliwych . — Ach , to nie o pana chodzi . Chodzi o Halszkę . Pan ma … pan jest w posiadaniu jej listów . Ja wiem , że przedstawiają dla pana cenną pamiątkę z okresu , gdy się rodziło wasze uczucie . Któż tego nie rozumie ? … Ja sama niechętnie by m się takich listów wyzbyła . Niechętnie by m się ich wyzbyła nawet wówczas , gdyby już samo uczucie zgasło . Przecież to tak miło jest mieć utrwalony na papierze dowód czyjegoś oddania , czyjeś serdeczne wyznania miłosne . Ale widzi pan , Halszka jest mężatką , jak to panu wiadomo . Otóż świadomość , że listy te w jakiś sposób mogą dostać się do rąk jej męża , napełnia ją przygnębieniem . Nie , niech pan mi nie przerywa . Wiem oczywiście , że pan tego by nigdy nie zrobił , ale przecież , mój Boże , ktoś może je panu wykraść . Może je pan zgubić . Może pana spotkać jakiś nieszczęśliwy wypadek . Trzeba się z tym liczyć . Wtedy listy dostaną się do rąk ludziom obcym i to może zrujnować życie kobiety , która pana kocha . Uśmiechnął się i zapalając papierosa , wygodniej rozsiadł się w fotelu . Widziała m , że całe moje przemówienie nie wywarło na nim najmniejszego wrażenia . Czyżby miał tak kamienne serce ? … Z zupełną swobodą zapytał : — Jeżeli dobrze panią zrozumiał em , chodzi pani o to , by m zwrócił Halszce jej listy . — Tak . I błagam pana , niech mi pan nie odmawia . Rozumiem to , że nie posiadam żadnego tytułu , by apelować do szczególniejszej uprzejmości ze strony pana — ( tu zrobiła m do ń najczulszą minę , na jaką było mnie stać — był by z drewna , gdyby tego nie odczuł ) — ale niech pan spełni moją prośbę . Spojrzał na mnie spod wpółprzymkniętych powiek i uśmiechnął się : — Wprost przeciwnie . Uważam , że ma pani aż nadto wiele tytułów do szczególniejszych względów . Nie rozumiem tylko , dlaczego Halszka zwraca się o to przez panią . Nie robię jej bynajmniej z tego powodu zarzutów . Jest mi bardzo miło , że mogł em panią poznać . Ale dlaczego nie zwróciła się bezpośrednio do mnie ? — Ach , czyż pan nie wie , jaka ona jest wrażliwa . Może nawet trochę histeryczka — dodała m po namyśle . — O , czyż trochę ? — No , tak . Ale pan musi zrozumieć , że w takich warunkach trudno jest o spokój nerwów . — Na miły Bóg , w jakich warunkach ? ! — zmarszczył brwi jakby ze zniecierpliwieniem . — No , wtedy , gdy w każdej chwili grozi nieszczęście . — To jest zupełnie zabawne — powiedział . — Może pani zawiadomić swoją przyjaciółkę , że zwrócę jej listy . Nie wierzyła m własnym uszom , lecz już w następnej chwili przyszło mi na myśl , że to podstęp : obiecuje mi , że odda , a gdy tylko Halszka zwróci się do ń o to , na pewno ją wyśmieje . — Służę pani — powiedział . Była m wręcz oszołomiona . Poza tym nie mogła m zrozumieć , dlaczego tych listów jest aż tyle . Pan Tonnor z ironicznym uśmiechem dodał : — A poza tym chciał by m panią prosić , by pani skłoniła swoją przyjaciółkę do zaprzestania pisywania tych listów . Mam na ogół dużo zajęć i na ten rodzaj literatury brak mi czasu . — Jak to ? — Więc niech pani przejrzy to . Nie brak tam niczego aż do opisów przyrody włącznie . Pani Halszka niepotrzebnie trudziła panią . Dlaczego to zrobiła , zupełnie nie rozumiem . — Jak pan śmiał ? ! — zawołała m i spojrzała m na ń groźnie . To bezczelny typ . Nie tylko się nie zmieszał , lecz powiedział z uśmiechem : — Bardzo przepraszam panią . To było z mojej strony swego rodzaju nadużycie . Lecz muszę skonstatować , że nie mogę wzbudzić w sobie z tego powodu uczucia skruchy . Zresztą to wina pani . Była m najszczerzej oburzona . — Pan jest … Pan jest … To niesłychane ! Moja wina ! … — Tak — mówił najspokojniej w świecie . — Nie tylko wina , ale i prowokacja . Niechże pani sama osądzi .