Waleria Marrené  RÓŻA  Studium małżeńskie  Pan Henryk Wieliński oświadczał się pannie Róży .  Taka wieść rozeszła się nagle na balu u prezesostwa B . w Tulniku .  Wieść ta nie miała w sobie nic nadzwyczajnego .  Pan Henryk i panna Róża były to dwie najświetniejsze partyę w okolicy ; wiec w ogóle uważano za bardzo sprawiedliwe , by one właśnie połączyły się wieczystym węzł em , mnie zaś mniej niż każdego innego wieść ta powinna była zadziwić , — znał em Henryka od dziecka , był kiedyś moim uczniem , dziś pozostał przyjacielem , chociaż , nie powiem wcale , by mi się to wychowanie udało .  Nadto wiele wpływów krzyżowało się w koło bogatego jedynaka , by surowe słowa nauki i prawdy znalazły przystęp do jego ucha ; psuli go rodzice , położenie , majątek i cały świat otaczający zgubnym przykładem swoim .  Daremnie mówił em mu o wzniosłych rozkoszach wiedzy , o tym spokoju , jaki dać może tylko praca i sumiennie spełniony obowiązek , o wystarczaniu sobie i poleganiu na własnej sile — to wszystko zdobyć nie mogło przekonania dziecka , przywykłego od pieluch do miękkości , próżniactwa , pochlebstwa i do tego , by kaprys jego był prawem dla wszystkich .  — Gdzie tylko spojrzał w około , wszędzie znajdował zaprzeczenie nauk moich , zacząwszy od rodziców , którzy mieli dla każdej pracy tę nieokreśloną pogardę ludzi , niezdolnych do niej , niepojmujących , by mieli inny cel życia juk bawić się , stroić i używać , a skończywszy na służbie , która nic nie robiąc skarżyła się nieustannie na nawał zatrudnień , wszyscy jeśli nie słowem to czynem , przeczyli zwycięzko zasadom , które daremnie silił em się wpoić w ucznia mego .  Przecież natura jego złą nie była ; jeśli nie słuchał rad moich , potrafił ocenić ich szczerość , zachował mi ufność i miłość swoją .  Ja pomimo wszystkiego przywiązał em się do niego serdecznie ; były w nim zarody szlachetne i uczciwe , które życie przyćmiło wprawdzie , ale stłumić zupełnie nie mogło .  Bezdzietny i samotny pokochał em go całą miłością gorącego serca , tak dalece , że osiadł em w jego majątku .  Przez długie lata nauczycielskiej pracy , zaoszczędził em niewielki kapitał , który aż nadto wystarczał skromnym potrzebom moim , mogł em więc zachować moją niepodległość i oddać się spokojniejszym zajęciom rólnego gospodarstwa .  W tym celu wziął em od mego dawnego ucznia mały folwarczek w dzierżawę , a uczynił em to tem skwapliwiej , że Henryk odziedziczywszy po rodzicach obszerny majątek , potrzebował nieraz rady i czynnej pomocy mojej .  Z usposobieniem jego czyż on mógł zająć się czemkolwiek pilnie i z pożytkiem ?  podróże i wesołe życie pochłonęły by dawno mienie jego , gdyby m ja nie czuwał nad niem zastępując go o ile to było w mocy mojej .  Wieleż razy wpadłszy w kłopoty z powodu nieoględnych wydatków , Henryk obiecywał poprawę i znów skoro , mógł tylko , powracał do dawnych nałogów .  Przecież pomimo to wszystko , dzięki może usilności mojej , majątek jego był dotąd w dobrym stanie tak dalece , że mój dawny uczeń uchodził słusznie za najlepszą partyę w okolicy .  Miał lat niespełna trzydzieści , powierzchowność jego nie zadowolniła by może zbyt wybrednego oka , przecież był on co się zowie pięknym chłopcem , wysoki , silny , biały , rumiany , z jasnemi niebieskiemi oczyma , które patrzały na świat wesoło , swobodnie , z pogodnem czołem bez bruzdy żadnej , bez śladu troski lub głębiej dojmującej myśli .  Wykształcenie jego , sposób myślenia , gusta i obyczaje równały się zupełnie z powszechnym poziomem a jeśli tam były uczucia i pojęcia szlachetniejsze , niż się to w ogóle zdarza , uczucia te i pojęcia leżały gdzieś daleko na dnie ducha , ukryte przed okiem świata , a może jemu samemu nieznane .  Takim był Henryk Wieliński .  Nie dziw wiec że ku niemu zwrócone były oczy wszystkich , i że wieść o oświadczeniu się jego , lotem błyskawicy obiegła całe zgromadzenie .  Usłyszawszy ją udał em się do głównego salonu .  Mój dawny uczeń siedział obok panny Róży .  O zamiarach jego wiedział em od dawna chociaż nie pochwalał em ich w zupełności , teraz jednak z nowem uczuciem spojrzał em na kobietę , która miała stać się żoną mego przybranego syna .  Panna Róża skończyła rok dziewiętnasty i była dobrze wychowaną panną , w całem światowem znaczeniu tego słowa .  — Miała kilkakroć sto tysięcy posagu i odebrała do tego posagu stosowną edukacyę , grała na fortepianie przyzwoicie , śpiewała nie zbyt fałszywie , mówiła po francuzku i po angielsku czystym akcentem , ubierała się u pierwszej warszawskiej modniarki , wedle angielskiego zwyczaju jeździła konno , ale na tem się kończyło naśladowanie angielskich wzorów , bo panna Róża pilnie strzeżona przez poświęconą matkę , nie miała najmniejszej skłonności do żadnej emancypacyi .  Panna Róża nigdy na krok od domu nie oddalała się sama , nigdy nie rozmawiała sam na sam z żadnym mężczyzną , bywała tylko w wyborowych towarzystwach , a jedynem jej czytaniem był Journal des demoiselles , Musée de famille , Kronika rodzinna i t . p . była doskonale wychowaną czyli trzymaną w systematycznej niewiadomości wszystkich realnych warunków bytu , nie miała najmniejszego pojęcia o obowiązkach , jakie ją czekały i była pozbawioną najzupełniej samodzielności i inicyatywy niezbędnej w życiu .  Panna jednak , zapewne poznawszy dawnego nauczyciela Henryka , przystanęła i zwróciła się do mnie , ożywiona tym stereotypowym uśmiechem , z jakim dobrze wychowane panny , powinny zawięzywać konieczną rozmowę , przez grzeczność , z jaką nudną figurą .  Widocznie uśmiechając się łaskawie , panna Róża nie czyniła tego dla mnie , ale dla człowieka , z którym związany był em ścisłą przyjaźnią , byt to sposób jak inny okazania mu swego współczucia .  Chciał em więc skorzystać z tego dobrego usposobienia .  — Jestem szczęśliwy , wyrzekł em , że traf pozwala mi choć na chwilę zbliżyć się do pani .  Ten frazes zdawkowej grzeczności , nie wymagał odpowiedzi , użył em go jako wstępu koniecznego do dalszej rozmowy .  — I ja cieszę się bardzo , odparła jednak panna , żem pana tu spotkała .  Mówiąc to podała mi drobną rączkę .  Było to już więcej , niż wymagania konwenansów .  Widocznie kochała Henryka , ucieszył em się , chociaż doprawdy nie miał em czego , powinien em się był zastanowić , że każda dobrze wychowana panna , kocha swego narzeczonego w dzień zaręczyn , szczególniej kiedy ten narzeczony jest przystojny , młody , bogaty .  Wszakże on przerywa nudną jednostajność jej dziewiczego bytu i otwiera przed nią upragnione podwoje życia , jest koniecznym wstępem do tej najważniejszej uroczystości wyprawy , która zwykle tak zupełnie zaprząta panieńskie umysły .  Grzeczność jej więc dla mnie była bardzo naturalną , przecież pociągnęła mnie za serce .  — Pani !  zawołał em , widzę że jesteś równie dobrą jak piękną .  Na ten pospolity wykrzyknik , Róża spuściła oczy i zarumieniła się według wszystkich reguł . . . .  — To pan jesteś zbyt dobry , szepnęła .  Ten rodzaj rozmowy nie mógł doprowadzić do niczego , chciał em wyjść z niej koniecznie i wydobyć jakie żywe słowo , z tej tak sztucznie wyuczonej istoty .  — Jesteś pani tak łaskawą , wyrzekł em , że upoważniasz mnie do małej prośby ?  Oczy dziewczyny spoczęły na mnie ciekawie .  — Oto siądźmy tutaj , mówił em dalej , i porozmawiajmy chwilkę .  Na tę niezwykłą propozycyą , uśmiech na ustach Róży przemienił się w lekki grymas , świadczący , że jej usposobienie wewnętrzne przestało z nim harmonizować .  — I owszem , odparła z pewnym przymusem , oglądając się niepewna , jakby nie wiedziała , czy nowe stanowisko zdobyte tego wieczora i osobiste położenie moje upoważniało ja do tej rozmowy .  Przecież po chwili wahania usiadła na brzegu kanapy , zbierając szerokie fałdy sukni jak ptaszek skrzydła każdej minuty gotów do odlotu , i pochyliła ku mnie głowę , ustrojoną w spadające loki i kamelie , jakby oczekując jakiegoś ważnego zwierzenia .  Spojrzała m więc z trwogą i litością na to biedne niedołężne stworzenie , które , dzięki spaczonym pojęciom podlegało w znaczeniu moralnem rodzajowi skaleczenia , jak nogi u chińskich kobiet , lub głowy dziecinne w jakiemś pokoleniu dzikich Indyan , co zamiast być myślącą ludzką istotą , skazaną była na jakieś sztuczne , bezużyteczne życie , ule panna Róża nie zdawała się wcale zasługiwać na litość , była ona w tej chwili promieniującą szczęściem i wesołością , siedziała wprawdzie wyprostowana ze spuszczonemi oczyma obok Henryka , przecież jej uśmiechnione usta i zarumienione lica świadczyły o zupełnem zadowolnienia a nawet o pewnem wzruszeniu serca .  Ręka , w której trzymała wachlarz , drżała lekko , a pierś podnosiła się szybko .  Czyż działo się to za sprawą uczucia , zapytywał em sam siebie i nie mogł em na to znaleźć odpowiedzi .  Czyż ta istota mogła wiedzieć co jest uczucie ?  — Rysy jej piękne , chociaż nie rozwinięte , na wpół dziecinne , na wpół ukształtowane , nieruchome wiecznym przymusem , były piękne , ale na tej zatartej karcie , nie podobna było nic wyczytać , a przecież , w uśmiechu jej koralowych ust , w przelotnem spojrzeniu czarnych źrenic , było coś świadczącego , że w tej nierozwikłanej istocie drgrały jakieś ukryte siły , że zdolna ona była kochać , myśleć , nienawidzić , że może kochała już i myślała po swojemu , wedle urobionych idei i konwencjonalnych zasad , które wpojono jej od dzieciństwa , ale to wszystko musiało pozostać tajemnicą dla wszystkich , nawet dla tego , któremu oddawała się bez namysłu .  Bo i cóż namysł znaczy dla tych , co nie doszli do świadomości siebie , co znaczy wolna wola dla istoty nie mającej wytkniętego kierunku , nie wiedzącej czego ma chcieć i pragnąć .  Spoglądał em więc z rodzajem trwogi na tę młodą piękną kojarzącą się parę i zamyślił em się nad niepojętą lekkomyślnością , z jaką ludzie zazwyczaj przystępują do tej najważniejszej sprawy w życiu .  Fakt ten uderzał mnie nieraz , ale nigdy tak boleśnie jak w tej chwili , gdy dotykał ukochanego przezemnie człowieka , gdy widział em , z jaką odwagą brał za żonę , za towarzyszkę życia , kobietę nieznaną jemu , nieznaną , jeszcze samej sobie ? i znowu stawiał em pytanie , co z tej kobiety zrobi życie , bo dzisiaj była to tajemnicza larwa , z której mógł zarówno wytworzyć się cudny motyl , jak ćma obrzydła .  Ale te wszystkie pytania były daremne , — przyszłość dopiero odpowiedzieć mi mogła po niewczasie .  Jednakowoż pomimo to , iż mówił em sobie sto razy , że panna Rózi nie jest jeszcze osobą , a zatem i zbadaną być nie może , starał em się w ciągu wieczoru przybliżyć się do niej .  Rzecz ta łatwą nie była , bo jak tu przystąpić staremu człowiekowi , nie posiadającemu żadnej światowej dystynkcyi , do świetnej dziewczyny na balu , bez wywołania grymasu , niechęci lub znudzenia na jej twarz uśmiechniona .  Przecież po kolacyi upatrzył em chwilę , w której przechodziła sama przez boczny salon i zbliżył em się do niej .  Nie tańczono jeszcze , nic zabierałem jej więc drogiego czasu , a Henryk rozmawiał właśnie z jej matką , pora więc była stosowną , ale ja nie bardzo wprawny w szermierkę słów z tym rodzajem motylowatych istot , złożył em ukłon pannie Róży i nic wiedział em od czego zacząć .  To wprowadziło mnie w prawdziwy kłopot , chciał em zawiązać z nią swobodną zwyczajną gawędkę , do której ten wstęp uroczysty okazywał się zupełnie nie właściwym .  Milczał em me wiedząc od czego zacząć .  — I coż mi pan masz powiedzieć , spytała ze skrywaną ciekawością .  Patrzył em z zajęciem na grę jej twarzy , na lśniące pukle czarnych włosów , z których dolatywała mnie wyszukana woń heliotropu , ale to nic mogło starczyć za odpowiedź .  Ona była prawdziwie podobną do kwiatu którego imię nosiła ; piękna i bezmyślna rozkwitała spokojnie .  W tej chwili dały się słyszeć pierwsze dźwięki muzyki zaczynającej wygrywać jakąś skoczną polkę .  Fałdy sukni zatrzepotały jak skrzydełka .  — Pani pilno , wyrzekł em , powrócić , do tańca .  Mówił em to z całą prostotą ducha , uważając za rzecz bardzo naturalną , że młoda dziewczyna lubi zabawę .  Ale panna Roża przybrała wyraz obojętny , wstrząsnęła ukwieconą główką i odparła sznurując usta .  — Wcale nie .  — Chociaż ruch jej i oczy mówiły co innego .  — Jakto , pochwycił em , pani nie lubisz tańczyć ?  — O nie , wyrzekła wyraźnie wbrew oczywistości , rzucając ukradkowe spojrzenie na balową salę .  — Więc cóż pani lubisz spytał em zdziwiony .  Na to niedyskretne pytanie , panna spojrzała na mnie wielkiemi oczyma , i odpowiedziała długim frazesem , w którym kwiaty , wieś , wiosna , poezya , splatały się w sielankowe obrazy pełne konwencyonalnie niewinności i wdzięku .  Nie pytał em o nic więcej , i pierwszy lepszy pozór posłużył mi do zerwania rozmowy , z której nie mogł em się niczego spodziewać .  Ja nie pragnął em wcale powtarzać z nią po raz setny stereotypowej rozmowy prowadzonej z wszystkiemi pannami w podobnym wypadku , ja chciał em pochwycić w niej jakie żywe słowo i niemierzone uczucie .  Pod tym względem nie powiodło mi się , może wziął em się do tego niezręcznie , może atmosfera balu nie sprzyjała szczerszym zwierzeniom , dość że nie skorzystawszy nie z chwili przebytej z narzeczoną Henryka , oddalił em się równie nieświadomy jak był em dotąd , jej rzeczywistej istoty .  — A tak , oświadczył em się dzisiaj i naturalnie został em przyjętym .  Bal trwał dalej .  — Widział em jak piękna panna przechodziła koleją z rąk do rąk i z coraz nowym tancerzem mknęła po gładkiej posadzce ; twarz jej od zmęczenia i gorąca była coraz różowszą , pierś falowała coraz szybciej , ale prócz tych powierzchownych oznak nie dojrzał em nic więcej .  Panna Róża pozostała dla mnie nieczytelnym hieroglifem .  Czy była nim dla wszystkich ? . . .  czy Henryk lepiej odemnie znał swoją narzeczoną i wiedział , co się kryje pod konwencjonalna , maską narzuconą obyczajem ?  czy też zadowalniał się tą maską , biorąc ją w dobrej wierze za prawdę ? — były to kwestyę , które postanowił em mu zadać , ale przekonawszy się jak mało chwila obecna sprzyjała poważniejszej rozmowie , pozostawił em je na później .  Sam jednak nic mogł em się wmieszać do ogólnego ruchu i wesołości , coś mnie dręczyło i niepokoiło o przyszłość , na przekór tym , co przyjmowali ją tak nieoględnie ; wobec , tych ludzi igrających wyraźnie zżyciem , zrodził się w sercu mojem smutek dziwny .  Czyż było ono tak małym darem , by rzucać szczęście lub nieszczęście jego na wolę losów ?  Czyż w piersi ludzkiej nie są złożone pierwiastki tego wszystkiego , co wielkie , piękno i szlachetne ?  Czyż ludzie nie powinni rozwijać ich zamiast zagłuszać i znaleść szczęście w dojściu do wysokich przeznaczeń człowieka ?  Myślał em to wszystko , patrząc na wirujące pary , i nie mogł em oczów odwrócić od tej jednej , która zajmowała mnie wyłącznie , a ponieważ panna Róża była .  dla mnie niezrozumiałą , zwrócił em więc całą uwagę na mego dawnego ucznia .  Henryk był wesołym , ożywionym i nadskakującym , jak wypadało być narzeczonemu bogatej i pięknej panny ; ale daremnie śledził em w rysach jego śladu jakiegoś głębszego uczucia , nie było w oczach jego rozczulenia ni zadumy , jaką miłość piętnuje wybranych swoich , tylko czasami , gdy patrzał na Róże , źrenice zapalały mu się powszednim blaskiem , zapewne , dla tego tylko , że on był młody a ona piękną .  Ale i to zwyczajne uczucie krwi i nerwów było przelotnem , znikomem , nie znamionowało pożaru zmysłów , któryby przynajmniej mógł służyć za usprawiedliwienie tego małżeństwa .  Chociaż młody , Henryk nie miał już lat dwudziestu , bawił się używał dostatków i żył wiele , a to wszystko znamionowało się na jego twarzy pewną obojętnością i odcieniem znudzenia , które nie pozwalało mu na zbytnie wrażenia .  Henryk był zupełnie panem siebie w obec tej pięknej dziewczyny , której ręki zażądał .  Rano dopiero , gdy promienie wschodzącego słońca wdarły się do salonów gasząc mdłe światła lamp , goście rozjeżdżać się zaczęli .  Henryk pożegnał się jeden z ostatnich i zbliżył się do mnie w chwili właśnie , gdy zapinałem ostatni guzik paltota .  — Jedziemy razem , wszak prawda — wyrzekł ze zwykłą swobodą .  Nie miał em nic przeciwko temu ; spodziewał em się , że zechce mi coś powiedzieć , zwierzyć się z uczuciami swemi , wsiadł em więc do jego koczyka i rącze konie uniosły nas z przed ganku na szeroką drogę wysadzoną jarzębiną , wiodącą do majątku Henryka Smogóry .  Był to śliczny ranek październikowy , młoda zieloność obsianych pól perliła się od rosy i połyskała tęczowemi blaski , tumany mgły opadały zwolna wlokąc się podartemi szmatami nad ziemią , korale jarzębin błvszczałv świątecznie , a żółkniejące liście zdawały się przechowywać słoneczne promienie i rozweselać niemi jesienny krajobraz .  W oddali siniały i błękitniały co raz bardziej w mgle rannej pasma wzgórzy obrosłych czarnemi lasami sosen i jodeł , odkrywając gdzie nic gdzie porozrzucane chaty w wąwozach , kościół lub dwór bielejący na tle sadu , powietrze było ciepłe , ciche , tą dziwną ciszą ukojenia i spokoju , jaki cechuje schyłek roku , zarówno jak schyłek pożytecznego życia ; żaden wiatr nie wionął , żaden się głos nie ozwał , umilkły wiosenne skowronki i letnie świerszcze — tylko czasami wróbel zaświegotał .  Jechali śmy czas jakiś , obadwaj w milczeniu ; Henryk palił cygaro , a ja spoglądał em z zachwytem na świat otaczający : piękność jego przejmowała mnie rozkoszą , pierś moja rozszerzała się , wznosiły myśli , czuł em się w tej chwili zupełnie szczęśliwym , owem szczęściem bez burz i niepokojów , jakie dać może tylko spokój sumienia i rozwinięte pojecie .  Spojrzał em na niego dawnego ucznia chcąc podzielić się z nim wrażeniami memi , ale dostrzegł em , że jego oczy zamiast błądzić po otaczającym świecie , utkwione były w dym ulatujący z cygara , i uśmiechnął em się mimowolnie ; zdawało mi się , że musiał , jak każdy zakochany , wysnuwać z własnej myśli stokroć piękniejsze obrazy niż te , które mógł zobaczyć , że dostrzegał postać ukochanej , rysującą się dla niego na ile mgły powietrznej , błękitnego dymu i promieni słońca .  Patrzał em więc na niego z radością i rozrzewnieniem , gdy odezwał się niespodziewanie płosząc marzenia moję .  — Wojciechu !  co to się stało ogierkowi , że upada na przednią nogę ?  Te słowa , skierowane do furmana odjęły mi słodkie iluzye , któremi się kołysał em , przerywając je gwałtownie .  Widocznie serce i myśl Henryka nie były wyłącznie Różą zajęte .  Wojciech zaczął tłumaczyć zdarzony wypadek , ale to nie zadowolniło Henryka , który wyskoczył z powozu i zaczął troskliwie opatrywać ową szwankującą nogę z tak wyłącznem zajęciem , jak gdyby nic innego nie zajmowało go pod słońcem .  Wreszcie załatwiwszy tę ważną sprawę , wsiadł na powrót do powozu i jechali śmy już dalej stępa , przez wzgląd na ogierka .  Znowu pomiędzy nami trwało milczenie , znowu oczekiwał em próżno na jakieś zwie rżenie , aż wreszcie zaczął em pierwszy .  — Więc żenisz się z panną Różą ?  Mój dawny uczeń ziewnąl , przeciągnął się niedbale i odparł mi najspokojniejszym głosem .  Te słowa , ton , iakim wymówione były , przejęły mnie dreszczem trwogi , zdawało mi się , że widzę swobodne dziecię , igrające nad przepaścią ; przecież Henryk nic był wcale dzieckiem , powinien więc był mieć równie dobre jak i ja pojęcie życia , ale są ludzie , co z własnej woli , lub siła okoliczności , pozostają zawsze dziećmi , których chyba zły los i gorzkie doświadczenie na ludzi pasować może .  Spojrzał em na młodego człowieka i spytał em powtórnie mimowolnie prawie .  — Więc na prawdę chcesz się z nią , żenić ?  Wyrazy te widać uderzyły go naiwnością swoją , bo roześmiał się głośno i odparł .  — A dla czegożbym się oświadczał ?  Ryła to bardzo logiczna odpowiedź , przecież nie zadowolniła mnie wcale .  I zastanowił eś się dobrze nad tem , co czynisz , wyrzekł em ?  Henryk wzruszył ramionami .  — Mad czem się tu bardzo zastanawiać , odparł lekko , panna posażna , dobrze wychowana , ładna i przepada za mną .  — Czyż to wystarczy na szczęście życia , pytał em niewzruszony chcąc koniecznie zmusić myśl jego do zapatrzenia się poważniej na tę kwestyę .  Ale usiłowania moje próżnemi były .  — Ach ! zawołał , kochany Joachimie , widzę , że swoim zwyczajem bierzesz te kwestyę z abstrakcyjnego stanowiska , ja się w teorye twoję wdawać nie myślę , tylko postąpię praktycznie , biorąc za żonę ładną i bogatą dziewczynę , wszakże wszyscy tak robili , robią i robić będą .  Ta zwykła ogólnikowa odpowiedź , to powoływanie się na zwyczaj przyjęty , były to dla mnie rzeczy nie zrozumiałe , gdyż przyznaję to w pokorze ducha , nie mogł em nigdy pojąć , by rzecz jaka przeciwna zdrowemu rozsądkowi , stawała się przez to samo dobrą , pożyteczną lub odpowiadała potrzebom indywidualnym człowieka , że ją tysiące ludzi popełnia .  Dla mnie teorya i praktyka były to zawsze dwa wyrazy jednobrzmiące , bezwarunkowo odrzucał em z myśli to wszystko , co w czyn wprowadzić się nie dało , to też słowa mego dawnego ucznia dotknęły mnie do żywego , chociaż znał em zwykłe jego zasady .  — Ja , na twojem miejscu Henryku , odparł em , nie troszczył by m się o to co robią , lub robili inni , ale zapylał by m swego własnego serca i sumienia o potrzeby jego .  Mój dawny uczeń uśmiechnął się znowu z politowaniem właściwem ludziom światowym , dla niefortunnych myślicieli , co poważają się kontrolować ich zwyczaje .  — To też wyrzekł swobodnie , serce moje nie bierze wcale udziału w tej sprawie .  — Jakto , spytał em , więc nie kochasz nawet panny Róży ?  — Ah ! biedny Joachimie , pochwycił , jesteś nieoszacowany z twemi wielkiemi frazesami , spójrz w koło siebie w rzeczywiste życie i powiedz , kto się dzisiaj kocha , przekonuj się raz , że miłość , ta choroba mózgowa od bardzo dawna wyszła z mody .  Kto się dziś kocha ?  to zdanie na wszystkie tony powtarzają , ładne panny zaprzedając się bogatym mężom , mężczyźni żeniący się dla zwyczaju , konwenansów , lub co najczęściej dla spłacenia długów i rozsądni niby rodzice , chcący wybić z głowy dzieci niewczesne marzenia .  Tak , że stało się ono w końcu rodzajem aksiomatu , przeciw któremu nikt wystąpić się nie odważa ; wypowiedziawszy je , społeczność zasypia spokojnie , załatwiwszy się raz z tym burzliwym pierwiastkiem serca , tak niebezpiecznie występującym w życiu .  Czy przeto usunięty on jest na prawdę , czy władze skazane na milczenie i milczące długo , nie odezwią się w danej chwili niespodziewana , katastrofą i skrępowane , nie przybiorą potwornej formy ?  Nad tą kwestyą świat , nic zwykł się zastanawiać , a jeśli podejmie ją , jaki bystrzejszy badacz , głos ogólny woła : " daj pokój , " poco przywołujesz znów do życia te u trapioną marę , my o niej wiedzieć nie chcemy " .  Ale z wolą lub mimo woli społeczeństwa , żywotne kwestyę dopominają się bytu , łamiąc faktyczny narzucony spokój , pod którym zagrzebać je chciano .  To wszystko jednak leżało po za granicami pojęcia Henryka , on w zupełnie dobrej wierze powtarzał :  " Kto się dzisiaj kocha ! "  — Nie posiadał tego bystrego poglądu , co pozwala odgadywać uczucia pod maską obojętności , lub myśl głębsza pod salonowym uśmiechem , sądził więc na prawdę , że czynnik sercowy raz na zawsze z życia wymazanym został , tak samo jak demonomania . . . . i opętania średniowieczne .  — Czy jesteś tego zupełnie pewnym Henryku — spytał em ?  Spojrzał mi w oczy z takiem zdziwieniem , jak gdyby m podawał w wątpliwość pewnik matematyczny .  — No , zapewne , odparł z uśmiechem po chwili namysłu , szczęściem dla nas kochają się jeszcze młode , dziewczęta , romansowe piękności , ale my mężczyźni . . .  Wyrzekł to z tem głębokiem przekonaniem o wyższości płci swojej , nie dopuszczającem żadnej wątpliwości , ani zaprzeczenia ; wyraźnie w jego pojęciu miłość była moralnem kalectwem , mogącem się tylko objawić w niższych formach stworzenia , a zatem ród męzki musiał od niego być wolnym .  — Wiec Róża ciebie kocha — wyrzekł em tylko .  — Naturalnie , odpowiedział , jakżeby mnie ona kochać nie miała .  I mówiąc to , spojrzał okiem tak pełnem pewności , iż tego faktu arcyprawdopodobnego zresztą nie mogł em podawać w wątpliwość .  Była w nim jednak , krzycząca choć powszednia bardzo niesprawiedliwość .  Czyż ta dziewczyna , oddająca serce swoje człowiekowi , który głośno wyznawał niewiarę w miłość , nie czyniła tego w nadziei , że wzajem jest ukochaną ? — działo się tu więc moralne oszustwo , które jakkolwiek tolerowane obyczajem , nie traciło przecież swego ohydnego charakteru dla tego , że nie szło o materyalne fakta , ale o rzeczy stokroć droższe o miłość i wiarę .  Nie mogł em wstrzymać się od wyrażenia tej myśli .  — Ona sądzi zapewne — wyrzekł em — że ty ją kochasz .  Henryk wzruszył ramionami , jak gdyby szereg dziecinnych prawdziwie uwag , które mu czynił em , zaczynał go niecierpliwić .  — Przecież — odparł logicznie — skoro chcę się z nią żenić , nie mogę jej nic innego powiedzieć .  — A jeśli ona ci wierzy ?  — Spodziewani się , że wierzy .  — Więc gruntując przyszły wasz stósunek na fałszu , jakże spodziewać się możesz potem zaufania .  Jednak ta perspektywa wcale nie zatrwożyła Henryka ; daremnie po mojej stronie była logika , za nim był obyczaj , wiec odparł mi znowu sakramentalnym frazesem .  —  — Przecież wszyscy tak robią , a ja nie myślę być bocianem i przetwarzać świata , któremu dotąd jest z tem bardzo dobrze i wygodnie .  Dobrze i wygodnie , słowa te łatwo było mu wypowiedzieć , bo nie zastanawiał się nad ich głębszem znaczeniem ; zmysły nasze przez porównanie tylko sądzić mogą , ale dla oka , które nigdy nie widziało słońca , mrok może się zdawać pełnem światłem ; tak samo i w moralnem świecie kulawe związki , jakie spostrzegamy w koło , mogą reprezentować szczęście .  Ale myśli tych nie sformułował em wyraźnie , a Henryk też , nic czekając odpowiedzi , mówił dalej ze zwykłą pewnością swoją .  — Ja nie myślę wcale brać małżeństwa au tragique , jak widzę ty je uważasz , — nie myślę zamykać siebie i żonę w domowym klasztorze , bo by nas to oboje na śmierć zanudziło ; łączymy się , by nam było lepiej a nic gorzej na świecie .  Tu już nie mogł em wytrzymać i rzekł em .  — Idzie o to tylko , jak się to lepiej ma rozumieć ; ja uważał by m , że w stósunku małżeńskim pierwszą podstawą szczęścia jest zjednoczenie serc , myśli i pojęć .  — Ah ! jak to pięknie brzmi — zawołał mój dawny uczeń — ale jak to straszliwie nudnem było by w praktyce .  Mnie zaś , przyznani ci się Joachimie , mało obchodzą myśli i gusta mojej przyszłej żony , byle nic przeszkadzała mi robić tego , co mi się podoba .  — Ależ ty czy wzajem dasz jej podobną wolność ?  — Ma się rozumieć , nie chce , by mnie kto tyranizować ale też nikogo tyranizować nie myślę — Róża wie o tem dobrze .  Miał on za sobą przynajmniej pozorna słuszność , wszakże można stósunki ludzkie na rozmaity sposób urządzać , jednak ten jeden tykający się najdraźliwszych stron człowieka , zdawał mi się zasługiwać na wyjątek .  — Więc , zapytał em , chcąc rzeczy doprowadzić do ostateczności , chcecie pozostawić sobie wzajem wolność nieograniczoną ?  — Nieograniczoną ! — powtórzył Henryk lekko zgorszony tem wyrażeniem — to zbyt wiele , wszak wiesz , że wolność ludzka obwarunkowaną jest zawsze pewnemi względami świata przyzwoitości .  — Rozumiem , rozumiem , — wiec byle te były zachowane .  Żadne z nas więcej żądać nie ma prawa .  Wymawiał to z taką swobodą , zdawał się tak przekonany ) że w życiu nic stanąć nie może na wspak tym zasadom , że zapytał em samego siebie , czy przypadkiem on nie miał prawdy i nie miał słuszności biorąc w ten prosty sposób zawile sprawy ludzkie .  — A jednak — zawołał em z widocznem wahaniem — gdyby żona twoja kochać cię przestała ?  Ale ta ewentualność nie zdawała się wcale przerażać Henryka .  — Zniósł by m to z rezygnacyą — wyrzekł z lekkim uśmiechem , i nie miał by m w tem nawet wielkiej zasługi , bo tak jak ty , mój stary poetyczny przyjacielu , nie przywięzuje wielkiej wagi do tego przelotnego uczucia ; zresztą dla czegóż kochaćby mnie nie miała ?  będę dla niej przecież zawsze grzecznym , uprzejmym , nie myślę żałować na stroje , ani bronić jej zabaw , przeciwnie chciał by m jej uprzyjemnić życie — czegóż mogła by żądać więcej ?  — Są to bardzo chwalebne zamiary — odparł em z kolei z troszką ironji — ale gdyby przypadkiem to wszystko jej . nie wystarczyło do szczęścia , — gdyby kochając sama , zażądała wzajemności ?  — Róża jest dobrze wychowaną panną — odparł stanowczo , a gdyby miała podobnie dziecinne zachcianki , to trudno , ja na to nie poradzę i siebie zmienić nie potrafię . .  — A gdyby — ciągnął em dalej ten szereg przypuszczeń — zawiedziono , z twojej strony znalazła miłość gdzieindziej , gdyby pokochała ?  — O mój Boże , przerwał mi Henryk śmiejąc się serdecznie z tym rodzajem emancypowanego niedowierzania , jakie ma każdy prawie mąż w podobnym wypadku ; cóż ci zawiniła biedna Róża , że ją o takie rzeczy posądzasz ?  — Ależ ja nie posądzam wcale , przypuszczam zaledwie .  Na seryo coś musiało ci się w niej nie podobać , czy uważasz ja za lekkomyślną , kokietkę ?  — Ja nie znam jej prawie wcale , zawołał em przerażony , doniosłością jaką nadawał słowom moim , nie zauważył em nic , a raczej nabrał em przekonania , że Jestto dopiero materyał , z którego los i życie wyrobić może zarówno wzorową kobietę jak bezmyślną wietrznicę .  — Róża jest wzorowo wychowaną .  — Było by o tem wiele do powiedzenia , jeśli nazywasz wzorowem wychowaniem to , że ona nie ma pojęcia o realnem świecie i nie potrafi sama sobie , poradzić w żadnym ważniejszym wypadku życiu , to zgadzam się z tobą zupełnie !  Ale Henryk nie mi : i najmniejszej ochoty wdawać się w polemikę o tej ważnej kwestyi i powtórzył z przekonaniem .  — Jest wybornie wychowaną , skromną i pobożną , a przyznasz sum , że to są najlepsze gwarancye przyszłości .  Nie podzielał em zupełnie tego zdania , nie chcąc jednak zbaczać od głównego przedmiotu rzekł em .  — Dajmy na to , że masz dzisiaj wszelkie możliwe gwarancye , przecież errare humanum est , gdyby cię one zawiodły , gdyby żona twoja pokochała innego ?  Mówiąc , to , patrzył em mu badawczo w oczy , chcąc dopatrzyć w nich zbawiennej trwogi , smutku , lub niepokoju przynajmniej , ale na twarzy jego nie zarysowało się żadne z tych uczuć .  — Ha ! cóż chcesz , wyrzekł w końcu z namysłem , może masz i słuszność , wszystko zdarzyć się może , w razie gdyby moja żona miała tak zły gust , by jej się inny podobał , to przecież dla tego w łeb by m sobie nie strzelił z rozpaczy .  — Więc cóżby ś uczynił , zapytał em , sądząc , że pod tym spokojem kryją się jakie gorsze jeszcze zamysły .  Tymczasem bardzo niesłusznie posądzał em o to Henryka , bo odparł z uśmiechem .  — Niechby się sobie kochała , nie widzę , w czemby mi to tak bardzo przeszkadzać mogło .  Znał em go doskonale , mówił to zupełnie na seryo , po namyśle , jako swoję ówczesne uczucie .  — W takim razie wyrzekł em , masz słuszność , możesz się ożenić na ślepo , nie spotka cię przynajmniej nic nieprzewidzianego .  Rzeczywiście , zasady jego mógły podobać się lub nie podobać , ale nie można mu było zaprzeczyć logiki i jedności , przecież mimowolnie spoglądał em w przyszłość z niepokojem , na pozór wszystko było obmyślane , sharmonizowane w pojęciach i zamysłach jego , a przecież było w nich coś rażącego , coś potwornego , nawet ten człowiek mówiący tak spokojnie o katastrofach życia , nie będący w stanie nawet uczuć ich całej grozy , pomimo pozornego spokoju budził we mnie litość prawdziwą , wyraźnie był on dotknięty rodzajem moralnego kalectwa , niezdolny pojąć błogości rodzinnego ogniska , i szczęścia wynikłego ze zjednoczeniu dwóch serc nierozerwalnym węzł em .  — Henryk nie zważając wcale na milczenie moje , zaczął im rozwijać rozmaite plany przyszłości , w których przyznać muszę , konie , ekwipaże , urządzenie domu , bez porównania większą role grały od żony , nie przerywał em mu wcale , był em pogrążony w myślach , które pomimo woli przybierały ponurą barwę .  Myślał em nad zmarnowaną pracą moją nad tym człowiekiem , nad naukami sianemi w jałową role , sam daremnie cierpiał em , żyłem daremnie , skoro nie zdołał em żadnej z zasad moich wszczepić w niego , skoro w najważniejszych kwestyach były pomiędzy nami tak zupełne , kardynalne różnice pojęć , miłowania , moje próżnemi zostały , świat , ta nikczemna hydra , stugłowa , z która toczył em walkę nieskończoną , zwyciężyła mnie na tem polu , nie zdołał em wydrzeć jej łupu tej duszy , i był em smutny , jak każdy człowiek , którego zawiedzie cel szlachetny .  Henryk miał dobro serce , i chociaż nie szedł za radami memi , kochał mnie prawdziwie , zauważył więc zasępienie moję i odgadł jego przyczynę .  Joachimie , wyrzekł z uśmiechem podając mi rękę , nie gniewaj się na mnie , wiem co myślisz , ale przyznaj przynajmniej , że jestem szczerym z tobą , że mógł by m z łatwością prawić ci sentymentalne frazesa , a nie czynię tego , cóż chcesz , jestem jakim mogę , nie czuję się zdolnym do wielkich czynów , wielkich idei , i wielkich poświęceń , mnie potrzeba łatwego życia , wbrew woli i chęciom twoim chowano mnie w niem od dzieciństwajam stworzony właśnie do tego powszedniego szczęścia dobrobytu i użycia , którem ty pogardzasz .  — Oby ś je miał tylko zawsze Henryku , zawołał em rozrzewniony , bo przeczuwam , że droga , która obierasz , doprowadzić cię może daleko od tego celu .  Ale on uśmiechnął się znowu , z niedowierzaniem ludzi , którym wszystko dotąd szło łatwo jak z płatka .  Na tem skończyła się rozmowa nasza dniu tego , nieraz potem powracali śmy do niej , nie raz pojedyńcze kwestyę , względem przyszłości , którą sobie gotował , poruszano były pomiędzy nami , i jak zwykłe bywa , każdy pozostał przy swojem zdaniu .  W ciągu tego czasu często miał em sposobność widzieć pannę Różę , ale nigdy nic .  zdarzyło mi się rozmawiać z nią na seryo , lub pochwycić w niej jakiekolwiek żywe , nie mierzone słowo , więc do ostatniej chwili nie mogł em odgadnąć , czy na seryo uderzało serce w jej białej piersi , czy też odpowiadała ona zupełnie moralną nicością swoją pragnieniom przyszłego męża .  Czasem zdawało mi się , że jakaś niewyraźna iskra gotowa była trysnąć z jej czarnych oczu , że usta poruszą się wreszcie , prosto z serca idącem słowem , ale były to tylko przelotne błyski , zgaszone w tejże chwili konwencjonalnym uśmiechem lub wyrazem .  — Henryk miał słuszność .  Panna Róża nazbyt dobrze była wychowaną , by pozostał jej jakibądź atom samodzielności , minia ona na każdy wypadek przygotowany giest lub frazes , których zapas był niewyczerpanym i w każdym razie umiała znaleźć się właściwie .  Zdawało mi się tylko , iż on nie łudził się wcale rachując na jej miłość , kochała ona Henryka i uczucie to zdradzała co chwila rumieńcem lub spojrzeniem , ale stósunki ich były tak skrępowane formami i przyzwoitością , przestrzeganą niezmiernie ściśle przez matkę Róży , iż nigdy nie mogło przyjść pomiędzy niemi do żadnej nawet poufałej rozmowy i zaledwie w razie jakiegoś większego zgromadzenia , mogli ukradkiem pod okiem kilkudziesięciu osób , zamienić skrycie słów kilka , zwykle zaś Henryk przyjeżdżał co dni kilka do Tulnika , wioząc pudła Lursowskich cukierków , zastawał całą rodzinę ceremonialnie zgromadzona w salonie , całował w rączkę panią domu i narzeczoną , ściskał się z panem prezesem i po kilkogodzinnem ogólnej rozmowie , żegnał się tym samym sposobem , później Róża z matką pojechały do Warszawy po wyprawę , Henryk naturalnie im towarzyszył , a tam narzeczem widywali się tylko wśród stosów koronek i materyi , w towarzystwie nieuniknionych szwaczek , haftarek , modniarek i to widywali się na bardzo krótko , bo Róża miała nadzwyczaj ważne zajęcia toaletowe i musiała wytężać myśl i fantazyę , na wybór gustownych strojów , on miał równie ważne zadanie , wyekwipowania się i urządzenia domu , stosownie do wymagań położenia , jakie zajmował i majątku panny , z którą się żenił .  Więc pośród tych zajęć , zaledwie mogli znaleść chwilkę czasu na zasięgniecie wzajemnej rady co do czynionych zakupów .  Było to kilka miesięcy gorączkowego życia , zajęcia się wyłącznie rzeczami , nie zasługującemi wcale na uwagę myślących ludzi .  Tutaj najmniejsza fraszka nabierała nad zwyczajnego znaczenia , debatowano z poważną mina dnie całe nad krojem sukni , kolorem obicia lub fasonem powozu , jak gdyby od tego zależnem było szczęście lub nieszczęście przyszłości .  Zwyczajny to sposób przygotowywania się , do najważniejszego faktu w życiu , małżeństwa , sposób tak ogólnie przyjęty , że nawet przestał zwracać uwagę , a jednak gdy m widział najdroższego sobie człowieka , biorącego tak lekkomyślnie na barki obowiązki , których doniosłości nie dał sobie nawet pracy rozważyć , nie mogł em się oprzeć tajemnym przeczuciom i z niepojętym smutkiem oczekiwał em dnia zaślubin . .  Dzień ten nadszedł nareszcie i obchodzonym był z całą uroczystością , na jaką zasługiwało połączenie dwóch znakomitych domów i majątków .  Był to właśnie luty , koniec karnawału ; ziemia okryta była śniegowym całunem , skośne promienie słońca .  przysłaniały tumany śniegu , kręcące się w mroźnem powietrzu ; na całej przestrzeni nieba i ziemi nie było nic widać , tylko wirującą białą kurzawę wśród ponurego ryku zimowego wichru .  Był to jeden z tych dni , w którym błogo jest siedzieć przy wesoło płonącem ognisku , w cichym domu , w którym dreszcz przejmuje na samą myśl wychylenia się za próg jego .  Pomimo to grono weselne licznie , zebrane  W wielkim salonie w Tulniku , oczekiwało tylko na solenne wejście panny młodej , by wyruszyć do kościoła ; sanki pozaprzągane czekały przed gankiem , a konie parskały niecierpliwie , szarpiąc lejce , które zmarznięte ręce furmanów zaledwie utrzymać mogły .  Stał em w oknie , spoglądając naprzemian na posępne szkielety drzew , obwieszone śronem , wstrząsane niemiłosiernym wichrem , i owo strojne , wykwintne zgromadzenie , jaśniejące wszystkiemi barwami tęczy gdy nagi drzwi się otworzyły i ukazała się w nich młoda narzeczona .  — Tej chwili przypomniała ona osobliwie kwiat , którego nazwę nosiła , była cudnie piękną w ślubnej zasłonie , z wiankiem zieleni na ciemnych włosach , a może wzruszenie nadawało jej oczom głębokie spojrzenie i piętnowało twarz nie dziecinenm wyrazem .  Henryk , który stał naprzeciw drzwi , w których się ukazała , spoglądając na nie z widoczną niecierpliwością , jakby pilno ran było już zagarnąć ją pod panowanie swoje , postąpił ku niej , ale nie on jeden to uczynił ; w rogu salonu , w pośród młodzieży stał bardzo młody chłopiec , dziwnie smutny i blady : pierwszy raz dzisiaj widział em go w domu rodziców Róży , musiał mieć jednak prawo znajdowania się tutaj , — bo zdawał się doskonale świadomym miejscowości , zwyczajów domowych i znał prawie wszystkich obecnych , — chłopiec ten czemś nieokreślonem wyróżniał się od tłumu , tale , że koniecznie zauważyć go musiał em .  Miał zaledwie lat dwadzieścia , twarz jego ogorzała o regularnych rysach , miała czerstwości i urok pierwszej młodości , a jednak jakieś przedwczesne bóle czy zawody piętnowały mu już czoło dojrzałością cierpienia .  Oczy jego za czarnych rzęs mgliły się łzami i ogniem tłumionym , brwi ściągnięte rysowały się ciemnym łukiem po nad niemi , ryjąc na czołu jakąś zaledwie dostrzeżoną bruzdę .  Wśród ogółu zatartych fizyognomji , ten człowiek w pół dziecinnym wieku , jaśniał całym majestatem myśli i uczucia .  Jakie one były ?  czemu w wieku szczęścia i uśmiechów miał to smutne spojrzenie ?  czemu tak ponuro patrzał na świat otaczający i blademi usty zaledwie odpowiadał na powitania i słowa zwrócone ku sobie ?  — Tego nie móglem odgadnąć .  A zaczepiano go , jak gdyby widoczna boleść jego była wyzwaniem dla obecnych .  Widać nie umieli jej zrozumieć ani uszanować .  — Adasiu !  wołano na niego ze stron wszystkich , — Adasiu , gdzieżeś się ukrywał przez parę miesięcy Co robił eś w karnawał ?  Musiał eś chorować , bo wyglądasz jak z krzyża zdjęty .  On jednak odpowiadał zaledwie na te pytania , w których nie przebijało się wcale współczucie , tylko czcza litość , a więcej jeszcze ciekawość gawiedzi , stał cichy i ze spuszczonym czołem , ręce jego szarpały rękawiczki , nerwowym bezmyślnym ruchem , a na ustach zaciśniętych , tkwił taki wyraz , juk gdyby na serca leżał mu ciężar straszny , a on szukał daremnie jakiej wiernej piersi , ażeby spłakać go swobodnie .  Teraz gdy drzwi się otwarły , i weszła Róża w całym blasku piękności i uczucia , gdy Henryk postąpił naprzeciwko niej , on także poruszył się z miejsca , a oczy jego namiętne , cisnęły błyskawicę , zdawało się , że chciał stanąć przy niej , czy między niemi , ale ręce jego opadły bezsilne , twarz pokryta się gorącym rumieńcem i zbladła magle .  W tej chwili nikt nie zważał na niego , wszyscy patrzyli tylko na piękną parę , ku której cisnął się tłum zebranych .  Chłopiec spoglądał na to szklistym wzrokiem , jakby pasując się wśród wewnętrznej męki .  Tymczasem ruch nadzwyczajny zrobił się w salonie : wyjeżdżano do kościoła .  Poszedł em a innemi , czekając na swoje sanki oparł em się o filar ganku , gdy niespodzianie ujrzał em przy sobie piękną , blada twarz i smutne oczy Adama .  Nie wiem , jak się to stało , że Siedli śmy razem do sanek ; o nim zapomniano zupełnie , a on widać nie był wstanie pamiętać o sobie , widząc go samego ofiarował em mu miejsce ; przyjął je nie zważając na nic , tak zaabsorbowany własną myślą , że świat otaczający przestał dla niego istnieć , że nie zdolnym był , zdać sobie jasno sprawy , gdzie się znajduje .  Otulony futrem siedział przy mnie .  a ja spoglądał em na niego w milczeniu , zapytując siebie , jaki dramat rozgrywał się w sercu tego pięknego dziecka .  Wśród tumanów śniegu i wycia wichru , dojechali śmy do kościoła ; była to smutna muzyka weselna , którą niebo darzyło narzeczonych ; za to kościół ubrany był dywanami i oświecony świątecznie ; proboszcz ze stulą na ręku , oczekiwał młodej pary ; wówczas mój milczący towarzysz wysunął się szybko ku Róży , chciał podać jej ramię i poprowadzić do ołtarza , ale zaledwie zbliżył się do niej i spojrzał w jej oblicze , promienne w tej chwili miłością i szczęściem , zatrzymał się niby piorunem rażony , zadrżał cały i podniósł zwolna rękę do bladego czoła , jakby chcąc usunąć jakieś myśli palące .  Ta niema scena , trwała krótko jak mgnienie oka , nie wiem nawet czy zauważyła ją Róża , której myśli i oczy tonęły w sklepieniu kościoła , jakby przebić je chciała modlitwą gorącą , rodzice , krewni otoczyli ją w koło , i Adam na chwilę znikł mi z oczów .  Teraz też cała uwaga moja skupiła się w narzeczonych , którzy przystąpili do ołtarza i przyklękli na przygotowanych poduszkach .  Róża była prześliczną , twarz jej płoniła się , bladła , walczyły w niej jakieś tłumione obawy tej nieznanej przyszłości , i miłość gorącego serca , którą teraz dopiero jawnie ośmieliła się pokazać , patrzyła na Henryka z rodzajem uwielbienia , jak gdyby był dla niej najwyższym , najlepszym , najpiękniejszym na świecie ; na jej dziecinnej twarz jaśniało postanowienie , przeczucia życia mówiły jej , że przyszłość jego od niej zależeć będzie , a ona przysięgała sobie , że przyszłość ta będzie szczęśliwą , oddawała mu myśli i uczucia swoje , z gorącą modlitwą , z wiarą , że błogosławieństwo boże , osłoni dom ich i serca , modliła się szczerze , zapominając o świecie Otaczającym , o kosztownej sukni i koronkach , co ją osłaniały , jak ją nauczono się modlić .  Prosiła o to wszystko , co Bóg rozrzucił w koło hojną ręką , dla tych co myśleć umieją , prosiła o duchowe skarby w niej i w nim zarówno złożone , nie rozumiejąc , że sama zapracować na nie musi , chciała , by Anioł niebieski lub cud jaki dał jej to , co koniecznie wprzód zrozumieć trzeba i pozyskać własną zasługą , więc modlitwa jej chociaż szczera musiała być bezskuteczną .  I przy tej pięknej rozkochanej dziewczynie , nieświadomej świata i siebie samej , która może nie była jeszcze myślącą istotą , ale w której drzemały bogate materyały przyszłości , spojrzał em n , t Henryka i zapytał em siebie z boleścią , czem zasłużył na tę miłość , czem ją mógł odpłacić ?  Obok ufnej , rwącej się do bytu narzeczonej , był narzeczony chłodny , sceptyczny , zawczasu odrzucający z życia wszystkie uczuciowe pierwiastki , więc cóż w przyszłości wiązać ich mogło ?  co zjednoczyć te dwie istoty nieznane sobie wzajemnie , a krepujące się dozgonnym ślubem ?  jakież rękojmie trwałości dawał ten związek , oparty na sztucznych złudzeniach , a tak rażącej w głębi dyshannonji .  Przystąpiono wreszcie do obrzędu , ksiądz zaczął słowa przysięgi , którą oni powtarzali po nim .  Henryk jak zwykle z niedbałym uśmiechem na ustach , jako dopełnienie koniecznej formalności , Róża z przejęciem prawdziwem .  Ona przysięgała na seryo , on wpółżartem — które z nich miało dotrzymać ?  Stawił em przyszłości to pytanie .  Gdy m obejrzał się po kościele , ujrzał em mego młodego towarzysza ukrytego w półcieniu filaru ; głowa jego opuszczoną była na piersi , a blade czoło perliło się kroplami potu , wyciśniętego znać jakąś straszną walką wewnętrzną ; gorejące źrenice utkwione były w dziewczynie klęczącej przed ołtarzem z niewypowiedzianym wyrazem bólu .  Widocznie ją kochał , kochał bez wzajemności , bo wzrok jej ani razu nie zatrzymał się na nim , nie zatroskała się o niego ani chwili jednej i minęła go obojętnie , bez rumieńca , bez drżenia , jak każdego innego weselnego gościa .  Jednak ból i miłość Adama nie miały wcale dziecinnego charakteru , przechodziły miarą swoją wiek jego , jakieś dziwne rozpaczne postanowienie błyszczało mu w oczach , i piętnowało twarz jego znamieniem dojrzałości , nie był to zwyczajny chłopiec , którego cierpienie rozpłynie się w łzy bez śladu , — cierpienie to pasowało go na człowieka i mogło zabić go lub wyrobić na hartownego męża .  Teraz kruszyło się w nim serce , w głębi jego ducha jakieś światy zapadały w otchłań niepowrotne ) przeszłości , żegnał na zawsze mary dziecinne , pragnienia i sny młodzieńcze .  Czy dalej miał wysnuć sobie świat inny ?  czy też upaść zwyciężony od razu na progu życia ?  Namiętny , energiczny duch jego zarówno zdolnym by  I do tych dwóch ostateczności , przechodził prawdziwą próbę ognia .  Patrzył em na niego z coraz większem współczuciem i mimowolnie na miejscu Henryka stawiał em go obok Róży .  Równie młodzi , szczerzy , kochający oboje , powinni byli stanąć razem na ślubnym kobiercu ; przez jakież fatalne nieporozumienie zmyliło się serce dziewczyny ?  czemuż on nie był jej wybranym ?  czemuż ta obca , chłodna postać niego dawnego ucznia stanęła pomiędzy niemi i rozerwała te dwie istoty zda się stworzone dla siebie ?  Było to jedno z tych zagadnień , jakie co dzień napotkać można w życiu .  Po ślubie państwo młodzi wsiedli do eleganckich sanek , całych wybitych niedźwiedziem futrem , on posadził ją w nich , otulił jak swoją , i na czele orszaku ruszyli ku dworowi .  Tylko z pod narzuconych okryć wionęła ku nam zasłona narzeczonej ; biała jak całun śniegowy rozścielony na ziemi , niby na wieczne pożegnanie .  Adama nie dojrzał em w tej chwili , umyślnie czy przypadkiem skrył się w tłumie gości , i więcej nie widział em go ani na wspaniałym obiedzie , przy którym pito zdrowie państwa młodych , ani na balu , który po nim nastąpił .  Szukał em go próżno , aż w końcu zapytał em jednego z młodzieży , co się z nim stało ?  nikt go nie widział i nikt nie zatroskał się o to , znać obcym był w kole towarzyszy , jak w rodzinnem kole , bo dowiedział em się , iż był to ubogi krewny rodziców Róży , u których nawet chował się czas jakiś .  Któż mógł pamiętać o biednym , zrozpaczonym chłopcu , przy świetnej uczcie , wśród szału zabawy ?  Czemuż nie dzielił jej z innymi , wszak miał do tego prawo ?  Dla mnie wieczór ten wlókł się leniwo , wreszcie znudzony jednostajnym widokiem kręcących się par tancerzy , kazał em zaprządz i cichaczem wymknął em się do domu .  Śnieżna zawieja ustała , rozdarły się chmury przysłaniające niebo , a na jego ciemnym szafirze iskrzyło się gwiazd tysiące , rzucając mdłe światło na ziemię , śniegiem okrytą .  Powietrze było mroźne i ciche , jak oko zasiągnąć mogło , zima panowała samowładnie na wyludnionej białej równinie .  Jechał em czas jakiś pogrążony w milczeniu , a przerażającą ciszę otaczającego świata , przerywało tylko głuche uderzanie kopyt końskich , i jednostajny dźwięk dzwonka zawieszonego u sanek .  Mknął em szybko tą samą drogą , którą rano wraz z całym ślubnym orszakiem jechał em do kościoła , minął em go i zakręcił em obok cmentarza , obrosłego brzozami , które jak wiadomo rysowały się ciemniejszemi liniami , na jednostajnem tle krajobrazu , gdy nagłe wzrok mój zatrzymał się na jakimś niezwyczajnym przedmiocie .  W pośród mogił cmentarza coś czerniało na wpół przysypane śniegiem , niby jakiś kamień ogromny naśladujący postać pochylonego na klęczkach człowieka ; przetarł em oczy , byłże to sen lub złudzenie , widmo jakie czy halmynacya ; konie parsknęły i zatrzymały się w biegu , furman z trwogą obrócił się do mnie , wskazując niespodziane zjawisko .  Obadwaj znali śmy miejscowość doskonale , nie było tu nic , nic wcale , żadnego kamienia , kłody , ani przedmiotu , coby mógł kształt ludzki udawać .  Co być może ?  zapytał em więcej samego siebie niż drżącego ze strachu furmana .  Ten jednak zaczął żegnać się i spluwać , a konie zaryły się w śniegu i grzebały go niespokojnem kopytem .  Co to być może , powtórzył em machinalnie , i nie czekając dalszych objaśnień , nie zważając na przedstawianie furmana , zeskoczył em z sanek i zaczął em zbliżać się do tego tajemniczego przedmiotu .  Byłże to człowiek ? w każdym razie ani brzęk zbliżających się sanek , ani moję kroki , ani głośne wołania nie wywołały w nim najmniejszej oznaki życia , przy migotliwem gwiazd świetle , nie podobna było rozpoznać nic więcej , nad ciemny kształt niewyraźny , pochylony o kilkanaście kroków od drogi , pomiędzy pniami brzóz wysmukłych .  Zbliżył em się coraz bardziej , zdjęty ciekawością , aż ujrzał em wyraźnie człowieka owiniętego futrzanym płaszczem , znać klęczał pod kamiennym krzyżem grobowca , obejmując go rękoma , aż mróz musiał ściąć jego członki , śnieg przysypał , i tak pozostał wpół martwy na mogile .  Podniosł em go z trudnością , bo nie dawał znaku życia , sztywne ręce jego przymarzły prawie do krzyża , wreszcie po długich wysileniach , odkrył em twarz zakryta futrzanym kołnierzem , pochyloną na piersi , twarz ta była mi dobrze znaną , tkwiła mi od rana w pamięci , to był Adam .  Chłopiec był jednak strasznie zmienionym , surowy wyraz tkwił na jego ściągniętych rysach , powleczonych siną bladością , wielkie oczy zamknięte zdawały się w dół wpadnięte , a przycięte usta zamknęły się widać słowem rozpaczy .  Wówczas , gdy bawiono się w domu rodziców Róży , on umyślnie czy przypadkiem zabłądził na cmentarz , i o mało nie pozostał tu na zawsze .  Bądź jak bądź , teraz nie czas było zastanawiać się nad tem , co się stało , traf szczęśliwy sprowadził mnie tu w samą porę , by nie dopuścić śmierci człowieka , bo przerażony przyłożył em mu rękę do piersi , i uczuł em bicie serca słabe i niewyraźne , ale dające mi nadzieję uratowania go jeszcze .  Przy pomocy woźnicy zaniosł em go na sanki , okrył em wszystkiem , co miał em pod ręką ł wiozł em do siebie , pędząc co koń wyskoczy .  W cichym domku moim zrobił się ruch niezwykły , gdy przyjechał em nagle obładowany żywym ciężarem , na wpół umarłego człowieka .  Szczęściem medycyna , a przynajmniej praktyczne jej zastosowanie , nie było mi zupełnie obcem , mógł em więc , nie czekając na przybycie doktora , mieszkającego o mil kilka , zająć się przywróceniem go do życia , przy pomocy starej klucznicy i pokojowego chłopca , roztarł em jego sztywne członki , aż wreszcie pierś poruszyła się westchnieniem , otworzył ociężałe powieki i spojrzał wokoło oczyma , w których przy wracającej przytomności , malowało się bolesne zdziwienie , jakby pytał się , gdzie jest ?  kto znajduje się przy nim ? a usta jego zadrgały niewyraźnemi słowami .  Troska ta była nie w miejscu , dał em mu znak milczenia , ale on nie zaspokoił się ta niemą odpowiedzią .  Kto pan jesteś !  wyrzekł gwałtem , wydobywając głos ze ściśniętej piersi , dla czego się mną zajmujesz ?  W tych słowach kryła się hardość dumy , czy boleści ?  Panie Adamie ! wyrzekł em , ściskając rękę jego , do której ciepło życia wracało stopniowo , nie turbuj się o nic , jesteś u przyjaciela .  Ten wyraz wywołał na twarz jego coś nakształt smutnego uśmiechu , widocznie chociaż tak młody , mało miał przyjaciół na świecie i wiedział o tem dobrze , ale myśli jego zmącone nie mogły objąć dokładnie obecnej chwili , rzeczywistość wymykała mu się z pamięci , mieszając się z tworami wyobraźni ; leżał nieruchomy , przyjmując z biernem poddaniem starania nasze , jakby duch jego tonął w krainach tajemniczych , realniejszych dla niego , niż obecna chwila , jakby to , co zajmowało myśl jego , obchodziło go wiele więcej , niż on sam .  Bez oporu , skargi , ni słowa dał się położyć w łóżko , wzrok jego byt szklisty , usta poruszały się tylko regularnym oddechem , tak leżał spokojny , cichy jak dziecię , znać doznane moralne wstrząśnienie , czy niemoc fizyczna zwyciężyły go i odjęły mu na teraz przynajmniej wolę i siły .  Ten dziwny stan , budził we mnie nieokreślona obawę , której nic nie usprawiedliwiało , bo powrócił do normalnego stanu , członki odzyskały elastyczność , tylko tajemnicze milczenie i zupełna , apatya chorego kazały mi się lękać nowych zawikłań .  Więc niespokojny usiadł em przy nim , odprawił em ludzi , kazał em rozpalić ogień na kominku i czuwał em resztę nocy .  Wkrótce głucha cisza zaległa mój domek , tylko blaski płomienia padały chwilami na bladą twarz Adama i odbijały się w jego otwartych źrenicach .  Patrzał em na niego z wzrastającem współczuciem , tak gwałtowne ciche zamknięte w sobie cierpienie , było anomalią , w jego wieku , zdradzało wyjątkowa siłę serca i moc charakteru ; chłopiec ten bez kierunku , steru i opieki , mógł zmarnować się , skonać gdzie z bólu , lub pójść w życie fałszywą drogą , niemniej przecie była to istota wyjątkowa , zdolna czuć tak głęboko i cierpieć w milczeniu .  Czy ta , co była powodem rozpaczy jego wiedziała o tem ?  jak mogła pozostać nieporuszona taka miłością ?  W cichości ducha obwiniał em Różę , zapominając , że ta przygłuszona , skrępowana istota , trzymana w dusznej atmosferze konwencyonalnych idei , starannie dobieranych przez matkę , nie mogła być odpowiedzialną ani za czyny , ani za uczucia , ani też za wybór , jaki uczyniono w jej imieniu .  Wszak ona dotąd patrzała na świat cudzemi oczyma , żyła cudzemi myślami i nie miała o niczem zgoła innego pojęcia nad te , które jej poddawano .  Jeśli z niej miała w przyszłości wyrobić się samodzielna kobieta , cały proces myślowego rozwoju musiał odbyć się w niej teraz dopiero , gdy zawczasu rozrządziła już niepowrotne przyszłością swoją .  Dworek mój był zaledwie odległy o kilkaset kroków od pałacu Henryka , z okna mego mógł em widzieć , rysujące się na szarem tle śniegu , masy drzew , otaczające go z boków i spostrzedz nawet światła , zapadające się w oknach salonów .  Zapewne oczekiwano państwa młodych i czyniono przygotowania na ich przyjęcie ; tam było wesele , tu boleść , ten zwykły obraz ludzkiego życia , uderzył mnie gwałtownym kontrastem , i mimowolnie serce moje skłaniało się ku cierpieniu , zapominając o szczęśliwych lgnęło do tego biednego dziecka , co o mało dla miłości swojej nie poniosło śmierci , bo tylko traf szczęśliwy pozwolił mi je uratować .  Jakim sposobem zamiast do weselnej sali , zabłądził na cmentarz , czego szukał pomiędzy zmarłemi ?  czy zaprowadził go tam przypadek ?  czy też chciał popełnić rozmyślne samobójstwo ?  Myśl moja pracowała nad tym problematem daremnie , a jego usta ścięte niemocą , nie zdolne były mi go rozjaśnić .  Tak mijały ciche godziny , aż zwyciężyło mnie znużenie i w fotelu obok łóżka chorego zasnął em snem twardym ; snu tego nic mi nie przerwało , bo kiedy otworzył em oczy , wschodzące słońce zaglądało już do okna i padało na mnie pełnym blaskiem ; zerwał em się przerażony i spojrzał em na Adama .  On nie spał także , bo na jego twarzy , której matowa bladość odbijała się rażąco na tle czarnych włosów , rozsypanych na poduszce , błyszczały oczy smutne , namiętne .  W tej chwili zdawał się zbierać myśli rozpierzchłe i wodził źrenice , po niskich bielonych ścianach nieznanego dworku , w którym się znajdował .  Gdzie ja jestem ?  co to się stało , wyrzekł widząc , żem się przebudził .  Głos jego odzyskał już naturalne brzmienie , twarz była przytomną , jednak nie odpowiedział em mu wprost ale zapytał em z kolei .  Naprzód powiedz mi pan jak się czujesz ?  Alboż ja był em chorym , przerwał ; jakim sposobem tu się znajduję ?  Nie wiedział em sam co mu powiedzieć i wpatrzył em się z zajęciem w tę piękna młodą postać , budząca się do życia i do cierpienia , bo na ustach jego tkwił taki bolesny wyraz , iż zdawał się żałować snu mogiły , i tęsknić do niej , bezsilne ręcę zwieszały się załamane na łóżko , jakby nie miał siły dźwignąć ich do czynu , a na czole ciężyła troska , niby ślad walk , które go zwyciężyły .  Oczy jego gwałtownie domagały się odpowiedzi .  Musiał eś pan , wyrzekł em oględnie , zabłądzić gdzie wśród zadymki , bo spotkał em cię na cmentarzu .  Tak zabłądził em na groby , pod wielki krzyż kamienny , odpowiedział ponuro .  Nastała chwila ciszy .  Ten krzyż , wyrzekł po chwili stłumionem głosem , to nadgrobek ojca mojego .  Był eś pan przy nim pół martwy .  Martwy zupełnie , powtórzył , ogarnął mnie spokój cisza .  I czemuż pan przywrócił eś mnie do życia ?  Te ostatnie słowa wyrzekł tak , jakby one mimowolnie wyrwały mu się z piersi , ja w nich zrozumiał em samobójcę .  Nie zdziwiło mnie to , był on w wieku , w którym uczucia są gwałtowne i zazwyczaj nie znajdują równoważników w rozumie ; znał em po części dążności pewnej frakcyi młodzieży , karmiącej się poezyami mistrzów i biorącej szał za uczucie , postanowienie gorączki , za rozwagę , cierpienie za znamię wyższości , a samobójstwo za śmierć chwały pełną .  W tem wszstkiem była .  namiętna logika właściwa dwudziestu latom , bo jeśli dla człowieka co potrafił czuć i myśleć życie miało być tylko męka , ciągłą męką bez pożytku , jeśli gorące serca musiały koniecznie zastygać , gorzknąć i więdnąć , w walce ze światem , śmierć wyzwalała je z więzów ciała , w całej pełni zapału i prawdy , śmierć pasowała na bohaterów .  Doktryny te , kursowały pomiędzy młodzieżą , rzadko kto jednak wyznawał je tak silnie , by aż stwierdzić ofiarą życia , ten człowiek obłąkany niemi , był jednak wielkim w swoim upadku , bo jakkolwiek się mylił , był w zgodzie sam z sobą , czyny swoje stosował do pojęć .  Panie Adamie , zawołał em biorąc w swoję jego ręcę , dla czegóż pan chciał eś umrzeć ?  Podniósł się na poduszkach , i spojrzał na mnie .  jakby zapytywał , jakie mam prawo do tajemnic jego , Zrozumiał em wzrok jego .  Mógł by m być ojcem twoim , wyrzekł em odpowiadając na myśli nie wymówione .  Te słowa zrobiły na nim dziwne wrażenie .  Moim ojcem , powtórzył zwilżonym głosem , moim ojcem , czy pan go znał eś ?  Widać wspomnienie to było dla niego świętością , nawet w śmierci , to zranione serce garnęło się do jego mogiły .  Nie znał em go , odparł em wzruszony , ale gdyby niebo obdarzyło mnie synem , chciał by m , żeby był do pana podobnym .  Do mnie , wyrzekł zakrywając oczy rękoma , a cóż ja zrobił em dobrego , komu przydał em się na co , sam cierpiący , złamany , bezsilny .  To były piękne słowa , instynkt tego dziecka zaprotestował w nich przeciw zgubnym zasadom ; czuł widać , że był stworzony na coś lepszego , niż to , by umrzeć marnie pod śniegowym całunem .  Mógł by m zapytać , odrzekł em poważnie , dla czego śmiał eś tak bardzo zwątpić o przyszłości i o sobie samym , by opuszczać walkę życia , ale nic mam prawa tego uczynić : przypadek zrządził , żem pana ocalił od niechybnej śmierci , mam nadzieje , iż drugi raz nie narazisz się na nią , tak bez namysłu ; życie może być ciężkie , gorzkie , bolesne , ale wierz pan memu doświadczeniu , są chwile co wynagradzają nam wszystko , są uczucia i pojęcia , które rozjaśniają nam cierniste drogi i dniom starości nawet nadają urok wiośniany .  Mówił em to z mocą przekonania , ale on , przerwał mi z tłumioną gwałtownością .  Wiem , wiem , co mi pan powiesz ; będziesz mi wychwalał spokojność sumienia , spełnienie obowiązków , obojętna ciszę serca , zdanie się na los i opatrzność , czy sądzisz pan , że nie powtarzano mi to w koło na wszystkie tony .  Ale ja nie mam obowiązków do spełnienia , sierota , sam na świecie , nikt nie zatroskał by się o śmierć moją i chyba krzyż stojący nad grobem ojca mojego rozciągnął by miłosierne ramiona i nad mojem ciałem .  Nie mogę zharmonizować się z otaczającym światem , bo wszędzie dostrzegł em fałsz i rozstrój , haniebne czyny , pod maską słów szlachetnych , sprzedajność , zdradę i nikczemność obleczoną w szaty łudzące , stojące na wyżynach i urągające wszystkiemu co szczere i jasne .  Kiedy to mówił , oko jego promieniało zapał em , wymowne usta zdawały się ciskać pioruny na kłamane cnoty i kłamane wielkości .  To prawda wyrzekł em łącząc się całem sercem z jego oburzeniem tylko ci , co to poznać i czuć umieją , mają podwójny obowiązek : stanąć do walki z fałszywemi bogami , torować , inne drogi spółbraciom , a jeśli zginąć przyjdzie , to przynajmniej zginąć w obronie prawdy , ale nie rozpaczać zawczasu .  Jeśli wszyscy szlachetni , bez sporu z pola ustąpią , to cóż dziwnego , że świat zostanie pastwą nikczemnych !  I pan śmiesz mówić , że nie masz obowiązków ?  każdy je ma na tej ziemi , chociażby ten najprostszy : stać na stanowisku jak żołnierz wśród boju , i w danej chwili dać świadectwo prawdzie .  Rzadko przyjdzie stwierdzić je życiem , ale co dzień , co minuta , trzeba bodzie stawić czoło ciemnocie i przesądom , narazić się na śmiech , na oburzenie ludzkiej gawiedzi , ponieść ciężką ofiarę serca oto są , według mnie święto obowiązki , od których żaden człowiek uchylni ; się nic ma prawa , jeśli nie jest tchórzem i nikczemnikiem . . .  Adam słuchał mnie z uchyleniem czołem .  Pan masz słuszność wyrzekł po cichu musisz mieć słuszność , ale jesteś bez miłosierdzia dla upadłych .  Czy nie cierpiał eś pan nigdy , że tak okropnie potępiasz tych co cierpią .  Widocznie słowa moje trafiły w cel właściwy ubodły go ostrą prawdą .  Ja nie potępiam nikogo odparł em zwolna , patrzać mu w oczy mówię tylko , czego od każdego człowieka społeczeństwo ma prawo wymagać .  Mówił em to spokojnie , a jednak on załamał ręce gwałtownie .  Więc cóż pozostanie dla nieszczęśliwych , gdy odmawiasz im pan nawet prawa śmierci ?  A któż jest szczęśliwym spytał em bo te niebaczne dziecinne słowa przywiodły mi na pamięć dawne bóle , dawne zawody drzemiące jak rany nie zagojone w głębi piersi .  Gdyby ś pan mógł spojrzeć w serca ludzkie mówił em dalej wiele znalazł by ś pan pomiędzy niemi nie krwawych ; wierz mi , człowiek może dźwignąć krzyż swój , jakkolwiek ciężki , i pracować ze zbolałą myślą .  Pan mówisz o bólu tak chłodno odparł chłopiec z goryczą czy wiesz , że są chwile , w których on odejmuje przytomność , wolę , siły , myśli .  Czy wiesz , że są momentu , w których pragnął em głowę roztrzaskać , pierś rozpruć lub oszaleć , byle odjąć się jego mocy ?  Teraz mówił o sobie , po raz pierwszy podstawił siebie , zamiast tej bezosobistej istoty , po za którą krył się dotąd .  Ośmielony tem , chcąc koniecznie wyspowiadać do reszty tego hardego ducha spytał em .  Pan kochał eś ?  Ale na to słowa zadrżał , przyciskając obydwoma rękami piersi , jakby m ja wydzierał mu ztamtąd śmiertelna tajemnice .  Zkąd pan wiesz , szepnął mierząc mnie nieufnem okiem .  Uśmiechnął em się lekko .  W twoim wieku , wyrzekł em , panie Adamie jakaż inna może być przyczyna rozpaczy .  Chwilę zdawał się mocować sam z sobą , widocznie osobistość moja budziła w nim ufność , ale on przywykł tak do ukrywania uczuć , w otoczeniu ludzi , którzy nie odpowiadali mu w niczem , że milczenie stało się dla niego drugą naturą , pożerał się i trawił sam w sobie .  W cichości ducha , rodziły się w nim myśli szalone , gwałtowne uczucia , postanowienia rozpaczne , nikt nie zmusił go nigdy , sformułować je jasno i tym sposobem wywołać przed sąd własnego ducha .  Ale chwila ta była stanowczą , wewnętrzna istota jego , gwałtem wydobywała się , na jaw , jam go odgadł , więc łatwiej mógł przemówić .  Jeślim kochał , wyrzekł zaledwie słyszalnym głosem .  Słuchał em go w milczeniu .  Jeślim kochał , powtórzył z wzrastającą mocą , jeśli w to uczucie wcielił em wszystkie pragnienia i marzenia życia , jeśli zawiodłem się , czyż i wtenczas nie wolno mi rozpaczać ?  Czy był eś kochanym spytał em , ja także tknięty temi słowy , już nie dla niego ale dla Henryka .  ?  Chłopiec uśmiechnął się z nieskończoną goryczą .  Czy sądzisz pan , odparł , żem ja był w stanie o to zapytać , kochał em ją od dziecka , jak się kocha kwiat , gwiazdę , promień słoneczny , szedł em za nią jak cień , bóstwił em jak anioła , nie miał em braci ni sióstr , wcześnie stracił em rodziców , ona była dla mnie wszystkiem , i długi czas nie czuł em pustki życia , czczość serca , goryczy sieroctwa , jej uśmiech , słowo pieszczone , zapełniało mi świat cały , wówczas nic nic pragnął em , nie wiedział em więcej nad to , że dobrze mi przy niej , że z nią chciał by m zostać zawsze .  Byli śmy dziećmi oboje i szczęśliwi jak dzieci . . .  Potem rozłączono nas , widywali śmy się tylko czasami , coraz krócej , coraz rzadziej , ale ona była myślą moją nieodstępną .  Uczył em się z zapał em , pracował em szalenie , byle skrócić dla siebie szkólne lata , wówczas nie zastanawiał em się nad różnicą położeń , majątków , mówiono mi , że nauka do wszystkiego doprowadzić może , może dać potęgę , sławę , bogactwo , ja chciał em osiągnąć to wszystko , ale nic dla siebie tylko , dla niej jednej , a dzisiaj . . .  Umilkł i łkanie wewnętrzne nakształt jęku , wstrząsnęło jego piersią , ale oczy pozostały suche .  — Dzisiaj ona poszła za innego , szepnął em kończąc smutną powieść jogo , zapomniała o pierwszej miłości .  Słowa moje jednak , nie trafiły w rytm właściwy , bo podniósł głowę gwałtownie .  — Ona nic zapomniała o niczem , zawołał , bo czemże ja był em dla niej , ona nie była obowiązaną wiedzieć o tem , że ja dla niej był by m dał życie ; cóż dziwnego , żem patrzył na nią jak w cudowną tęczę , wszakże tak czynili wszyscy .  Gdy z dziecka wyrosła na zachwycającą dziewczynę , jam stanął przed nią jak wryty i nie śmiał em już zbliżać się jak dawniej , ni jak dawniej zgadywać jej myśli , wyprzedzać chęci , tylko olśniony , drżący , siadał em w najodleglejszym kącie i ztamtąd patrzał em na nią ciągle , nieustannie , to była moja cała roskosz , ale ona nie wiedziała .  o tem nigdy .  Była to dziwna , bezinteresowna miłość , a gwałtowna i rozmarzona , jak cały ustrój tego chłopca .  — I któż ci przeszkadza , panie Adamie , wielbić ją jak dawniej , w czem przeniewierzyła się ona zachwytowi twemu .  — Miał em do czynienia z naturą namiętną , ale analityczny i szczerą , względem samej siebie , odparł smutnie .  — Myślał em o tem , zapytywał em serca mego , co się zmieniło ?  wszakże ja nie miał em żadnej nadziei ? a jednak uczucia nasze składają się z różnorodnych pierwiastków , skrywających się nieraz przed sadem sumienia ; nadzieja tkwić musiała gdzie w głębi miłości mojej , bo gdy m ją ujrzał przy nim , ogarnęła mnie rozpacz bez nazwy .  — Dotąd ona była słońcem , które świeciło dla wszystkich zarówno , a więc i dla mnie także teraz . . .  Gdy to mówił czoło jego pobladło wargi zbielały i drgały , były słowa co z trudnością wydobywały się z piersi jego ściśniętej , których nie mógł wymówić bez męki , a których znaczenia ja dopełnić musiał em .  — Teraz , wyrzekł em , gdy pierzchło marzenie dziecinne , trzeba trzeźwo spojrzeć w przyszłość i rozwikłać ją dla siebie .  — W przyszłość , powtórzył , powiedział em panu , że ja nie mam przyszłości , treścią mojego życia była ona , a teraz cóż mi pozostaje .  Umiesz pan pięknie mówić , zapewne miał eś najlepsze zamiary , nic mam prawa ci nic .  wyrzucać , ale wierz mi pan , było by lepiej , gdyby ś mnie był pozostawił pod krzyżem ojca , on cierpiał także za życia , on mnie już przygarniał miłośnie w wieczny sen , w wieczną ciszę grobową .  Czuł em coś chorobliwego , w tym upornym powrocie , do idei zniszczenia .  Przemawiał em do niego w imieniu obowiązku ; wzruszył em go , alem nie potrafił przekonać , rana jego była zbyt świeżą i krwawą .  W pewnych wyjątkowych organizacyach ; pragnienie śmierci staje się namiętnością ; są ludzie co potrafią zmylić najczujniejsze oko i przestąpić ten próg nie znany .  Pragnienie to trzeba było pokonać .  Czemże była rzeczywiście miłość jego , marzeniem sennem , bańką mydlaną , któraby pękła zapewne pod tchnieniem rzeczywistości .  Próżno pytał em go , co on kochał w Róży , teraz on nie był nawet w stanie zrozumieć tego pytania , położył by go tylko na karb wieku mego , skrzepłego serca , obojętności nie umiejącej pojąć uczuć jego , postanowił em więc tę miłość wyzyskać i użyć jej jako dźwigni .  — Tak , wyrzekł em , szukając śmierci myślisz Pan tylko o sobie , odrzucił eś z góry obowiązki względem samego siebie i świata , teraz chcesz je odrzucie względem nieszczęśliwej kobiety , którą ukochał eś .  — Nieszczęśliwej , zawołał tknięty do żywego , kto panu powiedział , że ona jest nieszczęśliwą .  Cel mój był w połowie osiągnięty .  — Tak jest , powtórzył em nieszczęśliwej , więc czynisz jej Pan taką krzywdę , iż sądzisz , że zasnęła by kiedybądź spokojnie , z sumieniem obciążonem mimowolną zbrodnią , że krwawa pamięć towarzysza dzieciństwa , zmarłego z jej przyczyny , nie zatrułaby jej życia goryczą .  Pan zapomniał eś o tem , owładnięty własną boleścią , zapomniał eś , że rzucał eś tym sposobem wieczną żałobę na jej duszę , wieczną plamę na jej imię , w obec śmierci twojej , kto uwierzył by w jej niewinność ; ale to nie powinno mnie dziwić , samobójcy siebie tylko kochają .  Mówił em to surowo .  Adam słuchał mniez szeroko rozwartemi oczyma podnosząc się zwolna na łóżku .  — Ja nie pomyślał em o tem wszystkiem , zawołał , masz Pan słuszność , jestem nikczemnikiem , nie wartym nawet jej wspomnienia , oddaję sobie sprawiedliwość , ale jam nie wiedział sam co czynię , wierz mi Pan , nic było rozmyslu w czynie moim , uciekał em od weselnego ruchu , od widoku , którego przenieść nie mogł em , coraz dalej , aż ujrzał em z daleka grób ojca , wówczas padł em na nim zmordowany ; zawiódł mnie tam ślepy instynkt nie woła .  — Wierzę temu , odparł em , tak było wczoraj , — ale Pan sam nazwał eś czyn swój nikczemnością , więc on się powtórzyć nie może .  Pan nie należysz do rodzaju nikczemników .  Słuchał mnie z dziwnem przejęciem : rysy jego chociaż smutne , rozpogodziły się powoli , oczy straciły dziki blask , i zamgliły się miększym wyrazem .  — Jesteś Pan dobrym , wyrzekł ściskając dłoń moją , pragniesz uratować zarówno ducha mego , jak ciało , chciał by m okazać ci wdzięczność moją .  Uśmiechnął em się , bo nie sądził em się w prawie do wdzięczności , ule w Adamie to uczucie było gwałtownem , jak wszystko w jego wrącem sercu .  — Powiedział eś mi Pan wiele gorzkich prawd , może nie był em w stanie ich ocenić , ale w głębi ducha czuję , iż miał eś słuszność .  — Okaż mi pan życiem swojem , zawołał em , że miał em słuszność , ja nie mówił em ci czczych frazesów , ale to tylko , w co wierzę całem sercem .  Słuchał mnie zamyślony ; dziwna walka zdawała się toczyć w jego duchu .  — Życie , życie powtórzył z goryczą , czy pan nie widzisz , iż zapytuję samego siebie , czem ja teraz żyć .  będę ?  — Obejrzyj się w koło siebie , zawołał em gorąco , a znajdziesz cel , który ci serce rozszerzy , przyszłość , rozjaśni , pogodzi cię ze smutną dolą i zdoła ją w szczęście zamienić .  Wstrząsnął piękną głową ale milczał , wyraz szczęście znać dziwnie zabrzmiał mu w uszach .  — Tak , mówił em dalej , szczęście jest rozmaite , dają go ludzie , los , okoliczności , ale jedynie trwałe , jedynie prawdziwe , jest to , które wyrobi sam człowiek w duchu własnym , walką , męztwem , jasną myślą , ja nie wątpię o tem , iż przyjdzie czas , w którym zrozumiesz to i przywtórzysz mi gdzieś z oddali , że pomimo wszystkiego człowiek stworzonym jest do szczęścia .  Była znać , w wyrazach moich moc przekonania , bo nie śmiał mi zaprzeczyć , wlepił głębokie płonące oczy w przestrzeń i zdawał się zapytywać sam siebie , jaką drogą pójdzie teraz w życie .  Powstał z łóżka , osłabiony jeszcze , blady , ale spokojny , z tem silnem postanowieniem na czole , które uspokaja o los ludzi zdolnych wyrobić go w sobie .  Moralne przeobrażenie działo się w duchu dziecka , surowa rzeczywistość wychylała się dla niego z mglistych osłon marzenia , zaczynał pojmować , że po za tym sennym światem , w którym żył zamknięty , zaczarowany niejako , były inne areny , godne sił jego , istniały cierpienia i radości , o których nie miał wyobrażenia .  Wprawdzie rana w piersi jego nie zagoiła się od razu , ale uczuł tę niewypowiedzianą ulgę , jaką sprawia zwierzenie idealnych bólów , pamięć cierpienia straszniejszą była od obecnej chwili , teraz on mógł już pomyśleć o Róży bez szaleństwa , mógł znieść te myśl , że ona należała do innego .  Nie pragnął nawet zobaczyć jej więcej , bo czyż on kochał ja na prawdę ?  on kochał miłość tylko , a ona służyła mu za cel zapałów , jak było by to stało się z każdą inną piękna dziewczyna , spotkana na jej miejscu .  Tak sądził em , ale tego on sam nie mógł zrozumieć w tej chwili : te prawdy były dla niego przedwczesne , ja tylko przeczuwał em , że kiedyś człowiek tak osądzi tę miłość dziecka , która o mało nie zaprowadziła go do grobu .  Była to wielka faza w jego życiu , dzisiaj kończyły się jego lata chłopięce , a poczynał się dojrzały wiek męzki .  Długiego milczenia , nikt z nas nie przerywał , aż on odezwał się pierwszy .  — Chciał by m , wyrzekł , dostać się do najbliższej stacyi pocztowej .  — Zadanie to łatwem było do uskutecznienia , kazał em zaprządz do sanek i oddał em je na jego rozkazy .  Nie dziwił em się , że nie wrócił do Tulnika ; wspomnienia jego były zbyt świeże , by je dobrowolnie draźnić .  Nie zatrzymywał em go u siebie , pilno mu było uciec od miejsc i ludzi , co byli świadkami słabości jego i rozpocząć inne życie .  Były w nim olbrzymie siły , burzące się , dopominające się gwałtownie zużytkowania , nie mogące znieść wymuszanego spoczynku .  — Jadę wprost do Warszawy , wyrzekł siadając na sanki , może usłyszysz pan kiedyś o mnie , może stanę się człowiekiem , może padnę w walce nie zdobywszy sobie miejsca pod słońcem , ale ja noc tę pamiętać będę zawsze i słowa pana zachowam w pamięci .  Uścisnęli śmy sobie ręce na pożegnanie i rozstali śmy się z Adamem .  Był em o niego spokojnym ; miał słuszność , mógł upaść jeszcze , ale miał wolę dźwigania się do ostatka .  A kto ma tę wytrwałą wole ; ostatecznie zwyciężonym nie będzie .  Po jego odjeździe uczuł em się dziwnie smutnym , noc jedna spędzona z tym człowiekiem , zespoliła mnie z nim więcej , niż z innym przeżyte lata .  Były pomiędzy nami pierwiastki , które się harmonizowały , pomimo pozornej różnicy , w głębi ducha on i ja równie poważnie zapatrywali śmy się na życie , jeśli on je chciał odrzucić , bo nie odpowiadało ideałom jego , nie mógł się też zgodzić na ten byt łatwy , bez ruchu i myśli , jaki przyjmowało bez wahania tylu innych , jaki zupełnie wystarczał Henrykowi .  Pomimowolnie porównywał em tych dwóch ludzi , zagłębiał em się myślą w ich przyszłości i zapytywał em siebie , co była wartą kobieta , która mogła wahać się w wyborze , pomiędzy niemi dwoma , i biedna Róża traciła całą moją sympatyę .  W tem całem rozumowaniu mylił em się tylko w jednej maleńkiej rzeczy ; Róża nie była jeszcze kobietą , nie była nawet osobą , był to sztuczny wyrób tak zwanego dobrego wychowania , dzięki któremu istota jak najstaranniej strzeżona od zdrowych pojęć i własnowolności , powołaną była stanowić niepowrotne o przyszłości swojej , zresztą Róża nie mogła czynić wyboru , wszakże miłość Adama była tajemnicą , tajemnicę tę może doświadczeńsza istota była by odgadła , ale widział em wyraźnie w jej niezmęczonych oczach i swobodnym uśmiechu , że nie domyślała się jej wcale .  Wychowanie , jakie odebrała , nie .  było jej winą , przecież nie mogł em jej tego darować w oczach moich ; w obec szlachetnej zrozpaczonej postaci Adama wysuwała się jej bezmyślna konwencjonalna postać .  Prócz szału młodego chłopca nic ich nie zbliżało ; były to postacie wręcz odmiennych światów , i nic dziwnego , że rozeszły się nie zrozumiawszy wzajemnie . . . .  Czy na zawsze ?  To pytanie uczynił em sobie mimowolnie .  Dnia tego , wbrew zwyczajowi , nie był em wcale u nych okolicznościach była zmuszoną radzić sobie sama ;  Henryka , ale on przysłał po mnie nad wieczorem , nie mogł em mu odmówić , nie miał em ku temu żadnego powodu , pojechał em więc do Sinogóry .  Postać dworu nic się nie zmieniła przybyciem żony , tylko na kanapie w salonie siedziała młoda kobieta trochę zmięszana swojem nowem położeniem , trochę uradowana nowo nabytą wolnością i godnością — pani domu , z którą jednak wyraźnie nie mogła sobie dać rady .  Henryk był przy niej ze zwyczajnym niedbałym uśmiechem na ustach .  Mnie powitał serdecznie .  — Spodziewam się , Joachimie — wyrzekł podając mi rękę — że Róża nie wypłoszy cię ztąd ; — dla czegóż według zwyczaju nie przyjechał eś na obiad . . . .  Słysząc się pierwszy raz tak poufale nazwaną w obec obcego człowieka pani Henrykowa zarumieniła się gwałtownie jak kwiat , którego imię nosiła , uczuła jednak , że do słów męża coś jej także dodać wypadało .  — Panie Joachimie — wyrzekła usiłując daremnie zwyciężyć swą nieśmiałość — czekali śmy na pana .  Chciała coś jeszcze powiedzieć , ale to już przechodziło jej możność ; spojrzała tylko na męża w sposób , w jaki dawniej spoglądała na matkę , gdy potrzebowała odebrać jakiś sygnał .  Ale on nie wtajemniczony w znaczenie tego spojrzenia , nie zrozumiał wcale , czego od niego żądała młoda małżonka i zapytał nawet dobrodusznie .  — Czego tak patrzysz na mnie Różo ?  Na te niebaczne słowa żona stanęła cała w ogniu , nie już jak róża , ale jak piwonia .  — Henryku — wyrzekła błagająco z chęcią wymówki , która jednak nie sformułowała się ani słowem , ani głosem nawet .  — Co ?  moja droga — pytał mąż nie domyślając się nawet popełnionej niezręczności widocznie pragnąc zadość uczynić jej żądaniu .  Biedna Róża miała ochotę się rozpłakać i wezwać mamę na pomoc , jak to przywykła czynić w każdym kłopocie , ale obejrzawszy się w koło przypomniała sobie , że mama została w Tulniku , a ona w tych więc z rodzajem rezygnacyi siadła napowrót na kanapie i spuszczając głowę uparcie milczała .  Chcąc przerwać tę małą scenę , zaczął em obojętną rozmowę o mrozie i o pogodzie , czem zyskał em sobie wysokie zadowolnienie pani domu , która po chwili przyszła zupełnie do siebie , i odzyskawszy zwykłą wesołość , ośmieliła się nawet podnieść na mnie jasne źrenice .  Były to czarne oczy dziecinne prawda jeszcze , w których nie było śladu głębszej myśli ni uczuć , ale w których nie brak było inteligencyi , a te oczy patrzyły tak ufnie i poczciwie , znać w nich było tyle szczeroty , iż musiały koniecznie budzić sympatyę w tych , na których spoczęły .  Uprzedzenia moje znikły pod ich łagodnym promieniem , i natomiast budziła mi się w sercu litość nad tem bezbronnem dzieckiem , rzuconem bez straży żadnej na pastwę losu , tak mało przygotowanem do życia , a tak zupełnie zostawionem sobie .  Henryk choćby i chciał nawet , nie był w stanie być jej przewodnikiem ; on za nadto myślał o sobie , za nadto brał wszystko na lekko , za nadto mało miał bystrości i inicyatywy , by módz drugiej istocie nadać jakibądź kierunek ; więc tych dwoje ludzi , ich miłość i przyszłe stósunki musiały pozostać igraszką wypadku .  Ja jeden czuł em to z boleścią , ale tego czego im brakło , ja zastąpić nie był em w stanie , zdaleka tylko czuwać mogł em nad niemi i w danym razie działać wedle okoliczności .  Tymczasem podano herbatę .  Róża z rodzajem dziecinnej dumy usiadła koło samowara i z pewną wprawą czyniła honory zastawionego stołu , bo obowiązek ten spełniała już nieraz w domu rodziców .  Henryk spoglądał na nią wesoło , widocznie ciesząc się żoną jak każdym nowym , ładnym a kosztownym nabytkiem ; oczy ich spotykały się co chwila , zatapiały się jedne w drugich z wyrazem szczęścia i tej przelotnej miłości , jaką oboje jedynie czuć byli zdolni .  Cokolwiekbądź gotowała im przyszłość , była to chwila zjednoczenia , może później myślą mieli powrócić do niej nieraz .  Wesele jaśniało na ich twarzach i mogło złudzić każde powierzchowne wejrzenie .  On rozmawiał z nią żartując i drażniąc się lekko ; ona coraz była swobodniejszą , obecność moja przestała ją krepować , za przykładem męża zaczęła mnie uważać jako starego przyjaciela .  — A propos , przerwał Henryk , jak gdyby nagle przypominając coś sobie , ślub nasz mógł się odznaczyć tragicznością , czy wiesz Róziu , że jeden z twoich kuzynków o mało nie zmarzł wczoraj , zabłądziwszy gdzieś w zadymkę .  — Jeden z moich kuzynów , powtórzyła młoda kobieta , z tym ogólnem współczuciem , dotyczącem wszystkich zarówno , widocznie w licznym zastępie młodych ludzi należących do jej rodziny , nie wyróżniała nikogo , jakiż to straszny wypadek dodała , jakże to stać się mogło .  Nie zapytała nawet , kto był ten nieszczęśliwy , widocznie Adam miał słuszność , ona nie wiedziała nic o miłości jego .  — Szczęściem , mówił dalej Henryk Joachim spotkał go wczoraj i uratował , czy nie tak ?  Oczy Róży spoczęły na mnie pytająco i wdzięcznie , ale nie dostrzegł em w nich szczególnego niepokoju , ni szczególnej wdzięczności .  — Rzeczywiście , odparł em korzystając z niezręczności Henryka , dotykającego tego smutnego i niebezpiecznego przedmiotu , z przedwczesnem mężowskiem zaślepieniem , spotkał em pana Adama S . wpółmartwego na drodze .  Nie mówił em , żem go zastał na cmentarzu , szczegóły te zdawały mi się zbyteczne , ale wymawiając imie młodego człowieka , patrzył em bystro w twarz Róży .  Nie zarysowało się w nich nic innego nad szczerą litość .  — Biedny Adaś , zawołała , ileż razy dziećmi bawili śmy się razem .  On pozostał w jej pamięci tylko jako towarzysz pierwszych lat , więcej nic wiedziała , czy wiedzieć nie chciała , i zamyśliła się smutnie ; zapewne Adam zapanował w jej wspomnieniach .  — Trzeba też być w osobliwy sposób nie uważnym , odezwał się Henryk , by zabłąkać się od tylu ludzi , koni , powozów .  — Adam S . uważał em go , wszak to ten piękny melancholiczny marzyciel , co tak rozpacznie milczał wczoraj , i chciał Rózię do ślubu prowadzić , ależ on jak widzę po ziemi nawet sam chodzić nie umie , ślicznego była by ś miała przewodnika .  Śmiał ; się głośno , przecież nikt z nas nie poszedł za jego przykładem , młoda kobieta spojrzała na męża z rodzajem zdziwienia , jakby trudno jej było uwierzyć , by on śmiał się z cudzego niebezpieczeństwa .  — Był też aż nadto ukaranym za nieuwagę swoję , przerwał em poważnie , o mało nie przypłacił jej życiem .  — Co nie przeszkadza , iż ten wypadek jest bardzo śmiesznym , przerwał Henryk , skoro nie zakończył się tragicznie i dowodzi nadzwyczajnej nieudolności .  Róża poruszyła się niecierpliwie , jakby zaprotestować chciała przeciw temu doraźnemu sadowi , ale śmiałość jej nie szła tak daleko ; teraz jednak spojrzała na męża z widocznym wyrzutem , jak gdyby po raz pierwszy on przeniewierzył się ideałowi doskonałości , za jaki go miała dotąd .  Ileż razy rozczarowanie to powtarzać się miało , zanim Róża mogła ocenie prawdziwą miarą Henryka ; miłość jej jak wiele zresztą miłości na świecie , opartą była li tylko na nieporozumieniu , a nieporozumienie to każda chwila pożycia koniecznie rozświecać musiała .  Takim był pierwszy wstęp mój do domu Henryka po ślubie ; położenie moje względem niego nie zmieniło się wcale , był em mu tylko potrzebniejszym niż dotąd zarówno w zarządzie majątku , jak w domowych sprawach ; bo od tego pierwszego wieczora , zawarli śmy z Różą ścisłe przymierze , nie oparte na słowach ani przyrzeczeniach , nie mniej przeto szczere i prawdziwe .  Życie domowe wkrótce bardzo znudziło mego dawnego ucznia ; nie dziwił em się temu , gdyż fakt ten był przezemnie przewidzianym z góry ; młoda żona prócz piękności , nie miała w sobie nic takiego , coby przeżytego człowieka zając mogło !  Z na wpół dziecinnym , nierozwiniętym umysłem , z niepraktycznemi poglądami na świat , nie przyzwyczajona do porządnego myślenia , od razu i niepowrotnie osądzona została przez niego za pozbawiona inteligencyi .  Ona wprawdzie nie była w stanie zrozumieć procesu odbywającego się w umyśle rnęża , czuła jednak instynktownie , że nie była dla niego tem , czem być powinna , iż działa się jej krzywda w jego umyśle ; ztąd powstało pomiędzy nimi mnóstwo odcieni niedostrzegalnych prawie , ale które ja śledził em i widział em ; niby kochali się , powierzchownie jak w pierwszych dniach pobrania , ale z jego strony był rodzaj lekceważenia , a wzajem ona żywiła ku niemu nieufność , przebijającą się w urywanych słowach , w rumieńcach ; zrażona przez niego , coraz rzadziej odzywała się ze swojem zdaniem i nieśmiała z natury zamykała się w sobie .  Dom ich był otwarty , prowadzili huczne życie ; goście , wizyty , zabawy , przejażdżki , zabierały im większą część czasu — i nie dziw , czas , był to dla nich obojga najsroższy nieprzyjaciel , którego musieli nieustannie zabijać .  Róża stroiła się , bawiła ; zazdroszczono jej tego szczęścia .  Wszakże była bogatą , piękną i prowadziła tak przyjemne życie , przecież pomimo to zastawał em ją nieraz smutną w rannych godzinach samotności ; nieraz oko jej zamgliło się jakimś nieokreślonym wyrazem , i róże na licach bladły , widocznie była stworzoną do czegoś lepszego , niż to wszystko , co posiadała .  — Twoja żona jest smutną — mówił em nieraz Henrykowi .  Ale on ze zwykłym sobie niedbałym uśmiechem odpowiadał niezmiennie :  — Zdaje ci się , czegóż jej braknie .  I wzruszając ramionami , powracał do zwykłego trybu życia .  Wreszcie postanowił em raz koniecznie zwrócić stanowczo uwagę jego na usposobienie młodej kobiety , które zaczynało niepokoić mnie coraz bardziej .  Kilkanaście miesięcy upływało od dnia ich ślubu , gdy właśnie nadarzyła się ku temu sposobność .  Było to w pełni lata , w koło nich złociste łany zboża padały pod sierpem żniwiarzy .  Dla ludzi pracy była to ważna chwila , w której całoroczne zachody hojnym plonem nagrodzone bywają , w której podwajać trzeba czujności i energji , ale oni byli dość bogaci , by płacić zastępców , którzy za nich trudzili się i pracowali .  W dworze Sinogórskim , tak jak zwykle zbierali się goście , grano , tańczono , urządzano .  spacery , bawiono się swobodnie , jak to czynić zwykli , ludzie wyzwoleni od materyalnej troski bytu .  Przecież pomimo to wszystko , Róża opuściwszy zebrane w domu swoim towarzystwo , poszła sama w najoddaleńszą część parku , i tam na darniowej ławce podparłszy głowę na rękach , zamyśliła się tak głęboko , że nie słyszała zbliżających się moich kroków .  Z jej dziecinnej twarzy znikł wyraz swobody , a natomiast było tam zmęczenie , nuda pochodząca koniecznie z czczości serca i jakiś smutek niewyraźny , nieokreślony może dla niej samej ; były i budzące się myśli .  Młoda kobieta zdawała się badać jakieś trudne problemata z natężeniem , zdawała się szukać rozwiązania zawiłych kwestyi , a nadewszystko znać było w jej postawie i ruchu , w zbladlej twarzy , że tej młodej , niby szczęśliwej istocie dolegała troska .  W milczeniu przyglądał em się jej czas jakiś , pierwszem mojem uczuciom było pójść do niej , zapytać o powód zamyślenia i smutku , ale po chwili rozwagi wstrzymał em się , troski i smutki Róży mogły mieć jeden tylko powód , a tym powodem był Henryk , czyż ja mogł em mięszać się w ich stósunki i pytaniem zmusić niejako młodą kobietę do sformułowania żalów swoich , może były to lekkie chmury na horyzoncie małżeńskim , możem ja ich doniosłość , przesadzał , a tym sposobem mogł em nadać im ważność , której w rzeczywistości nie miały .  Jednakże bolał mnie jej cichy smutek i nie znajdował em na niego innego sposobu , jak pokazać ją tak w tem wymownem cierpieniu oczom męża , poszedł em więc . szukać Henryka .  Jednak sprowadzić go do parku nie okazało się wcale rzeczą łatwą , w domu było pełno gości , Henryk z całem męzkiem towarzystwem jeździł rano na polowanie , a teraz ci panowie powróciwszy zmęczeni , zabawiali się niewinnym lancknechtem .  Siedzieli oni wszyscy w malowniczych negliżach i pozach w gabinecie samego pana wśród kłębów cygarowego dymu .  Zrozumiał em , iż chwila była źle wybraną na to , co powiedzieć chciał em i już zamierzał em się cofnąć , gdy Henryk spostrzegłszy mnie zawołał :  — Ach ! dobry Joachimie , jak to szczęśliwie , żeś do nas przyszedł , chciał em ci właśnie zaproponować , by ś towarzyszył Róży w zamierzonej przejażdżce po jeziorze , bo ja nie mam czasu , jak widzisz jesteśmy zajęci .  — Rzeczywiście byli wszyscy bardzo zajęci , rozgorączkowani nawet grą , ale zajęcie tego rodzaju nie mogło usprawiedliwić go w oczach żony , więc skorzystał em z tego wstępu , by się do niego przysunąć .  — Henryku ! wyrzekł em po cichu , lepiejby ś zrobił , żeby ś sam to powiedział twojej żonie .  Ziewnął i zdawał się namyślać nad tem , co mu uczynić wypadało , w głębi ducha czuł zapewne , że należały się Róży od niego jakieś pozorne względy , które zaniedbywał , lecz jak zwykle lenistwo wzięło górę .  — Zmiłuj się , wyręcz mnie powiedział , nie odwracając oczów od kart , które ciągnął ktoś koło niego , sam widzisz , że teraz nie mogę .  Zbliżył em się do niego bardziej jeszcze .  — Mam ci coś ważnego powiedzieć szepnął em .  Jakkolwiek było mu to nie na rękę , powstał od razu , poprawił ubranie i nic nie mówiąc — wyszedł ze mną .  Udali śmy się Obadwaj w cienisty szpaler , prowadzący do parku ; wonna atmosfera ogrodu kontrastowała dziwnie z zadymionym pokojem , który opuścili śmy przed chwilą ; ja odetchnął em pełną piersią , ale on nie zdawał się czuć tego ; widocznie pilno mu było wrócić do zielonego stolika , który milszym był oczom jego , niż barwy drzew i trawników .  — I czegóż chciał eś ? — zapytał zatrzymując się nagle , widząc , że ja szedł em coraz dalej .  — Chciał em ci pokazać coś , na co spojrzeć musisz , odparł em .  — A czy to bardzo ciekawe ? — wyrzekł pół żartem , ociągając się widocznie , czy nie możnaby to na później odłożyć ?  Spojrzał em na niego poważnie .  — Osadzisz sam — wyrzekł em .  — Żarty na bok , powiedz mi , o co tu chodzi ?  — Chodzi o twoja żonę .  — O Róże ? — powtórzył niecierpliwie , — cóż się stało , czy zachorowała nagle .  — Nie , ale ty powinienby ś więcej uważać na nią .  Te ostatnie słowa wymówił em z przyciskiem , który zwrócił szczególną uwagę Henryka .  — Czegóż chce Róża , wyrzekł niedbale , jakaż to ważna sprawa zamąciła jej pogodę .  — Pogoda jej pierzchła od dawna , odparł em , — tylko twoje oczy nie widzą tego , że ona jest smutną i cierpiącą .  Henryk zachmurzył się widocznie .  — Widzę ja to dobrze , wyrzekł , ale przyznam ci się , Róża jest tak dziwaczną , tak dziecinną , że ja nie jestem w stanie zaradzić jej przywidzeniom .  — Róża była dzieckiem , gdyś się z nią żenił , wyrzekł em z tłumionem oburzeniem , więc powinien eś mieć z nią cierpliwość , znosić przywidzenia , jak je nazywasz , rozświecać wątpliwości , być jej opiekunem i doradzcę , zanim z dziecka stanie się kobietą .  Były to rzeczy tak logiczne , iż nie zdawało mi się , by ktoś mógł im zaprzeczyć , a jednak Henryk zamiast odpowiedzi wybuchnął śmiechem .  — Przyznam ci się , wyrzekł , iż to są obowiązki , o których mi się nigdy nie śniło .  — Róża jest egzaltowaną , Bóg wie nie czego żąda odemnie , to chce by m bez niej nie ruszał się z domu , to gniewa się na gry i zabawy naszę , obraża się , gdy się z niej uśmiechnąć poważę i chce , by m wszystkie jej marzenia brał na seryo i postępował jak jaki błędny rycerz .  Na honor , nie słyszał em nic tak nierozsądnego .  — Ależ zmiłuj się , bądźże sprawiedliwym , Henryku , przypomnij sobie , iż ostatnia rzecz , której społeczeństwo wymaga od panien dobrze wychowanych , to rozsądek ; więc gdyby twoja żona mijała się z nim czasami , to wcale nie jest jej wina , wszakże nikt nie wskazał jej dotąd drogi właściwej , nikt nie zajął się rozświetleniem tej strasznej różnicy , jaką co chwila znajdować musi pomiędzy tem , co mówiono jej dotąd , a co widzi w koło siebie .  Henryk uśmiechnął się pogardliwie .  — Alboż ona myśli tak głęboko — zapytał naiwnie , prawie przestraszony tem , co mu napomykał em .  — Ja sądzę , że myśli , gdyż inaczej to co posiada , wystarczyło by jej zupełnie .  Mąż uderzy !  ręka po czole , na wpół ze zdziwienia , na wpół z rozpaczy .  — Ty się mylisz chyba .  Wstrząsnął em głową .  — Mówię to z przekonania — odparł em .  — Ktoby się tego był po Rózi spodziewał — szepnął sam do siebie , bo myśli tej wstydził się widać przedemną , ale po chwili namysłu dodał głośno .  — I cóż ja na to poradzę , nie mogę przecież być nauczycielem mej żony .  Wyglądał tak pociesznie w swojem zakłopotaniu , iż rozśmiał em się mimowoli .  — Kto bierze dziecko za żonę , powinienby się przygotować na tę ewentualność , odparł em jednak sentencyonalnie .  — Ależ zmiłuj się — przerwał mi zwykłym swoim argumentem Henryk — przecież wszyscy tak robią ' ; powiedz mi w czem moje postępowanie wyróżnia się .  od innych , i dla czego ja jeden mam za nie pokutować .  Te słowa zniecierpliwiły mnie w końcu .  — Być może — wyrzekł em — iż nieraz na tem źle wychodzę : być może , iż potrzeby jej i żądania różnią się od twoich .  Nastała chwila milczenia , w której targał niecierpliwie wąsy , nie chcąc przyjąć moich rozumowań , acz czując w głębi ducha ich słuszność .  — Wiec czegóż w końcu chce Kozia — zapytał .  — Ja .  tego nie wiem — wyrzekł em — i sadze , że ty jeden masz prawo uczynić jej to pytanie .  — Prawo , prawo , powtórzył gniewnie , zkądże zaraz te wielkie słowa , ot oddał by ś mi wielką przysługę , gdyby ś to na mojem miejscu uczynił .  — A ja sądzę , że żartujesz Henryku , lub nie zastanowił eś się nad tem , co mówisz , pomiędzy wasz stósunek nikt inny wmieszać się nie powinien .  — Spojrzał na mnie ze zdziwieniem , ziewnął i przeciągnął się .  — Ty jak widzę bierzesz Różę i jej kaprysy na seryo , — bądź spokojnym , nie trzeba na to uważać , to przejdzie gamo .  Widocznie kręcili śmy się w kole bez wyjścia , daremnie wskazywał em mu konieczne obowiązki , jakie przyjął na siebie , zawierając , to lekkomyślne małżeństwo , on nie zastanowił się nad nimi , a teraz odrzucał je stanowczo .  Próbował em raz jeszcze przemówić do jego rozsądku , do tego zmysłu sprawiedliwości , który każdy człowiek posiada .  — Ależ ty powinien eś Henryku wyrozumieć ją koniecznie , spełnić słuszne żądania i przedstawić nierozsądek innych .  Pomimo wszystko , posiadał em wielki wpływ na dawnego ucznia , więc narzekając na śmiertelne nudy , jakie mu sprawiamy , ja i żona zarówno , poszedł ze mną , wzdychając , za rozkoszami zielonego stolika .  Róża siedziała w tem samum miejscu , gdziem ją zostawił , w tejże samej postawie , wyrażającej tak doskonale zniechęcenie i smutek .  Zatrzymał em za drzewami Henryka i wskazał em mu ją w milczeniu .  Widok ten sprawił na mnie bolesne wrażenie , nieruchomość tej młodej , żywej istoty była wymownym dowodem cierpienia ; cierpienie to mogło mieć dziecinne powody , przecież nic mniej było realne , ale on dotknięty w osobistych przyjemnościach i spokoju swoim , nic podzielił tego uczucia , z piersi jego wydobyło się westchnienie tłumionego gniewu .  Nie było to wcale pojednawcze usposobienie , jakiego pragnął em , ale nie było w mocy mojej go przemienić .  Henryk należał do tego pospolitego rodzaju ludzi , dobrych zawsze , gdy nie chodzi o to , co im osobiście sprawić może przykrość lub szkodę , ale w takich razach nieubłaganych dla cudzego cierpienia , więc szepnąwszy mi tylko " zaczekaj tu na mnie , " zbliżył się do żony .  Tym razem usłyszała ona kroki jego i podniosła pochyloną główkę .  Ale skoro zobaczyła Henryka , wzrok jej się rozjaśnił , twarz ożywiła rumieńcem , on jednak nie zważał na to , i pomimo tych jawnych oznak miłości , przystąpił do niej chmurny i zagniewany .  Róża znać dobrze znała spojrzenie jego , bo przelotny promień wesela zagasł w jej oczach , i zamiast przemówić pierwsza , czekała , co on powie .  Nie wiem , czy Henryk zauważył to wszystko , był on może tak zajęty sobą , że odcienia jej uczuć , nie dostrzeżonemi były przez niego .  — Cóż tu robisz sama jedna Róziu ?  zapytał tonem i ostrym chociaż widocznie usiłował to brzmienie złagodzić .  — Ja — ja nie wiem , odparła zmieszana .  Roześmiał się szyderczo .  — Trzeba być prawdziwem dzieckiem , nie umiejącem wcale żyć z ludźmi , by porzucać gości i kryć się w zaroślach ; pamiętajże przecie , iż masz obowiązki jako gospodyni domu .  Te słowa ma się rozumieć nie wywołały innej odpowiedzi prócz łez na twarzy Róży ; wyraźnie pojednawcze usiłowania moję względem młodej pary , okazały się niefortunnemu Henryk usłyszawszy , iż obowiązkiem jego jest być mentorem żony , brał te rolę dosłownie i karcił ją jak niegrzeczne dziecko ,  Łzy jej zamiast go zmiękczyć rozgniewały bardziej jeszcze .  — I czegóż plączesz , zawołał , tego tylko brakowało , by wszyscy zobaczyli , że masz oczy czerwone , będzie to arcyprzyjemne dla mnie .  W naiwności swego samolubstwa , nie pomyślał nawet , że to było by dla niej jeszcze boleśniejszem .  Ona też płakała ciągle .  — Na miłość boską Róziu , powiedz mi przynajmniej , cóż to za tragedya , wyrzekł mąż przyprowadzony do ostateczności .  — Henryku , nie dobrym jesteś dla mnie , szepnęła żona wśrod łkania .  — Nie dobrym , nie dobrym , powtórzył szorstko , ależ ty zniecierpliwiła by ś anioła .  Henryk wypowiedział to z taką mocą przekonania , jak gdyby rzeczywiście był aniołem , we własnem przekonaniu , nie wiem czy żona uwierzyła mu na słowo , w każdym razie to zapewnienie , bynajmniej jej nie uspokoiło i przez chwile słyszał em tylko jej płacz wstrzymywany .  — Na honor !  to już nic do zniesienia , zawołał mąż , chciał by m w końcu wiedzieć , o co tu chodzi .  W każdej dręczonej istocie , nadchodzi wreszcie chwila , w której oburzy się niesprawiedliwością doznaną , to stało się i z Różą .  — Ja nic wiem , odpowiedziała dumnie podnosząc głowę , siedziała m tu spokojnie , a ty przyszedł eś z wymówkami i gniewem , których nie rozumiem .  Ale to harde tłumaczenie podburzyło tylko gniew .  Powinna ś wiedzieć — odparł — że miejsce twoję nie było tutaj , że te niewczesne smutki , melancholie , marzenia , nie mają sensu i wzbudzają tylko śmiech ludzki .  Zabierało się nie żartem na scenę małżeńską , ale młoda kobieta na tem polu nie mogła dotrwać mężowi ; przelotna energia jej przeszła i jak dziecko złajane spuściła głowę , wylewając nowych łez strumienie ; nie wiem jak długo trwać mogło to wzajemne położenie , gdy ja , com był niewinnym sprawcą złego , kilkakrotnem chrząkaniem dał em poznać swoją obecność ; Henryk znać zapomniał o tem , że zostawił mnie za szpalerem , lub też nie krępował się dla starego przyjaciela , ale Róża stanęła cała w płomieniach i odwróciła się nieznacznie chcąc ukryć zapłakane oczy .  — Henryku ! — wołał em z daleka — Henryku ! potrzebują , ciebie .  Henrykowi też nastręczyło to dobrą sposobność wycofania się z honorem z tej sceny i uchwycił ją pospiesznie .  Naturalnie był zły na siebie i drugich , jak zwykle każdy co niestosownie postąpi .  Znać zrozumiał , że nikt go nie szukał ani potrzebował , bo zamiast powrócić do towarzystwa , zapuścił się w przeciwna stronę parku , gryząc w ustach zagasłe cygaro .  Szedł em przy nim w milczeniu , czekając , aż pierwszy przemówi .  — Doprawdy Joachimie — wyrzekł po długiej chwili — widzę , że nie umiem wcale mówić z kobietami .  — Przyznaję — odparł em — że osobliwym sposobem chcesz zdobyć cudze zaufanie , i nie dziwię się , że go nie zdobywasz .  Spojrzał na mnie badawczo , zawstydzony niewczesną porywczością swoją .  — Ależ te łzy bez przyczyny są nieznośne — rzekł .  — A jak wiesz , iż są bez przyczyny — zapytał em z przyciskiem — czy dowiedział eś się , dla czego płakała ?  — Był em rozgniewany , to prawda .  — Wiem o tem — odrzekł — ale to nie wystarcza .  Zrozumiał zapewne myśl moją , bo targał niecierpliwie wąsy .  — Któż się mógł spodziewać — wyrzekł usprawiedliwiając się niby — podobnych rzeczy nie pojmuję zupełnie , w czem zawinił em , dla czego Róża uwzięła się koniecznie zatruć mnie i sobie przyjemne życie , jakie prowadzimy .  — Były to wyrazy tak głęboko nacechowane , tem naiwnem samolubstwem , stanowiącem tło charakteru Henryka , że uśmiechnął em się mimowolnie .  — Widać , odparł em , że to życie tak przyjemne dla ciebie , nie wydaje się takiem twojej żonie .  — To nie podobna !  zawołał , czegóż ona może żądać więcej , czegóż się spodziewała ?  Patrzał na mnie , jak gdyby m ja był w stanie rozwiązać mu ten problemat .  — Na nieszczęście odpowiedział em , nie zapytał eś jej o to nigdy .  — Bo jakżeż mogł em przewidzieć , że to , co zadowalnia wszystkie kobiety , jej właśnie się nie podoba .  Henryk powracał do ulubionego swego dowodzenia ; wyraźnie w ludzkości nie przypuszczał wyjątków — a przynajmniej tego nieszczęścia , by wyjątkiem była jego własna żona .  W desperacya jego było coś głęboko komicznego , a jednak jak zwykle na świecie , komizm przechodził w tragiczność , człowiek ten nie uwzględniający innych myśli i uczuć , jak swoje własne , nie pojmujący innych potrzeb nad ogólna miarę , należał do owych typowych postaci , pojawiających się w komedyi , złe następstwa tych komicznych pojęć , okazywały się opłakanemi w rezultatach , były już nieszczęściem dla drugich , a może w przyszłości i dla niego bolesnemi być mogły — był to więc odwieczny dramat życia złożony z łez i śmiechu .  — Słyszał em wprawdzie , mówił dalej mąż zafrasowany , o rozmaitych kobiecych kaprysach , ale czyż mogł em się spodziewać tego po Rózi , czyż mogł em myśleć , że ten los mnie spotka , mnie .  Przycisk położony na to słowo , znaczył wyraźnie dobrą opinię , jaką miał o sobie , przynajmniej we wszystkich kwestyach , tyczących się domowego pożycia .  Ona była tak dobrze wychowaną , tak wzorową , tak na swojem miejscu , ciągnął dalej żałośnie .  Mogł em wprawdzie raz jeszcze uczynić uwagę , że tak zwane dobre wychowanie panien , zasadza się na starannem zatarciu wszystkich cech charakteru , a przynajmniej na ukrywaniu ich zupełnem , ale nie była to pora do psychicznych uwag , zastanawiał em się tylko mimowolnie nad szerokiem znaczeniem wyrazów , dla czego uczucia jednych uprzywilejowanych ludzi , były sprawiedliwymi żądaniami tylko ; dla czego dla innych , przybierały nazwę kaprysów .  Kto zasługiwał tutaj na miano dziecka ?  czy człowiek mający pretensye , by jego gusta były gustami wszystkich , a jego przyjemności , przyjemnościami całego świata , czy też młoda kobieta , której nikt nic uwzględnił uczuć , ni chęci , i która uważana jako nierozsądne dziecko , kryła się ze smutkiem swoim .  Tymczasem Henryk ciągnął dalej narzekania swoje .  Kobiety , powtarzał , kobiety , więc na prawdę nikt im dogodzić nic potrafi .  Tutaj musiał em zrobić uwagę , że dotąd on nie starał się wcale dogodzić żonie , a nawet nie zapytał czego ona pragnęła .  Ta uwaga moja , w obec rozdraźnienia Henryka , była głosem wołającego na puszczy , więc wysłuchać musiał em owych wiecznych stereotypowych frazesów , potępiających kobiety , powtarzanych seryo i żartem przez wszystkich , jak gdyby kobiety były temu winne , że chowane w nieświadomości , chronione od zdrowego myślenia , uważane od dzieciństwa za lalki , których największą zaletą jest piękność , trzymane w stosunkowej niewoli , mają często wszystkie wady będące koniecznym wynikiem podobnej edukacyi .  — Jednak nie tłumaczył em niekonsekwencji tych skarg Henrykowi , bo to nie mogło wpłynąć na obecne nieporozumienie , pozwolił em mu nawet dowodzić , że jest najnieszczęśliwszym z ludzi , dotkniętym wyjątkowym ciosem , chociaż to nic a nic nie zgadzało się z maksymą , tylko co wygłoszoną , że wszystkie kobiety są sobie podobne .  Słuchał em go z wzorową cierpliwością , aż w końcu gdy wyczerpały się jego skargi , nic mógł em wstrzymać się od powiedzenia :  — W istocie , tragiczność twego losu przewyższa wszystko , co wyobrazić sobie można .  Patrz , ja nie znajduję łez , by go opłakać .  Wówczas dopiero spostrzegł , iż żartował em sobie z niego .  — Śmiej się jak chcesz , mówił , ale nie mniej to wszystko jest smutnem i nieprzewidzianem .  Korzystając z tego usposobienia , starał em mu się dowieść , że porozumienie się dwojga ludzi dotąd zupełnie obcych sobie , wymaga pewnej pracy i dobrej woli z obudwóch stron , a szczególnie też z tej , która jako starsza i doświadczeńsza , powinna mieć nieraz , rozsądku za dwoje ; wprawdzie przyjął w teoryi moją zasadę , ale praca , dobra wola i cierpliwość , były to przymioty zbyt dalekie od niego , by teorya ta kiedykolwiek miała być w praktykę wprowadzoną , więc ulżywszy sobie gniewem i narzekaniem , powrócił do swego towarzystwa i wkrótce widział em , że w rozkoszach i wzruszeniach gry , zapomniał o swych troskach .  Przy obiedzie , Róża ukazała się ze starannie zatartemi śladami łez i wszystko w domu szło dalej zwykłym trybem , zdawało się , że ta mała scena przeszła bez śladu , pożycie młodej pary odzyskało tę względność jaką mają prawie wszystkie domowe stosunki , dla tych , co nie zaglądają w ich istotę .  Henryk swoim zwyczajem prowadził wesołe życie bez najmniejszej uwagi na to , co się działo w około , otoczony tą szczęśliwą nieświadomością cudzych uczuć , cechującą pewne indywidualności , których nic prócz nich samych nie zajmuje na świecie .  Róża coraz bardziej zamykała się w sobie , unikając sarkazmów rnęża , nie pokazywała mu uczuć swoich , a jeśli płakała , czyniła to tak skrycie , że nie domyślał się tego wcale , przecież jakiś duchowy proces odbywał się w młodej kobiecie .  Była ona zmienioną , jak istota szukająca daremnie równowagi swojej — raz rzucała się w wir świata z namiętnym szał em , jakby upoić się chciała rozkoszami jego , to znów smutna , zamyślona , zdawała się badać problemata życia i szukać rozwiązania zagadki bytu , której nikt nie rozświecił przed nią .  Widocznie myśl jej wybiegała po za obręb tych sakramentalnych form , tak zupełnie wystarczających Henrykowi i rozdział wzrastał pomiędzy małżonkami , pokryty pozorem tej zdawkowej miłości , jaką okazywali sobie z przyzwoitości .  Czy tak miało pozostać zawsze ?  Lękał em się zadawać sobie to pytanie , bo odpowiedź zdawała nam się zbyt groźną , widział em w cichem powietrzu tego rozkosznego wiejskiego ustronia unoszące się złowrogie widma , a nie było w mocy mojej ich zażegnać , daremnie było odzywać się do Henryka , Róży nie śmiał em o nic zapytać — widział em tylko na jej jasnem czole chmury zwiastujące wewnętrzne burze , widział em w jej oczach błyskawice tęsknoty , gniewu , żalu i pełno nieujętych uczuć ; ale może te uczucia nie miały jeszcze nazwy w jej myśli , lękał em się , by przez moje niewczesne dotknięcie nie sformułowały się jakiem bądź słowem dla niej zrozumiał em .  Na cierpienia jej nic było lekarstwu , a przynajmniej mnie nic było wolno wskazać go , wbrew sprawiedliwości .  — Świat i ludzie uświęcili jej nieszczęście i nazwali je nieodzownem .  Istnieją wprawdzie wyżyny myśli , na które schronić się mogą istoty zawiedzione w słusznych nadziejach , tam są czyste rozkosze , do których mają prawo wydziedziczeni tej ziemi — ale wyżyny te są niedostępne dla niedoświadczonych serc i niezahartowanych duchów , droga ku nim ciernista , niebezpieczna , — ja nie wiedział em czy ona zdolną była dojść do nich , posiąść i ocenić i czy one starczyćby mogły tej pięknej córce ziemi , wychowanej w ubóstwianiu martwych form , świetnych pozorów i tego wszystkiego co błyszczy .  Ona nie domyślała się pewno tych światów , ukrytych w głębi własnego ducha , do których wrota otworzyć tylko może wielkie cierpienie i niezmordowane myśli , jednak widocznie szukała dróg swoich , sama jedna bez przewodnika , czyż godziło się ją tak zostawić ?  Przychodziło mi czasami na myśl , czy nie tęskniła skrycie za tym towarzyszem dzieciństwa , który kochał ją tak zupełnie , tak wytrwale , ale nic mogł em dopatrzyć w niej śladu uczucia , któreby mogło mi służyć za bussolę do zbadania tego ducha zamkniętego w sobie , rwącego się z nizkich sfer , w których przebywał dotąd .  O  Adamie od ślubu Róży nie słyszał em wcale , choć blisko dwa lata upłynęły od dnia owego , widocznie przecież nie stało mu się nic złego , bo chociaż on dość mało obchodził rodzinę , przecież był by m zasłyszał coś o nim .  Nieraz jednak ten piękny , smutny , energiczny chłopiec przychodził mi na myśl , i czynił em sobie pytanie , jaki człowiek zrobi się z tego szlachetnego dziecka , co zostawi po za sobą w walce życia , w codziennem zetknięciu ze światem , co uniesie w przyszłość , jakie zamrą , jakie rozwiną się w nim pierwiastki .  Nie wiedział em czy spotkam go kiedykolwiek , nic wiedział em nawet czy tego pragnę , ale ta niecodzienna postać wraziła się w pamięć moją i odbijała od powszednich otaczających mnie typów .  Henryk coraz częściej wyjeżdżał z domu , w którym , ile razy był bez gości , nudził się straszliwie ; — młoda kobieta zostawała samą i nieraz w długie zimowe wieczory zasiadali śmy we dwoje przy kominku , ona zwykle milczała wlepiając oczy w płomienie , ja starał em się ją rozrywać daremnie ; potoczna rozmowa pomiędzy nami rwała się zwykle , i każde z nas zapadało w krainę myśli czy marzeń , niedostępną dla drugiego .  Czuł em , że nie mogł em dla niej być towarzystwem dostatecznem , przecież była mi wdzięczną za te próżne usiłowania ; obejście jej było coraz serdeczniejsze .  — Tak siedzieli śmy jednego wieczora , gdy młoda kobieta zapytała mnie znienacka :  — Panie Joachimie , na co ja żyję ?  Podniosł em głowę i przez chwilę patrzył em na nią zdumiony .  Pytanie było tego rodzaju , iż niepodobna mi było odpowiedzieć odrazu ; nie wiedział em czy przez żart dziecięcy stawia mi potoczną kwestyę w ten sposób , czy też było to badanie myślącej istoty .  — Dla czego mnie pani o to pytasz — wyrzekł em oględnie .  — Bo mi to często przychodzi do głowy — odparła z prostotą .  — Ja sądzę — odpowiedział em po chwili namysłu — iż odebrali śmy dar życia , by doskonalić siebie i drugich i osiągnąć szczęście , uszczęśliwiając w zamian .  — Ja nie widzę wcale — pochwyciła Róża — by m kogokolwiek uczyniła lepszym lub szczęśliwszym , sama też nie jestem ani dobrą ani szczęśliwą .  — Jesteś pani dobrą — zawołał em — zostawiającna boku drugą kwestyę szczęścia , którą uważał em za zbyt drażliwsi .  Ale Róża wstrząsnęła głową .  — Dobroć — wyrzekła — to musi być coś więcej niż owa bierna łagodność , często pochodząca z lenistwa ; przynajmniej ja ją tak wyobrażam sobie .  Nie , nie , mylisz się , panie Joachimie , ja wcale dobra nie jestem .  Mówiła to z głębokiem przekonaniem , jak gdyby poczuwała się do jakich win ukrytych .  — W każdym razie — odparł em śmiejąc się z jej szczerości — jeśli łagodność nie jest tem samem co dobroć , zawsze jednak jest to wielki przymiot .  — A kto panu powiedział — zagadnęła z żywością — że ja jestem łagodną ?  czy mam się gniewać na pannę służącą , że mnie źle czesze , na lokaja , że prędko nie przyjdzie ; przyznam się , nie mam w tem zasługi żadnej — takie rzeczy mało mnie obchodzą .  Potrącała sama nie wiedząc o tem , głębokie filozoficzne kwestye , zasługi , cnoty , ale nie chciał em zatrzymywać ją nad temi niezbadanemi pytaniami , widocznie rozmowa ta zmierzała do czegoś , starał em się więc sprowadzić ją znowu na właściwe pole .  — Więc dajmy na to , wyrzekł em z uśmiechem , że pani dobrą nie jesteś .  — Nie jestem , z pewnością nie jestem , potwierdziła prawie uradowana , że potrafiła dowieść mi tego faktu .  — Więc odparł em znowu , powinna ś się pani starać nabyć to właśnie , czego ci braknie .  — Oh ! zawołała rezolutnie , ja nie to powiedzieć chciała m .  — A cóż takiego ?  spytał em zdziwiony .  — Pan mówił eś , przerwała mi z żywością , iż człowiek żyje na to , by być dobrym i szczęśliwym , otóż ja nie jestem ani jednem ani drugiem .  Była to szczególna rozmowa .  — A przytem dodała , życie to rzecz bardzo nudna , żyję już lat dwadzieścia , jestem zdrową , silną , więc przypuśćmy , że leży przedemną , ze czterdzieści lat jeszcze i mam tak wiecznie ubierać się , oddawać wizyty , przyjmować gości , tańczyć w zimie , w lecie konno jeździć , wiecznie jednostajnie , dwa lata temu bawiło mnie to bardzo , przeszłego roku mniej daleko , a dzisiaj to już dreszcz mnie bierze na samo wspomnienie zabawy .  I zapytuję siebie , co z tego przyjdzie mnie lub drugim ?  — Może chciała by ś pani zmiany jakiej , podróży .  Wzruszyła ramionami z widoczną niecierpliwością , .  — Ah !  zawołała , przeszłego roku jeździli śmy przecie do modnych wód przez trzy miesiące i było to zawszo jedno i toż samo .  Słuchał em przerażony , myśli jej przechodziły przewidywania moje , ale ona nie zważając na to , mówiła dalej .  — Wszyscy chodzą ubrani w jeden sposób , i powtarzają przez kilka godzin niezmordowanie , jedne i też same frazesa , a co gorsza , nigdy nie mówią tego , co myślą i postępują wprost przeciwnie z wygłoszonemi zasadami .  — I jakże pani to spostrzegła ś wyrzekł em zdziwiony .  Róża uśmiechnęła się lekko .  — Sądzisz pan , że jestem takiem dzieckiem , odparła , żem tego zobaczyć nie potrafiła , to wcale trudnem nie jest ; wśród ludzi mówiła m mało , ale za to uważała m dobrze .  Do dnia ślubu świat był dla mnie zasłonięty , zupełnie żyła m tymczasowo z dnia na dzień , oczekując tylko na tego , co mnie wprowadzi wreszcie w tę arenę , której przelotne pochwycone błyski , zaciekawiały mnie niezmiernie .  Wyobrażała m sobie , że wszystko jest inaczej , sądziła m , że zniknie czczość i nuda , panujące w królestwie panieńskiem , wierzyła m , że będę użyteczną , dobrą , szczęśliwą , jak to pan mówił eś .  Spojrzała na mnie promiennemi oczyma , a z piersi jej wyrwało się stłumione westchnienie , jakby nie mogła przypomnieć sobie minionych marzeń bez bólu .  — Widocznie w jej pojęciu wyraz dobra miał jakieś określone znaczenie , różne bardzo od tego , jakie nadaje mu się zwykle .  — Więc zapytuję siebie , znowu wyrzekła , wracając uparcie do pierwszego pytania , dla czego ja żyję ?  I te słowa wymawiała na seryo , w całej prostocie ducha , piękna , młoda kobieta , której inteligencya na próżno szukała celu dla siebie .  Biada społeczeństwu , w którego łonie takie pytania pozostają nierozwiązane , biada jednostkom , które stawiać je są zmuszone .  — Teraz ona domagała się odpowiedzi i miała do tego prawo .  — Pani , wyrzekł em , wpatrując się w nią , z prawdziwem ojcowskiem uczuciem ; powiedz mi , czy od czasu jak dojrzała ś myślą , nie doświadczyła ś nigdy , chociaż chwili prawdziwego zachwytu , zapomnienia siebie , słowem szczęścia .  Zamyśliła się głęboko .  — Tak , wyrzekła , miała m czasem takie momenta , ale one mijały szybko , były oparte na złudzeniach , które pierzchły przy bliższem spojrzeniu ; zdawało mi się chwilami , że były indywidua , wyróżniające się od ogółu głębsza myślą , lub szczerszem uczuciem i zwracała m się ku nim zaciekawiona , zajęta , ale daremnie , musiała m dostrzedz zawsze , że to był tylko blichtr nieco odmienny od tego , jaki używają wszyscy ; a w gruncie wszędzie znajdowała m jednaką nicość , próżnię i zarozumienia .  Te dziwne słowa , dziwniejsze jeszcze poglądy w tak młodej , mało doświadczonej istocie , dowodziły nadzwyczaj bystrego spostrzegawczego daru i siły rozumowania , ale nie odpowiadały w zupełności na pytanie moje , było w nich raczej coś napomkniętego , niż wypowiedzianego wyraźnie .  — Jak to , zapytał em , nie rozumiem pani , wszak mówili śmy o szczęściu ?  — Tak , powtórzyła , ja czuła m się szczęśliwą , sądząc , że moje myśli i uczucia znajdują odbicie w drugiej indywidualności , a nie są dziwactwem jakiemś , właściwem memu tylko usposobieniu .  Było to bardzo mało i bardzo wiele razem , widocznie serce jej pragnęło współczucia , którego nie znalazła w małżeńskiem pożyciu , pragnęła tego , co było jej wzbronionem — kochać i być kochana a nie umiała nawet nazwać pragnień swoich .  — Ula czegóż !  zawołał em , mimowolnie prawie , przerażony tem półwyznaniem , dla czegóż nie szukała ś pani tego w mężu ?  — W Henryku , pochwyciła i rozśmiała się serdecznie , jak gdyby samo połączenie jego imienia z marzeniami , o których mówiła , wydawało jej się komicznem .  — Po chwili jednakże zrozumiała , że to , co na pierwszy rzut oka wzbudzało jej śmiech , było w gruncie rzeczy bardzo bolesną rzeczywistością i odpowiedziała mi , siląc się na spokojność .  — Nic mogła m tego szukać w Henryku , bo kiedy go poznała m , nie miała m zgoła żadnego pojęcia o świecie i ludziach , on mówił mi , że mnie kocha , a mnie się zdawało , że nie potrzebuję pytać o więcej , bo słowo to wszystkie inne zawiera w sobie , uwierzyła m mu od razu , bo nie miała m żadnej przyczyny wątpić .  Nie dziwiła mnie jego miłość , bo ja także kochała m go , on wydawał mi się najpiękniejszym , najmędrszym , najlepszym , i sądziła m , że ja także powinna m mu być ideałem , jakim on był dla mnie .  Nie porównywała m go z nikim , bo jakżeż mogła m porównywać ; ta myśl nie przeszła mi nawet przez głowę , zresztą miłość jego cieszyła wszystkich w domu , więc jakżeż ja mogła m sobie wyobrazić , że pan Jan , Piotr lab Paweł , na jego miejscu mówili by to samo , co on mówił , czynili co on czynił i kochali jak on kochał .  Te ostatnie słowa wypowiedziała ciszej , ale w głosie jej nie było goryczy , były to smutne fakta , za które nic miała żalu do nikogo , nawet do rodziców i męża , wszakże fakta te działy się codziennie w świecie , do którego należała , wszakże los jej nie był wyjątkowym , ona nic buntowała się przeciw swojej doli , nie skarżyła na cierpienie , nie rozczulała nad własnem położeniem , tylko zapytywała w prostocie ducha , na co zdało się podobne życie .  Co do Henryka nie miała już żadnej illuzyi , osądziła ten charakter w całej nicości jego , a on różnił się tylko w jej myśli od pana Jana Piotra i Pawła tą małoznaczącą okolicznością , że był jej mężem .  Nie mogł em ubolewać nad nim , los ten sam sobie zgotował , z wytrwałością godną lepszej sprawy , a cała sympatya moja przeniosła się na te młodą kobietę , niewinną ofiarę fałszywego wychowania i fałszywych pojęć , której życie miało być tem boleśniejsze , że siłą inteligencyi wybiegała daleko po za koło utartych formuł i idei , w które skrępowano jej życie .  — Jeśli w życiu tem miały być w przyszłości walki , błędy i upadki , wina nie powinna była spadać na nią , bo przewidywał em aż nadto , że nie zachowa zawsze tej biernej rezygnacyi , z jaką teraz odzywała się do mnie .  Chwilę trwało pomiędzy nami milczenie ; ona zdawała się zatopioną w wywołanych pamiątkach i jakby zmęczona uczynionem wysileniem , a ja myślał em , jakimby puklerzem uzbroić ją przeciw pokusom życia .  Ona tak mało mówiła o sobie , a jednak , zdawało mi się , że w jej głosie drgały jakieś przepaście uczuć tłumionych , nie powołanych do bytu , nie znanych może jej samej .  Teraz pochyliła głowę na poręczy fotelu i spokojnie spoglądała w migające płomienie , których blask padał na jej śliczne rysy .  — Więc pytam raz jeszcze — wyrzekła podnosząc na mnie swoje wielkie ciemne oczy — po co ja żyję ?  — Czy źle pani tak bardzo ?  spytał em .  Róża zasępiła się .  Pytanie moje było wyraźne — może zdawało jej się za wyraźne nawet .  — Bardzo źle mi nic jest — odparła po chwili namysłu — tylko nudno mi i smutno , ale wszak to nie jest odpowiedzią na to , co ja mówiła m .  — Odpowiedział em ci raz pani tem wielkiem ogólnem słowem , które każdy dla siebie wyraźniej sformułować musi , użyteczność i szczęście , to cel bytu , te dwa wyrazy są jednoznaczne .  — Ale wskaż mi pan przynajmniej jakim sposobem użyteczną być mogę — zawołała zapalając się stopniowo .  — Obejrzyj się pani w koło — odparł em — na każdym kroku spotkać musisz ciemnotę , ból , nędzę , gdzie zobaczysz łzy staraj się je otrzeć , gdzie nieświadomość staraj się ją oświecić , a życie nie wyda ci się z pewnością , czczeni ani nudnem .  Człowiek , któremu choć raz zdarzyło się pomódz komuś , świadomie i rozmyślnie , sam w ciężkiej chwili potrafii znaleść pociechę w tem wspomnieniu .  Solidarność łączy ludzi niewidzialnym , ale nierozerwalnym węzł em i objawia się tysiącznemi sposoby .  Tak samo jak barbarzyństwo i fanatyzm ludów , mieszkających na drugiej półkuli , sprowadza na nas klęski zarazy ; jak niepoznanie prostych zasad ekonomicznych w masach wzrusza społeczeństwo i rzuca je w straszliwe katastrofy , tak samo łza spływa błogosławieństwem na tych , co ja otarli i wlewa w serce spokój , męztwo i siłę .  Mówił em do niej poważnie , zapominając że mam do czynienia z kobietą , dla której to wszystko było obcem zupełnie , której nie wskazano nigdy moralnych praw rządzących światem ; ona jednak słuchała mnie z dziwnem zajęciem , ale po chwili spuściła głowę z rodzajem zniechęcenia .  — Ach ! wyrzekła , pan mówisz piękne rzeczy , czuję , że masz słuszność , bo czoło twoje jest tak pogodne a wzrok taki jasny , a jednak nie mogę zrozumieć cię ze wszystkiem , tak jak chciała by m to uczynić .  — W takim razie musiał em się źle wyrazić , pytaj pani a objaśnię każde słowo .  Zaczęła zadawać mi różne pytania , świadczące o dobrej woli i bystrości tej zaniedbanej inteligencyi .  Rozmawiali śmy długo o tych kwestyach palących , nie rozwikłanych dla tych , co niezdołali dojrzeć tej wielkiej harmonji , rozlanej na powierzchni nieba i ziemi , odbijającej się nawet w najdzikszych sercach .  Tłumaczył em jej konieczność następstw czynów naszych , odpowiedzialność konieczną i dobroczynną , złe niszczące się siłą własną , jako następstwo błędu , jako czynnik poprawy i mówił em długo , bo nigdy w życiu nie był em słuchany z taką chciwością .  — Panie Joachimie , zawołała w końcu , pan jesteś szczęśliwym bardzo , że rozumiesz i wiesz to wszystko , ale jakże ja kogobądź oświecić mogę , ja co spojrzawszy dotąd w około i w samą siebie , dostrzegała m tylko zamiast tych praw cudnej jasności , które mi objawiasz , chaos zwątpienia i rozpaczy .  — A teraz , nie widzisz go już pani ? — wyrzekł em z uśmiechem .  — Teraz , odparła przecierając oczy , jak człowiek oślepiony nagłym blaskiem , teraz zaczynam dopiero rozglądać się , w tym nowym świecie , w którym musisz mi pan być przewodnikiem .  — Będę nim z rozkoszą , mówił em biorąc jej rękę .  — Powiedz mi pan tylko , zawołała z żywością , właściwą sobie jakim sposobem , tyle ludzi żyje spokojnie w nieświadomości , jak znosić mogą tyle pytań nie rozwiązanych i nie zdać sobie sprawy ze wszystkich fenomenów ich otaczających ?  Ileż ja razy zastanawiała m się nad tem , ileż razy usypiała m zmordowana myślami , które wkoło mnie zwano próżnemi , pytając daremnie dla czego złe istnieje , dla czego życie jest tak czcze i jałowe , dla czego młodość trwa krótko , a po niej następują długie lata żalu za tem co minęło , dla czego jednym świat uśmiecha się tysiącem ponęt , a drudzy walczyć muszą z ciężką dolą , dla czego tylu jest ludzi złych i nieszczęśliwych ?  Ale ja tego nikomu wypowiedzieć nie mogła m , bo śmiano się lub gorsze no , guwernantka mówiła mi że te myśli są grzechem , a mama , że nie mają sensu , że zamiast łamać sobie nad tem głowę , powinna m nauczyć się francuzkich wierszy , lub przygotować się do lekcyi tańca , a nadewszystko stosować się do tego co robią wszyscy , i nie odzywać się broń Boże , z podobnemi rzeczami w towarzystwie , bo by mi to ujmę przynieść mogło , a nawet przeszkodzić do dobrego zamęźcia .  — I pani odsuwała ś te myśli ?  — Nie , — tego uczynić nie mogła m , one spłoszone powracały uparcie , ale chowała m się z niemi jak z grzechem , a słuchając mamy , doszła m do pewnego rodzaju doskonałości , była m zupełnie taką jak wszyscy , a nawet może mniej znaczącą jeszcze niż wszyscy .  Słysząc to uśmiechnął em się mimowolnie , bo przypomniał em sobie , ową pierwszą moją rozmowę z nią na balu , Róża odgadła znać to wspomnienie bo wyrzekła .  — Jaką ja się panu musiała m wydać nieznośną dawniej .  Pamiętam dobrze , chciał eś pan rozmawiać ze mną na seryo , chciał eś dowiedzieć się , czy tam w głowie mojej postała myśl jaka , prócz myśli zabawy , oh !  jak ja pragnęła m wypowiedzieć ci wiele rzeczy , ale nie śmiała m , — maska nałożona przyrosła mi do twarzy i chociaż chciała m , nie umiała m być inną , niż mnie nauczono .  Czuła m dobrze , jak pan odszedł eś niezadowolniony i miała m ochotę rozpłakać się serdecznie .  Był eś pan w prawie swojem najgorzej sądzić o mnie , a jednak nie była m tak ograniczoną , jak ci się to zdawało i pomyślała m sobie , że dobre i złe pozory zarówno zawodzą . ,  — Ja powinien em był to zrozumieć , zawołał em , przejęty szczerą skruchą .  Róża roześmiała się serdecznie , z wrodzoną wesołością , która jednak od bardzo dawna znikła z jej twarzy .  — Za karę , wyrzekła , musisz mnie pan dużo pięknych rzeczy nauczyć , musisz otworzyć przedemną tajemnice natury , objaśnić mi fenomena myśli i to zaraz od jutra .  Zgodził em się na to całem sercem , a gdy m powstał by się oddalić , zegar na kominku wskazywał pierwszą po północy .  Wieczór ten zeszedł nam szybko , oboje oczekiwali śmy Henryka , który miał dnia tego do domu powrócić .  Jak zwykle jednak , oczekiwali śmy go daremnie .  Róża nie zwróciła na to uwagi , może zajęta nowemi myślami , zapomniała o nieobecności męża , może nie chciała się dzielić ze mną uczuciami , jakie to w niej wzbudzało , dość , że rozeszli śmy się wesoło , obiecując sobie zejść się wcześnie .  I rzeczywiście rozpoczęli śmy nazajutrz szereg studyów najpotrzebniejszych , a zwykle pominiętych zupełnie w kobiecem wychowaniu .  Róża miała tę naiwną niewiadomość osób światowych niezrównana niczem , chociaż odebrała tak zwaną staranna edukacyę .  Wiedziała ilu królów , z jakiej dynastyi panowało w starożytnym Egipcie , znała na pamięć bajeczne dzieje Niniwy i Babilonu , znała doskonale miłostki wszystkich , bogów Olimpu , ale nie rozumiała wcale , na jakich prawach działał jej własny organizm , jakim sposobem oddychała , lub poruszała dowolnie członkami , jakie pierwiastki otaczały ją , jakie wpłynąć mogły zbawiennie lub trująco .  Teraz nauka absorbowała bogate zdolności tej wyjątkowej natury , i przez czas jakiś , Róża nie zadawała mi pytania , dla czego żyje , a co więcej , pytanie to nie wyryło się w jej oczach ni uśmiechu .  A ja zapytał em sam siebie , czy umysłowa praca mogła starczyć tej pięknej , młodej , gorącej istocie , za wszystkie rozkosze serca , czy w jej smutnem pożyciu , miała to być zbawcza przystań , chroniąca ją od burz życia ?  Zabrała się ona do pracy z całą gorliwością wrodzoną swej żywej naturze , z zupełnem oddaniem , otoczyła się książkami i zatopiła w nich cała , tak bardzo że Henryk nie zważający nigdy na zajęcia żony , musiał dostrzedz te niespodziewaną zmianę .  Trzeba przyznać , iż nie przypadała mu ona wcale do smaku , Henryk wprawdzie zanadto był dzieckiem swego wieku , by miał otwarcie zaprzeczać użyteczności lub dostojeństwa nauki , przecież miał w duchu skrytą pogardę dla ludzi , badających zbyt ściśle pewne kwestye , w gruncie mogące bardzo mało obchodzić , szczęśliwych tego świata .  Skutki , rozmaitych sił , działanie czynników natury , pod różnemi względami i formą , były to dla niego rzeczy , bardzo pożyteczne może dla tych , którzy potrzebowali pracować na chleb powszedni , ale nie pojmował nigdy , dla czego ktoś , niezmuszony do tego ciężką koniecznością , mógł z przyjemności trawić długie godziny , nad podobnie nudnemi przedmiotami ; wydawało mu się to manją i ekscentrycznością nie do darowania , graniczącą , prawie z szaleństwem i manję tę z przerażeniem dostrzegał we własnej żonie .  — Na miłość boską , Różo — zapytał zastawszy ją raz jak śledziła przez mikroskop niedostrzegalne jestestwo i wodorosty , powstające w stojącej wodzie sadzawki — co ty tutaj robisz ?  czego szukasz z tak osobliwem zajęciem w kałuży ?  Zeszedł nas tak niespodzianie , że młoda kobieta zajęta badaniem swojem nie zwróciła na to uwagi , teraz patrzył em ciekawie co uczyni .  Nie podała mu mikroskopu , nie starała się podzielić z nim tem , co ją zachwycało , ale w milczeniu odstawiła na bok narzędzie i spojrzała na męża spokojnie .  On powiódł wzrokiem po książkach rozrzuconych w około , trochę szyderczo .  — Jak widzę , zachorowała ś na uczoność — wyrzekł przez zęby — szkoda , to szkaradna choroba i wcale nie przystoi młodej i ładnej kobiecie .  Słowa te nic a nic nie zdziwiły Róży , znać zdawała sobie doskonale sprawę z odcieni charakteru Henryka , uśmiechnęła się tylko lekko końcem ust , ale w tym niedostrzegalnym prawie uśmiechu , mieścił się dla niego cały wyrok .  On jednak z zaślepieniem właściwem mężom nie zauważył tego wcale i mówił dalej .  — Że też te kobiety nigdy nie mogą być spokojne i zawsze napierają się czegoś niepotrzebnie ; prawdziwie mądrym będzie kto im dogodzi ; nudzą się gdy są same , nudzą ich zabawy , słowem , nudzi ich zawsze to , co jest właściwem .  Mówił to z prawdziwym gniewem , nie ukrywając wcale przed żoną nieokreślonej pogardy , jaką miał dla całego niewieściego rodu , karcąc ją jak nauczyciel czynił by to ze źle wychowanem dzieckiem , ona jednak nie uważała za stósowne zaprotestować przeciw temu jakim bądź wyrazem , tylko twarz jej nie wyraziła ani gniewu , ani oburzenia , ani żadnego z uczuć , jakie postępowanie jego zdawało się wywoływać ; słuchała go spokojnie , z najwyższą obojętnością .  Widać to wszystko , co on mógł powiedzieć , znaczyło tyle , co próżny podmuch wiatru .  Złożyła tylko książki rozrzucone w koło , uporządkowała je starannie i odsunęła na bok , założywszy wprzód rozmaite kartki , znacząc sobie wyraźnie miejsca , gdzie jej studya przerwanemu zostały .  Mowa jego nie wywarła na niej innego wrażenia nad chwilową przerwę w zajęciu , któremu się oddawała , ale nic zadała sobie nawet pracy wytłomaczenia mu tego .  — Spoglądał em na to w smutnem milczeniu .  — Te symptomata zupełnego rozdwojenia , nie wypowiedzianego żadnem słowem , zdawały mi się stokroć groźniejsze niż otwarta kłótnia i przymówki .  Charakter Róży był szczególny , w przymusie panieńskiego życia , pod okiem surowej matki , która rozciągnęła nad nią monopol myśli , wyrobiła sobie cichą stanowczość , najtrudniejszą do pokonania , przecież nie mogł em nazwać tego uporem , ze mną ona była tak łagodną , tak powolną każdej radzie , tak chętnie poddawała się kierunkowi memu , iż nie był by m nigdy domyślił się siły , jaką posiadała ta miękka na pozór natura .  Może też i Henryk zrozumiał , że posunął się za daleko , może zaniepokoiła go milcząca protestacya żony , bo po chwili zaczął przerzucać książkę leżącą na wierzchu , z widoczną chęcią zawiązania o niej rozmowy , ale Róża nie przyszła mu w pomoc , tylko widząc , że machinalnie prostuje założone kartki , wyrzekła .  — Proszę cię nie zamyl mi miejsca , które czytała m .  Henryk popatrzył na przemian na nią i na książkę trzymaną w ręku — potem przeczytał powoli tytuł jakby nie dowierzając własnym oczom .  " Botanique cryptogamique " tytuł ten odstraszył widać jego pojednawcze chęci , bo p . łożył ją napowrót , jakby zrażony samą powierzchownością książki , noszącej tę nazwę i milczał przez chwilę .  Róziu , wyrzekł wreszcie , już zupełnie łagodnie , czy ty to czytasz na prawdę ?  — Na prawdę i na seryo odparła .  — I na cóż ci się to przydać może , zapytał z prawdziwą , ciekawością .  Znowu na ustach młodej kobiety zarysował się nieokreślony uśmiech , w którym mieściły się tysiące rzeczy , niepojętych dla Henryka .  — Na co , powtórzyła , na co ?  I zamyślone oczy wlepiła w przestrzeń , jakby samej sobie dawała odpowiedź na pytanie , postawione jej przez męża .  — Doprawdy Joachimie , wyrzekł Henryk , zwracając się do mnie , pod twoim kierunkiem dziwaczeje mi żona , wytłómaczże jej przecie , że się to na nic nie przyda , że to co robi jest nudnem , a w końcu i śmiesznem .  — Ja tego , odparł em żartobliwie , chcąc przerwać rozmowę ich dwojga , w żaden sposób ani powiedzieć , ani przyznać nie mogę .  Ale nie tak łatwo było odwrócić uwagę Henryka od raz obranego przedmiotu .  — Czy kto może odgadnąć , ciągnął dalej melancholicznie , co mu przyszłość gotuje , czyż spodziewał em się na przykład , żeniąc się z Rózią , że zrobi się z niej sawantka .  — Tak , odparła żona z głęboką intonacyą w głosie , kto wie : co go czeka ? — kto odgadnie przyszłość ?  Mówiąc to , nie zdawała się wcale odpowiadać żartem , na słowa jego , te słowa wyrzekła sama do siebie z tajonym bólem , niby wyrzutem przeznaczeniu .  — Walka wrzała może tłumiona w piersi tej kobiety , przeczuwał em , że cierpi , ale miała wolę walczyć do ostatka , nie roztkliwiała się sama nad swoim smutnym losem , tylko szukała pociechy w nauce , szukała , czcili by zająć puste serce i czem rozerwać bolesne myśli .  Wszakże związana małżeństwem , nieodpowiedniem uczuciom swoim była skazaną na życie całe samotności .  — Doprawdy , ty bardzo dziwną jesteś Róziu , mówił mąż , tysiące kobiet na twojem miejscu były by zupełnie szczęśliwe , używały by przyjemności życia , za miast ślęczyć jak mól nad książkami .  Było w tych słowach tak zupełne zaślepienie człowieka , niezdolnego zrozumieć położenia , że zaczynał on mnie samego niecierpliwić i dziwił em się w duchu łagodności , z jaką go Róża znosiła .  — Tak , jestem dziwna , to prawda , odrzekła trochę smutnie , wiem o tem , cóż robić , musisz już znosić mnie jaka jestem .  On nie wart był nawet w jej oczach sprzeczki i gniewu , przyznawała mu z góry słuszność zupełna , byle nie być zmuszoną do dłuższej rozmowy .  Były to jednak odcienia niepodobne do pojęcia dla tego , co je wywołał , to też wyrzekł z naiwnością , cechującą go w pewnych kwestyach .  Dla czegóż ?  skoro przyznajesz się do dziwactwa , powinna ś się poprawić , nie prawdaż Joachimie ?  — Samo przyznanie się do grzechu nie wystarcza .  — Dziwactwo grzechem nie jest , dla tego ja się poprawić nie myślę , odpowiedziała żona uprzedzając moje wmieszanie się .  Było to pierwsze słowo jawnej , głośnej opozycyi z jej strony , to też uderzyło ono Henryka , dotąd zdawało mu się rzeczą tak niepojętą , by jego żona miała pogląd swój własny i to jeszcze wcale z nim nie zgodny , że tej ewentualności nie chciał przypuszczać , a chociaż powinien był od dawna już wiedzieć , czego się trzymać w tym względzie ; przecież wolał brać postępowanie Róży za rozkapryszenie pieszczonego dziecka , niż za stanowczą drogę , rozważnie przez nią ubraną — dla tego też zmarszczył brwi i wystąpił znowu w Olimpijskiej grozie małżonka .  — Sądził em , że kiedy ja cię o co proszę , powinna ś się do tego zastosować .  Róża spojrzała na niego z nieokreślonym wyrazem i widział em wyraźnie , że w oczach jej mignął litośny uśmiech , ktory nie wybił się na usta i pozostał jedynie w jej myśli .  Dalekim był czas , kiedy mniej przyjazne słowo Henryka napełniało łzami jej oczy , smutki jej pochodziły od niego i były chwilowe jak chmury na błękitnem niebie , — teraz myśli jej beznadziejne powleczone były jednak mglistym kirem i dla tego była spokojną .  — Więc ja nawzajem poproszę ciebie Henryku , wyrzekła , by ś porzucił polowanie , bo ja go znosić nie mogę ; skoro uczynisz to dla mnie , ja wzajem zastosuję się do twoich życzeń .  On roześmiał się w całej prostocie ducha z tego żądania , które w przekonaniu jego nie mogło na nic innego zasługiwać .  — Doskonałą jesteś , Różo , kocham cię bardzo , ale pomimo to polować będę ; — wszakże wszyscy tak robią , a żadna żona nie wymaga podobnych poświęceń od męża .  — W takim razie pozwólże mnie zajmować czas mój jak mnie się podoba .  Było to arcylogiczne żądanie , pomimo to , a może też właśnie ula tego nie trafiło wcale do przekonania Henryka , dziwić się temu nie mogł em , bo cóż bardziej mija się z logiką , jak wychowanie , obyczaje i życie światowe , jakże można wymagać od człowieka przesiąkłego ta atmosfera , nie widzącego nic po za nią , by zrozumiał jakąbądź słuszność i prawdę .  On też odparł niecierpliwie :  — Jesteś upartą jak dziecko prawdziwe , Różo , — powinna ś przecież zrozumieć ogromna różnicę pomiędzy mojem a twojem żądaniem .  Ja chcę od ciebie rzeczy prostej , zwyczajnej , a ty wymagasz odemnie jakichś donkiszotowskich poświęceń .  — Ja nic nie wymagam wcale , znajduję tylko , że mam prawo zajmować juk mi się podoba , puste godziny życia i tego prawa dziś i nadal używać będę , bez względu czy to uważasz lub nie za dzieciństwo .  Mówiąc to bez gniewu , ale stanowczo , zabrała swoje książki i wyszła z pokoju , zostawiając męża osłupiałego , tem buntowniczym wyznaniem .  Przez chwilę patrzał na mnie w milczeniu .  — A to dopiero , zawołał po chwili z oburzeniem , które miało coś w sobie komicznego , kupił em sobie kłopot z podobną żoną , bo i któż się może domyślić , dodawał żałośnie , jakie tam licho siedzi w pannie ukryte , kto się mógł tego wszystkiego spodziewać , wszak ona była tak starannie wychowaną w takim domu , przez tak rozumną matkę i ty jeszcze dopomagasz jej w tem wszystkiem , Joachimie ?  — Bo nie pojmuję , odparł em , co ci przyszło do głowy , dla czego ci zawadzają niewinne , ciche gusta żony .  — Uczoność nie przystoi kobietom , wyrzekł sentencyonalnie , to odbiera im wdzięk kobiecości i zawadza codziennym zajęciom .  Nie widzę , wyrzekł em w czem książka lub studya , więcej mają rozprzęgać ład domowy , niż stroje , bale , zabawy , nie widzę także jaki wdzięk ma odbierać rozwinięcie umysłu , przeciwnie on go dodać tylko może .  — Już ja zawołał nie cierpię wszystkich ekscentryczności i najstaranniej wystrzegał em się ich w życiu .  — Ależ ekscentryczności Róży jak je nazywasz , nikomu nie wadzą . , ona tak starannie unika mowy o nich , i uczy się jedynie dla własnej przyjemności .  — Alboż jej braknie innych odparł opryskliwie .  — Pozwólże każdemu robić co mu się podoba .  Jednak na ten raz rozumowania moje nie mogły pokonać przesądów i przywidzeń jego .  — Otóż nie , nie pozwolę powtórzył z bezsilną złością pełną rozpaczy , żona nie powinna być mędrszą od męża .  Na ten niespodziewany argument , którego co prawda nie spodziewał em się po nim , nie mógł em wstrzymać się od głośnego śmiechu .  Henryk zaś wypowiedział z namaszczeniem ten utarty nonsens , kursujący w świecie , i widząc wrażenie jakie uczynił na mnie pozostał z szeroko otwartemi oczyma , nie rozumiejąc wcale z czego się śmiał em .  — Cóż ja powiedział em tak bardzo zabawnego , spytał wreszcie , trochę obrażony , czyż tego nie uświęcił głos ogólny .  — Głos ogólny , powtórzył em , czyż nie doświadczył eś jeszcze na samym sobie , że ogólniki nawet rozumne na pozór , mało przypadają do potrzeb indywidualnych , a cóż dopiero aforyzm wygłoszony przed chwilą , a nie mogący wytrzymać najmniejszej krytyki .  Teraz także on zastanowił się nad tem , ale nie zgodził się w zupełności na zdanie moje , wprawdzie , nie mógł w żaden sposób stawiać samego siebie , jako punkt kulminacyjny , po za który Róża przejść nie miała prawa , nic domyślał się zresztą wcale , jak pod każdym względem ona już stała wyżej od niego , ta sama myśl była mu nieznośną dla tego też wyrzekł po chwili namysłu .  — Mów sobie co ci się podoba , a ja zawsze powtórzę , iż kiedy żona mędrsza od męża , nie ma szczęścia w domu .  Mógł em mu odpowiedzieć , że szczęście w domu jego nie zagościło nigdy , ale na cóż było odkrywać mu ten fakt niepowrotny .  — W takim razie , wyrzekł em tylko , należało lepiej wybierać , teraz cóż poczniesz na to , jeśli twoja żona obdarzona jest inteligencyą i sercem .  — Serca w kobiecie nie ma nigdy za nadto , powiedział znowu , posługując się jak zwykle , utartemi ogólnikami , nie dowodzącemi często rzeczy absolutnie sprzecznych z prawdą .  Wzruszył em ramionami .  — A cóż począł by ś z tem sercem , zawołał em , gdyby żona twoja pokochała innego .  Ale ślepota Henryka była nieuleczoną .  — Co Rózia !  Rózia moja żona , jakże możesz nawet przypuszczać coś podobnego .  — Ja nic nie przypuszczani , uważam tylko , że nierozsądne serce , pozbawione steru , który tylko w inteligencyi znaleść może , z łatwością , dojdzie do tego , a wy sami otwieracie kobietom drogę zguby , temi świetnemi frazesami bez sensu , któremi karmicie je od kolebki .  On jednak zamiast zastanowić się nad rozumowaniem mojem , wzruszył ramionami , z nieuleczonem zaślepieniem ludzi , których przeznaczenie spełnić się musi .  — Ach !  mój Joachimie zawołał , jesteś mądrym człowiekiem , znasz masę rzeczy , o których nam prostaczkom wcale się nie śniło , ale pozwól sobie powiedzieć , że nic a nic nie rozumiesz kwestyi kobiecej , i nie masz pojęcia czem zająć i poprowadzić można te istoty , w których wszystko jest antilogicznem :  Czego chcą kobiety ?  co im się podoba . ? co ich zraża i pociąga ?  są to rzeczy dla ciebie zupełnie niepojęte , bo ty je bierzesz na seryo , a one w ogóle żadnej krytyki wytrzymać nie mogą .  — Ależ na Boga Henryku !  zawołał em z kolei , jakżeż z podobnemi pojęciami można się żenić , i powierzać takiej istocie straż rodzinnego ogniska i imienia swego .  — Ba , odparł , przecież wszyscy tak robią , zresztą , od czegóż dobra polityka małżeńska .  — I ty sądzisz , wyrzekł em , że jesteś na dobrej drodze ?  — Dla czegóżby nie ?  — Spojrzyjże na żonę , zawołał em , czyż ona wydaje ci się szczęśliwą ?  — Nie pojmuję , wyrzekł , czegoby jej braknąć mogło , ale nie dziwię się jej kaprysom , jest to zwykła faza u młodych kobiet .  Widząc jednak , że nie podzielał em wcale tego zdania , mówił dalej starając się oświecić moją nieświadomość .  — Kobiety zazwyczaj chcą znaleść w mężach poetycznych kochanków , o jakich marzyły , mając lat szesnaście , eterycznych jak promień księżyca , więc zanim pogodzą się z rzeczywistością , muszą opłakać stracone ideały , bo tak to nazywają , zobaczysz , że nic długo Rózia porzuci swoje fantastyczne studya , samotność i łzy , by przyjąć życie takiem , jakiem jest na prawdę .  Ta pocieszająca perspektywa , nie trafiła wcale do mego przekonania , ale Henryk nie chciał wyraźnie by jakibądź niepokój , zakłócił mu błogą obecność .  Umilkł em widząc raz jeszcze , że cudze doświadczenie nie może nauczyć tych , którzy je odrzucają z góry .  Nad dwojgiem tych ludzi ciążyło fatum , którego ja na żaden sposób zażegnać nie mogł em , los ich spełnić się musiał .  Na pozór życie ich biegło jednakim trybem , przecież zdawało mi się , że zapał Róży do nauk stygnął , chwilami napadała ją tęsknota , smutek , zniechęcenie , to znów z nową energja zabierała się do pracy , jakby chciała nią zabić myśli jakieś czy uczucia natrętne , niepohamowane , a nigdy nie zwierzała mi się z niczem , bóle jej i walki wewnętrzne zaledwie odgadnąć mogł em po zbledzonem licu , lub płomiennych źrenicach .  W tym właśnie czasie okoliczności zmusiły mnie porzucić Sinogórę na czas jakiś , rozstanie moję z Różą .  było smutne , młoda kobieta żegnała mnie tak , jakby Uwiła nić jakąś wiążącą ja z tyra światem wiedzy i myśli , do którego wkraczała ze mną .  — Jakto , pan wyjeżdżasz na prawdę , zawołała , gdy dawny zamiar podróży przyprowadził em do skutku , czy na długo ? —  Oczy jej pytające i łzawe , zawisły na mnie , jakby zależało jej bardzo wiele na odpowiedzi .  Konieczne obowiązki , które powoływały mnie do Warszawy , mogły zatrzymać tam najmnej kilka miesięcy , musiał em powiedzieć to Róży .  Słuchała mnie z rodzajem przerażenia , na jej wymownej twarzy , przechodziły fale uczuć dla mnie niepojętych , wiedział em , że był em jej potrzebnym , że rozrywał em chwile samotności i pomagał em w studyach , ale to nic było dostatecznem by tak bardzo lękała się mego odjazdu .  — I cóż ja pocznę teraz , wyrzekła tylko , pochylając zbladle czoło , jakby pod naciskiem niewidzialnego ciężaru , nie opuszczaj mnie teraz , panie Joachimie .  Ryło coś rozpacznego w tych wyrazach , ale ja nie zrozumiał em dramatu , rozgrywającego się w tem opuszczonem sercu , był em ślepy i głuchy , nic umiał em nic odgadnąć , nic uprzedzić , stary , doświadczony — a nieudolny .  Ileż razy potem wmawiał em sobie , żem nie pojął znaczenia tego wykrzyku rozpaczy , iż nie pozostał na straży tego serca , które samo nic potrafiło się bronić .  Z Henrykiem rozstali śmy się obojętniej niż zwykle , miał zapewne nadzieje , że mój wyjazd rozwieje naukową manją jego żony — i nie omylił się w tym względzie .  Wyjeżdżał em ze ściśnionem sercem , kochał em tych ludzi , — los ich obchodził mnie szczególniej , przylgnął em do młodej kobiety , która pod moim kierunkiem rozwijała się tuk bogato i wdzięcznie .  Alu wkrótce nowe troski i staraniu oderwały w inną stronę myśli moje dotąd wyłącznie ku niej zwrócone i coraz mniej myślał em o Sinogórze , gdy niespodzianie na jednej z ludnych ulic Warszawy , spotkał em Adama .  — Blisko trzy lata upłynęło od naszego spotkania , wiek cały w jego latach ; młody człowiek odmienił się mało , postać jego zmężniała , rozwinęła się w całej pełni , ale smutne namiętne oczy pozostały też same i świeciły pod surowem czołem z pod łuku brwi czarnych .  Dla mnie było to dostateczną wskazówka , że w głębi serca jego tkwiła rana niezabliźniona niczem , bo zresztą twarz jego miała pozór pogody , na ustach nawet był uśmiech , ten zwykły zdawkowy uśmiech , co nie rozprasza mroku spojrzenia i świadczy tylko o silnej woli i harcie człowieka .  Powitanie nasze było serdeczne , a jednak widział em , jak bladość nagła powlekła jego rysy , cieszył się z widzenia mnie , ale wspomnienia , które mu przynosił em , były zabójcze i zachwiały nim nagle , mącąc jak huragan powierzchowną ciszę jego ducha ; objął em to jednem spojrzeniem .  On zwalczył szybko pierwsze wrażenie i wyciągnął do mnie rękę , gotów widać zdać sprawę z czynów i myśli swoich , od tego dnia upadku , w którym nie szczędził em mu twardych prawd życiu .  — Panie Adamie , zawołał em , jakże często myślał em o tobie .  Wstrząsnął głową z niepojętym wyrazem wdzięczności i smutku , zapewne uczuł , że w tym domu , w którym zostawił serce swoję , ja jeden go wspominał em .  Miłość jego była upartą bardzo ; czas , oddalenie , rozwaga , zwyciężyć jej nie mogły .  W głębi ducha musiał em teraz przyznać , iż miał słuszność — Róża wartą była .  podobnego uczucia i pamięci .  — Doprawdy , wyrzekł , był eś pan tak dobrym , że obchodził cię los szaleńca , rzuconego napowrót w życie za twoją sprawą ; miał eś słuszność , przychodziło mi czasem na myśl , że powinienby ś być odpowiedzialnym za dalsze czyny moje .  Mówił to z uśmiechem , którego smutek harmonizował z jego cala postawa i wyrazem twarzy .  — O to był em spokojnym odparł em , i chętnie przyjmuję odpowiedzialność , jaka pan chcesz na mnie zrzucić , dotąd nie zawiodł eś pan nadziei moich i nie zawiedziesz ich w przyszłości .  — Kto to wie , wtrącił żartobliwie , kto może za przyszłość zaręczyć , dotąd jednak , dodał poważniej , walczył em wytrwale z pokusami życia i śmierci , i według słów pana , wyrobił em sobie względny spokój i względne szczęście .  — To nie dość jeszcze , zawołał em , pan powinien eś być zupełnie szczęśliwym — masz do tego prawo .  — To , co posiadam , wystarcza mi , odparł zwolna , pracuję , a praca daje mi ukojenie — na dziś nie żądam więcej , ale duszno mi w atmosferze miasta , wzrosł em na wsi i serce rwie mi się do wolnych obszarów , do woni łąk skoszonych i zbóż dojrzewających , potrzeba mi ruchu , powietrza i zieloności .  Odziedziczał em po dalekim krewnym nie wielki mająteczek , tam chcę osiąść i zająć się gospodarstwem rolnem , tak zaniedbanem w naszym kraju .  Mówił mi długo o zamiarach swoich z powagą człowieka , który bierze życie na seryo ; imienia Róży nikt nie wymówił między nami — on wyczekiwał , aż ja je wspomnę , jam nie chciał tego uczynić , zresztą rozmowa nasza toczyła się swobodnie o wszystkich przedmiotach , prócz tego jednego , który zajmował nas wyłącznie ; to trwało długo , aż wreszcie korzystając zapewne z zapadającego mroku , który skrył mi twarz jego , szepnął z cicha :  — Czy nie powiesz mi pan nic o niej ?  — O niej , odparł em , panie Adamie ona istnieć dla ciebie nie powinna więcej .  — Ona dla mnie powtórzył , wstrząsając , głową , mylisz się pan , to ja dla niej nie istnieję , nie istniał em nigdy , ale czem ona pozostała dla mnie , to wic jedno serce moje .  Czy była w tych słowach uparta nadzieja , czy przeczucie jakie , nie mogł em odgadnąć .  — I cóż pan chcesz wiedzieć , wyrzekł em tylko .  — Powiedz mi pan że jest szczęśliwa .  Było to właśnie pytanie , na które nie chciał em odpowiedzieć dla tego odparł em .  — O jej szczęściu któż sadzić może ?  Ale on spojrzał mi w oczy i pomimo wieczornego mroku , dostrzegł zapewne ich niepewny wyraz , bo wyrzekł z mocą .  — Pan , który przemieszkujesz pewnie w jej domu i widzieć ją możesz o każdej porze , bez maski nałożonej światowym zwyczajem .  — Panie Adamie , zawołał em przerażony , czynisz mi dziwne pytania .  — Dla czegoż dziwne ?  zapytał , zatrzymując się i patrząc na mnie wyrazistemi oczyma .  Co panu do niej dzisiaj , co cię obchodzić mogą tajemnice jej domowego życia ?  — Masz pan słuszność , nie mam żadnego prawa o to pytać , a jednak chciał by m wiedzieć .  Możesz pan bez wyrzutów sumienia wymówić to jedno słowo , jest lub nie jest szczęśliwą , wszak daleką jest odemnie myśl mieszania się do jej losów , nigdy niczem nie był em dla niej i z pewnością nie zamącę nigdy jej spokoju .  Więc w imię czego odmawiasz mi pan tej smutnej pociechy .  Że zwykłą stanowczością domagał się prawdy odemnie , ja nie mogł em mu jej powiedzieć .  — Szczęście , wyrzekł em oględnie , to wyraz rozległy jak świat cały i jakże możesz żądać by m wiedział jak ona je rozumie .  Adam wstrząsnął głową .  — Ja sądzę , odparł , że pan wiesz dobrze co chcę wiedzieć , powiedz mi czy on kocha ją jak warta być kochaną , czy ona rozwija się jak kwiat w słońcu , i dochodzi do pełni miłości i samopoznania siebie , czy myśli ich i serca zespoliły się w jedną całość , tworząc ten najwyższy związek na świecie — małżeństwo .  — Na to pytanie , ona jedna odpowiedzieć może , rzekł em mimowoli spuszczając oczy przed jego bystrym wzrokiem .  Chwile trwało pomiędzy nami milczenie , aż on puścił rękę moją która trzymał w swoich i rzekł z cicha :  — Rozumiem , pan nie chcesz mi odpowiedzieć , rozumiem twoje milczenie .  Pochylił głowę , brwi jego się zsunęły z wyrazem bólu czy walki , serce biło silnie pod skrzyżowanemi ramionami , a z ust zaciśniętych wyszły tylko te słowa .  — Wiec nie dla mnie — dla nikogo .  Nie śmiał em mu przeczyć , odgadł to , czego nie wypowiedział em , ale co czuł , tego ja z kolei nie mogł em rozwikłać ?  czy cierpiał za nią ?  czy czuł tajemna radość ?  twarz jego pozostała surowa , smutna , niezrozumiałą .  — Panie Adamie , zawołał em znowu , wiedząc , że pozostawał zatopiony w myślach , porzuć te próżne troski , pomyśl , że ona niepowrotnie stracona dla ciebie , nie zaciemniaj sam swojego losu .  Podniósł głowę a na ustach zabłysnął mu uśmiech cierpliwy .  — Nie lękaj się pan o mnie ani o nią , powtórzył , nie jestem szaleńcem ani nikczemnikiem , ale pozwól mi szczęście rozumieć po swojemu , ja nie znajdę go nigdy w zapomnieniu , wiec wywalczyć je muszę sam w sobie i zżyć się z wspomnieniami , które zdają ci się większe , wszak nikt nie może przyjąć gotowego losu z cudzej ręki , ani mierzyć swych pojęć na cudzą skalę .  Było tyle szlachetności w tych krótkich słowach , że one powinny były mnie uspokoić , z pewnością człowiek , który je czuł i wymawiał , nie zamierzał odegrać podłej roli uwodziciela , a jednak siła wypadków mogła zwyciężyć te dwa bezbronne serca , on ani ja nie mogli śmy za przyszłość zaręczać , a przyszłość ta była groźną .  Gdziekolwiek istotne moralne prawa uległy pogwałceniu , gdziekolwiek wyższe instynkta człowieka zmuszone są do milczenia i karłowacone systematycznie , tam na przekór nawet woli ludzkiej , wisieć musi nad przyszłością sprawiedliwa groźba .  Byli śmy w obec takiego położenia , dla tego zamiary jego , w których czystość wierzył em przecież zupełnie , nie mogły oswobodzić mnie od jakiejś nieokreślonej trwogi .  Żegnałem go ze smutnem przeczuciem .  — Zapewne , wyrzekł do mnie , zobaczymy się niedługo , majątek który odziedziczył em odległym jest tylko mil kilka od pana .  Te słowa zdawały się potwierdzać złe przeczucia moje .  — Jak to zawołał em pan osiądziesz w sąsiedztwie ?  — Dla czegóżby nie ?  odparł spokojnie , nie był em panem okoliczności , które mi to miejsce narzuciły , zresztą zastanawiał em się nad położeniem , i nie widzę w czem moje osobiste uczucia , nie znane światu całemu , miały by wpłynąć na dalsze zamiary .  — Ależ , przerwał em panie Adamie , tyś ją kochał , ty panie kochasz ją dzisiaj .  — Wszak nie zapieram się tego , ale powtarzam raz jeszcze , ona o tem nie wie a ja nie jestem ani szaleńcem ani nikczemnikiem .  Przy mnie lub z daleka odemnie , może żyć jednako , może nawet nie wiedzieć o tem , że los zbliżył nas nadspodziewanie , za nadto kocham pracę i samotność , by mieszać się do grona bawiących , nie spotka mnie nigdzie na swej drodze , ja jej szukać nie będę .  Mówił to z tak smutną stanowczością , żem mu zaprzeczyć nie mógł , jednak nie podzielał em jego spokoju .  — A przypadek , zawołał em , czyż pan nie bierzesz go w obrachunek ?  Ale on spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i zapytał surowo .  — Czyż ona jest na tak śliskiej drodze , lub ja tak niebezpiecznym , by przypadkowe spotkanie mogło wywołać jakąś sercową katastrofę , mów pan wyraźniej na Boga !  ja potrzebuję to wiedzieć .  Miał słuszność na pozór .  — Panie Adamie , wyrzekł em , pan rozumujesz doskonale , i nie mam ci co odpowiedzieć , a jednak wierz mi , to zbliżenie jest zdradliwem , któż wie , co wypaść może , jakie okoliczności staną pomiędzy wami .  A gdyby i tak było wyrzekł po chwili namysłu , nic powinien em się cofać , jeśli mąż nie jest w stanie kochać jej ani bronić , kto mi zaręczy , że ona nie zapotrzebuje bratniej ręki i pomocy , dzięki Bogu jestem dość blisko z nią związany krwią , by w każdym razie mieć prawo stanąć w jej obronie .  I niesiony myślami , zdawał się gotów rzucić na jakiegoś niewidzialnego nieprzyjaciela , który jej zagrażał , może miał przeczucie , że chwila ta gotuje się , nadchodzi , alem ja tego wiedzieć nie mógł i odezwał em się spokojnie .  — Wszakże nic jej nie zagraża .  — To prawda , odparł krótko , miał em dziwne przywidzenie .  Nie powiedział nic więcej , alem śledził niespokojnie chmury myśli przesuwające się po jego czole .  Rozstali śmy się w milczeniu i nie szukali śmy się więcej , okoliczności oddaliły mnie z Warszawy — od Henryka miał em tylko krótkie wiadomości , Róża nie napisała mi ani słówka pomimo dawanych obietnic .  Nie dziwił em się temu , nie miał em żadnego innego prawa do jej czasu i myśli prócz praw przyjaźni , jednakże przykrem było mi to milczenie , nawykł em do serdecznych słów i jasnych myśli młodej kobiety jak do rzeczy należących mi się z prawa , cieszyła mnie ta rozwijająca się inteligencya i z niespokojną radością załatwiwszy wreszcie osobiste sprawy , powracał em do mojej siedziby .  Na pozór nic nic było zmienionem w domu Henryków , podczas mojej półrocznej nieobecności ; mój dawny uczeń powitał mnie z głośną , nieudaną radością , gdyż przy wrodzonem lenistwie i skłonności do próżniaczego życia , był em mu niezmiernie potrzebny .  — Odnajdywał em go takim zupełnie jakim go zostawił em , ludzie jemu podobni nie zmieniają się zazwyczaj ; ale Róża nie wybiegła na moje spotkanie i choć wiedziała dzień przyjazdu , musiał em sam pójść jej szukać .  — Była w werandzie otwartej na ogród , zkąd przecie słyszeć musiała turkot mojej bryczki i powitanie Henryka .  A jednak nie był em ej obojętnym , bo na mój widok powstała z dawna żywością , ale ręka jej wyciągnięta ku mnie opadła , jakby pod wpływem niewytłumaczonej siły , a po jej licach rozlał się ognisty rumieniec .  Oczy spojrzały na mnie jasno , serdecznie , i razem zamgliły się dziwnie , trysnęły z nich dwa strumienie łez gorących spływając cicho aż na piersi .  Nie pomyślała o tem by je otrzeć , tylko patrzyła na mnie z niepojętym wyrazem .  Przerażony tym niespodziewanym wybuchem , nie śmiał em zapytać , co się stało , jaka boleść nieznana wyciskała jej te łzy i odejmowała mowę .  — Pani , wyrzekł em w końcu , co tobie ?  Ale głos mój i te proste słowa od razu wróciły jej przytomność .  — Nic , nic , — odparła pospiesznie , oglądając się trwożnie i ocierając oczy — nic mi nie jest , znasz mnie pan , zawsze była m trochę dziecinną .